Wszystko działo się zbyt szybko. Moment, w którym zakapturzona postać, która wcześniej wystrzeliła flarę dla zmyłki okazała się nie być kapitanem Levi'em... był dla nich zgubny. Nim się spostrzegli, Gunther zwisał z gałęzi, a jego martwe i puste oczy były wpatrzone w przestrzeń. Eren z trudem powstrzymał łzy. W kolejnym momencie pojawiła się Kobieta Tytan. Petra, Oluo i Eld rozpoczęli walkę i gdy zdawało się, że wszystko jest na dobrej drodze... nim nastolatek zdołał jakkolwiek zareagować, tamta trójka także padła martwa. Wezbrała w nim niewiarygodna wściekłość. Momentalnie rzucił się w tamtą stronę i wgryzł w swoją dłoń, a okolicę rozjaśniła błyskawica towarzysząca przemianie, co zwróciło uwagę znajdujących się na obrzeżach lasu rekrutów, w tym i Mikasy, która zmartwiła się nie na żarty i poleciała w tamtą stronę.
Dotarła jednak na miejsce zbyt późno. Zdołała jeszcze dostrzec, jak przeciwniczka zielonookiego wygryza go z karku tytana i odbiega. Już miała wystrzelić do przodu, kiedy w oczy rzuciło jej się zwisające z gałęzi ciało. Ten człowiek wyglądał... znajomo. Wiedziała, że go znała, tylko... skąd? Kawałek dalej dostrzegła kolejne dwa, tylko że tamte leżały na trawie, jakby zmiażdżone. Ich także kojarzyła. Spojrzała w dół. W drzewo tuż obok tego, na którym stała, była wbita... rudowłosa Petra. Ciężko było jej nie znać. Ta wiecznie uśmiechnięta, bursztynowooka dziewczyna... należała do oddziału do zadań specjalnych. Oddziału kapitana Levi'a Ackermanna – Najsilniejszego Żołnierza Ludzkości. Już wiedziała, skąd kojarzyła tych trzech mężczyzn. Oni także...
– Święta Sino... – zakryła usta dłonią, kiedy dotarło do niej, co się wydarzyło.
Wtem, usłyszała jak ktoś wbija haki w pobliskie drzewo. Obróciła się, by dostrzec kobaltowookiego, który rozejrzał się, a jego wzrok zatrzymał się na Ral. Twarz człowieka, który skopał w sądzie jej ukochanego Erena nie wyrażała w tym momencie nic. Po prostu patrzył na martwe ciała członków swojego oddziału, natomiast czarnowłosa zagryzła mocno wargę, gdy zerknęła w jego oczy. Ziało od nich pustką.
Po chwili bez słowa wzniósł się na linach i ruszył w kierunku, w którym pobiegła Kobieta Tytan. Dziewczyna w ciszy ruszyła za nim. Oboje trzymali się na dystans.
– Ma go? – padło pytanie z ust bruneta.
– Widziałam, jak... jak wygryza go z karku... – wydusiła.
– Skąd pewność, że jeszcze żyje? – mruknął beznamiętnie.
– Żyje. Zadała sobie dużo trudu, żeby go złapać. Nie zabiłaby go po tym wszystkim. – zacisnęła dłonie na ostrzach.
W odpowiedzi ten skinął głową.
– Odwróć jej uwagę. Nawet nie myśl o zabijaniu jej, inaczej sama skończysz martwa. – wzniósł się nieco wyżej. – Póki może utwardzać skórę, nie mamy z nią szans. Naszym celem jest teraz odbicie Erena, nic więcej. Rozumiesz?
– Tak jest.
Kilka chwil później zabrała się za odwrócenie uwagi Kobiety Tytan. Nagle, gdy ta wyciągnęła ogromną rękę przed siebie, coś z ogromną prędkością rozcięło ją. Levi wbił jej ostrza w oczy, po czym zabrał się za nacinanie mięśni. Wzrok nastolatki ledwo za nim nadążał. Nie bez powodu był nazywany Najsilniejszym Żołnierzem Ludzkości. Ackermann zmusił ją do wycofania się pod drzewo, a więc zasłoniła dłonią kark, jednak ta po chwili opadła, gdyż podciął jej mięśnie w ramieniu. Mikasa widząc szansę, zignorowała wydany jej przed całą akcją rozkaz i wystrzeliła do przodu, by zaatakować.
– NIE! SKOŃCZONA KRETYNKO! – niższy w ostatniej chwili ją odepchnął źle opierając ciężar na nodze, w wyniku czego dało się usłyszeć niezbyt przyjemny trzask, jakby złamanej kości.
CZYTASZ
Oczy Koloru Nieba | Riren
Fanfiction(Opis prawdopodobnie ulegnie zmianie) Opowieść o tym, jak drogi dwóch kompletnych przeciwieństw: brutalnego, chłodnego kapitana i empatycznego, uśmiechniętego dzieciaka tytana, złączyły się w jedną. Cudowna okładka autorstwa kochanej Agaci, której d...