Levi westchnął zadowolony, kiedy znajdująca się w wannie gorąca woda otuliła jego ciało aż po samą szyję. Jako iż nie był jakoś specjalnie głodny, darował sobie kolację i gdy tak leżał z przymkniętymi oczami, był bliski zdrzemnięcia się. Chciał po prostu oddać się w objęcia spokojnego snu, zapominając o problemach, troskach i zmartwieniach chociaż na chwilę. A jednak nie tylko one, ale także demony przeszłości zaczynały nawiedzać jego myśli akurat w takich momentach jak ten, co nie pozwalało mu się zrelaksować.
Po porządnym wyszorowaniu całego ciała ubrał się w pierwsze lepsze spodnie leżące na dnie szafy i czarny sweter, który nosił mieszkając jeszcze w Podziemiu. Następnie usadowił się w fotelu przy kominku, a czując przyjemne ciepło przymknął oczy na dłuższą chwilę.
Podziemie. Niby minęło tyle lat, a jednak pamiętał swoje życie w tej norze, jakby ledwie wczoraj wyciągnął go stamtąd Erwin. Ackermann mimowolnie się wzdrygnął. Do tego jeszcze ta wyprawa za dwa dni. Akurat tego samego dnia wypadała kolejna rocznica. Cholerny Smith. Musiał mieć naprawdę zajebiste wyczucie czasu, skoro wybrał sobie akurat tą datę. Chyba, że nie pamiętał. Może to i lepiej, bo jeszcze przylezie tutaj i zacznie o tym gadać, co by tylko dodatkowo zirytowało czarnowłosego.
Oddał się wspomnieniom, tracąc wyczucie czasu. Pojedyncze obrazy i zdarzenia przelatywały mu przed oczami. Niektóre z nich wspominał dobrze, a niektóre... wręcz przeciwnie. O tych pragnął zapomnieć najbardziej na świecie, lecz nie było mu to dane. A jednak zdołał przywyknąć i przestał krzywić się czy wzdrygać za każdym razem, gdy do niego wracały. Chociażby ich martwe twarze. Tych, z którymi był szczęśliwy. Tych, którzy pomagali mu odnaleźć się w codziennym życiu, którzy nauczyli go kochać. Po ich śmierci jakby ta umiejętność zniknęła razem z nimi. Stał się jeszcze gorszy, niż był, zanim ich poznał. Zamknięty na wszelkie ciepłe uczucia, wiecznie obojętny i zirytowany. To nie tak, że chciał się taki stać. Po prostu nie potrafił być dla nikogo taki sam, jak dla nich.
Wspominał ich uśmiechnięte twarze, kiedy siadali razem na dywanie popijając tanie, półsłodkie wino i krzywili się, ale nie wybrzydzali. Bo tylko takie mogli dostać w tej zaszczanej, podziemnej norze. Rozmawiali wtedy o durnotach nabijając się z żandarmów, którym podwędzali żarcie z wozów dostawczych. Gówniara wracała wtedy do dnia, w którym ich poznała. Swoich "wybawców", jak to ona mawiała. Jak ją przygarnęli, nakarmili i nauczyli korzystać ze sprzętu do manewru.
Kapitan uniósł lekko kącik ust wpatrzony w tańczące płomienie, a następnie dorzucił drewna do kominka. Mimo braku nieba nad głową i ciężkich warunków do życia, chwile spędzone tam z tą dwójką wcale nie były takie złe. A jednak wszystko zaczęło się psuć w dniu, w którym pojawił się tamten facet i zaproponował zlecenie. Chociaż wydawało się, że będzie dobrze, to... wcale nie było.
Brunet westchnął, wstał z fotela i opadł na miękki materac łóżka, układając głowę na poduszce. Miał teraz przeogromną ochotę na drzemkę, ale jednak ta przyjemność musiała poczekać, gdyż chciał jeszcze odprowadzić dzisiaj Erena do celi. Właśnie. Yeager. Ten dzieciak miał w sobie coś, co intrygowało kobaltowookiego. Pomijając fakt, że był w połowie tytanem. Jego postrzeganie świata było dla Levi'a... zaskakujące. Niby nie znał go jakoś szczególnie długo, a jednak dało się dostrzec ten ogień w jego szmaragdowych oczach tak podobnych do tych, które widział martwe tamtego dnia.
Leżał tak przez dłuższy czas, aż nagle usłyszał dźwięk otwieranych drzwi i kroki. Jedne należały do okularnicy, tego był pewien, gdyż tylko ona miała tupet, żeby wchodzić do jego gabinetu jak do siebie. Znając ją, przyszła po klucze, żeby odprowadzić dzieciaka.
"Pewnie myśli, że śpię. Tch. Kretynka".
Wstał więc i wyszedł z sypialni, stając oko w oko z Hanji Zoe. Za nią stał zielonooki nastolatek, który nieco się zapowietrzył, dostrzegając swojego przełożonego, co go niebywale rozbawiło. Normalnie się nie poznawał. Co ten brak snu z nim robił?
![](https://img.wattpad.com/cover/165786555-288-k477059.jpg)
CZYTASZ
Oczy Koloru Nieba | Riren
Fanfic(Opis prawdopodobnie ulegnie zmianie) Opowieść o tym, jak drogi dwóch kompletnych przeciwieństw: brutalnego, chłodnego kapitana i empatycznego, uśmiechniętego dzieciaka tytana, złączyły się w jedną. Cudowna okładka autorstwa kochanej Agaci, której d...