Byłam zła, lecz wiedziałam, że wina leży także po mojej stronie. Nie wiedziałam co robić. Całą drogę płakałam.
Justin zjawił się wieczorem, był pijany.
-Dlaczego się upiłeś? - zdezorientowana podeszłam do niego. Trochę się bałam.
-Co Cię to kurwa obchodzi pani obrażalska? - uraził mnie po raz kolejny. Serce wprowadziło mnie w błąd, on nie jest tym jedynym. Rozpłakałam się.
-Wynoś się! - podeszłam do drzwi, otworzyłam je, i wskazałam aby wyszedł.
Posłuchał i wyszedł. Zaczęłam pakować jego rzeczy, a torbę wystawiłam za drzwi. Złamał mi serce, byłam za wrażliwa.
-Pewnie już się zabawia z inną laską.. - burknęłam pod nosem, i postanowiłam wyjść na spacer.
Obeszłam całą dzielnicę, i przeszłam obok szpitala. Akurat spotkałam lekarza, który się mną zajmował.
-Hej! Pamiętam Cię, Cyrus, prawda? - podszedł do mnie z uśmiechem.
-Tak, cześć. - nie wiem czemu, ale ucieszyłam się na jego widok.
-Właśnie skończyłem zmianę, pójdziemy gdzieś? - zdziwił mnie, przecież w ogóle się nie znaliśmy.
-Możesz odprowadzić mnie do domu. - uśmiechnęłam się.
To chyba moja bratnia dusza, ale tym razem poznam go lepiej, może nawet zostaniemy przyjaciółmi.