Weszłam do domu, odwiesiłam kurtkę, zdjęłam buty, i zaczęłam głupieć. Szukałam dziko po szafkach dragów, aż znalazłam. Usiadłam na sofie przy której stała wódka i leżały tabletki. Nie wahałam się. Wysłałam sms do Justina: "Żegnam. Koszmar właśnie się kończy". Wciągnęłam swoją ostatnią "porcję" i zaczęłam popijać tabletki wódką. Przez chwilę słyszałam w tle dzwoniący telefon, a potem tylko ciszę...
Obudziłam się w szpitalu, ale dlaczego?! Miałam kurwa umrzeć!
-Cudownie! Obudziła się pani, czyli jest coraz lepiej. - powiedział młody, dość przystojny lekarz, który zaczął coś sprawdzać i pisać.
-Nie cieszy mnie to.. - burknęłam. - Był tu ktoś u mnie? - domyślałam się, że Justin za tym stoi.
-Owszem, pan Bieber, nawet teraz jest tutaj. - zdziwiona spojrzałam na lekarza.
-Zawoła go pan? - lekko się uśmiechnęłam w stronę mężczyzny.
Po chwili stanął przede mną Justin. Był ewidentnie smutny, zły i nie wiem co jeszcze.
-Ogłupiałaś?! Co ci strzeliło do głowy!? Całą noc siedziałem aż do teraz w nerwach. Gdybym Cię stracił.. - przerwałam mu.
-To zyskałbyś inną. - posłałam nieszczery uśmiech w jego stronę. Lecz coś we mnie pękło, pocałowałam go. Jednak uczucie jest silniejsze. Jestem jakaś zmienna...
-Kocham Cię - powiedzieliśmy równocześnie.
Zachciało mi się żyć. Stałam się szczęśliwa.
![](https://img.wattpad.com/cover/26328291-288-k692007.jpg)