Rozdział 9 - Po drugiej stronie (2/2)

40 4 6
                                    

Góra zaczynała rosnąć coraz szybciej. Shadow leciał wysoko. Dużo wyżej niż na początku, bo już z daleka dostrzegł przy ziemi całe chmary dronów i innych, naziemnych maszyn. Góra nie wydawała się być zbudowana z metalu, do puki Shadow nie wylądował na skalnej półce. Gdy tylko jego kopytka dotknęły skał rozległ się metaliczny dźwięk. Kilka kamieni faktycznie tam leżało, ale podłoże było ze stali, jedynie pokryte szarobrunatnym pyłem.
- Dusty? Dusty Shy jesteś? – zawołał w myślach Shadow, ale odpowiedziała mu cisza. – Dusty tu Shadow, jestem przy górze, a właściwie to na niej. Dwie trzecie wysokości tak na oko.
- Shadow! – z radością odezwała się nagle Dusty. – Trochę byłam zajęta i zupełnie zapomniałam o neurokomunikatorze. W pierwszej chwili myślałam, że do reszty oszalałam i słyszę głosy, a to tylko ty! Chociaż mógłbyś powtórzyć tą drugą część, bo chyba mamy jakieś drobne problemy z przesyłem i nie zrozumiałam.
- Jestem na górze, dwie trzecie jej wysokości.
- Jesteś?! Udało ci się?! Nie wierzę. Żartujesz sobie ze mnie, prawda?
- Nie żartuję. Góra faktycznie jest z żelaza i stali, a jeśli chodzi o maszyny to wszystkie gromadzą się na samym dole. Ale jest ich mnóstwo, gorzej niż w mrowisku.
- W czym? – szczerze zdziwiła się Dusty Shy.
- No... w mrowisku. Nie wiesz co to mrowisko?
- Nie, jakoś... Nie, no nie wiem.
- Macie tu mrówki?
- To jakiś rodzaj gryzonia? Bo ich w Obozie jest trochę. Może któryś z gatunków w twoim świecie nazywa się tak jak mówisz.
- Dobra nieważne. Po prostu tych maszyn jest bardzo dużo.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz, ale jeśli chodzi ci o jakieś zwierzę, to powinieneś wiedzieć, że od czasu rewolucji mechanicznej wyginęło mniej więcej dziewięćdziesiąt siedem procent gatunków zwierząt i roślin.
- Ale że mrówki? Dobra, nie ma co teraz nad tym dumać. Jak mam wejść do środka Centrum? Przebić się przez ten metal po prostu, czy jest jakieś wejście dostępne?
- Daj mi chwilę, zaraz zobaczę... Ach, tak. Według moich planów jest wielka brama fabryki u podnóża góry i jedno wejście „serwisowe" na samym szczycie. Ale plany, które mam przed sobą nie są do końca aktualne.
- Jak zgaduję nic lepszego się nie znajdzie. No dobrze, zobaczmy to wejście serwisowe.
Shadow odbił się od podłoża i poleciał w górę, tuż przy samej ścianie góry, zrywając z niej powłokę z brunatnego pyłu. Tym razem leciał bez wspomagania magią i mimo, że prędkość miał dużą, na szczycie znalazł się dopiero po ponad dziesięciu minutach.
- Jestem na szczycie Dusty – zameldował gdy już wylądował na wielkich, metalowych płytach.
- I jak tam jest? Musisz mi wszystko opowiedzieć, z najmniejszymi szczegółami! – wołała klacz podekscytowana.
- No cóż... Tak szczerze to nie ma tu za wiele do opowiadania. Sam szczyt jest raczej dużą, płaską przestrzenią z wielką dziurą przez którą do środka wchodzi ten strumień energii. Trochę bzyczy i buczy, jest raczej głośno, ale uaktywniła się ta tarcza od ciebie i chyba trochę wytłumia cały ten hałas. Powietrze dookoła strumienia drga i to chyba oznacza, że jest raczej gorąco. Ciężko stwierdzić bo sam żadnego ciepła nie czuję.
- Osobiste pole ochronne chroni cię też przed wysokimi temperaturami – wyjaśniła szybko Dusty Shy.
- Warto widzieć. Przyznam, że trochę jest to irytujące. Cały świat widzieć na niebiesko przez tę tarczę.
- Dzięki niej w ogóle możesz tam być.
- Niby tak, ale jakieś zaklęcie na odporność przed skrajnymi temperaturami też pewnie bym znalazł. Nie mniej jednak na pewno się przyda jeszcze. Gdzie powinno być to wejście serwisowe tak dokładnie?
- Od strony północy. Powinieneś znaleźć taki lekko wystający uchwyt. Możesz też rozejrzeć się ewentualnie za zawiasami, ale nie gwarantuję, że w ogóle są widoczne. Także skup się na uchwycie.
- Wszystko tu pokryte jest grubą warstwą pyłu, piachu, kamieni i ciężko przez nie cokolwiek zobaczyć. Poczekaj chwilę, zrobię porządek.
Shadow wzleciał kilkanaście metrów nad powierzchnię szczytu. Gdy jego róg zaświecił się, machnął skrzydłami powoli i zamaszyście. Nagle pojawiły się wielkie pióra z błękitnej magii, przedłużając skrzydła kuca. Po tym jednym machnięciu magiczne skrzydła zniknęły, a cały pył został zdmuchnięty ze szczytu. O dziwo natychmiast rzucił się w oczy niewielki uchwyt, odstający nieco od raczej płaskiej powierzchni metalowych płyt.
- I jak? – zapytała Dusty Shy po chwili ciszy.
- No mam ten uchwyt. Chyba ten. Jest jakiś zamek, czy mam po prostu otworzyć?
- Chwila... Nie. Nie wydaje mi się żeby było tam jakiekolwiek zabezpieczenie. Możesz spokojnie otwierać i wchodzić do środka.
Shadow magią chwycił za uchwyt i szarpnął do góry. W pierwszej chwili właz ani drgnął. Drugie szarpnięcie również nie dało efektu. Dopiero za trzecim razem coś strzeliło, zazgrzytało i właz otworzył się bardzo powoli. Miał około czterdziestu centymetrów grubości, tak samo jak cała reszta zewnętrznej powłoki góry. Odsłonił wejście do kwadratowego szybu. Ściany naprzeciwko siebie oddalone były o niecałe dwa metry, a na każdej pełno było różnokolorowych kabli i rur o różnych grubościach. Widoczność ograniczona była jedynie do kilku metrów pionowo w dół. Potem szyb pochłaniała nieprzenikniona ciemność.
- Jak głęboko prowadzi to wejście serwisowe? – zapytał Shadow nachylając się nad dziurą i spoglądając w otchłań czerni.
- Mam rozumieć, że otworzyłeś wejście, tak? Super! Szyb jest dość głęboki, ale niestety prosto do celu cię nie zaprowadzi. Według moich planów musisz zejść szybem na sam dół i skręcić w lewo względem północy. Idąc prosto trafisz do... laboratoriów chemicznych? Hm... Nie miałam pojęcia, że to pomieszczenie się tak nazywa. Po co maszynom laboratoria chemiczne?
- Chwila, Dusty. Czy ty na pewno wiesz gdzie mnie zaprowadzisz? Bo mimo wszystko nie chciałbym nagle wpaść między setkę jakichś maszyn, wszystkich uzbrojonych i gotowych do walki.
- Mam przed sobą wyznaczoną najkrótszą drogę, ale nie sprawdzałam jej wcześniej. Po prostu nie wiem dokładnie przez co będziesz przechodzić. To znaczy nie znam jeszcze nazw tych pomieszczeń, ale mam wszystko przed sobą. Możesz być spokojny.
Shadow wziął głęboki oddech, jeden i drugi i powoli przetarł oczy, o czym Dusty Shy oczywiście wiedzieć nie mogła.
- No dobrze. Zaufam ci.
Shadow stanął na samej krawędzi i spojrzał w dół. Ciemność i mocno ograniczona przestrzeń nie napełnianiała go pewnością siebie, mimo że klaustrofobii nie miał i zawsze mógł poświecić sobie rogiem. Gdy już nieco oswoił się z świadomością co zaraz go czeka zrobił krok do tyłu, odbił się od ziemi i wskoczył do szybu wyprostowany. Nie było dość miejsca na rozłożenie skrzydeł, więc musiał polegać jedynie na magii. Żeby wiedzieć jak blisko jest do dna wystrzelił magiczną flarę pod siebie. Czerwony ognik już po kilku sekundach zniknął w otchłani i stał się niewidoczny. Oznaczało to nie więcej niż tyle, że szyb jest długi, co z kolei oznaczało, że kuc spadać będzie dość długo.
- Gdzie znajdę to ujście nadmiaru energii? – zapytał.
- Jest zaraz obok głównego centrum dowodzenia, nad główną halą produkcyjną, która jest na samym dole góry i jeszcze częściowo pod ziemią – odpowiedziała Dusty Shy, ale jej głos nie był teraz tak wyraźny jak przedtem.
- Dusty chyba mamy jakieś problemy z przesyłem, nie do końca rozumiem co mówisz.
W odpowiedzi Shadow usłyszał najpierw pojedyncze słowo, ale zupełnie niezrozumiałe, potem tylko coś zatrzeszczało, zabuczało, przez chwilę jeszcze szumiało aż w końcu wszystko się urwało.
„Przeklęta technologia! Dlaczego w tych zmodernizowanych światach nigdy nic nie może działać?" – pomyślał.
Nagle zorientował się, że magiczna flara pod nim stała się widoczna i jej światło stawało się coraz silniejsze. Dno szybu było coraz bliżej więc kuc objął siebie czarem lewitacji i zaczął powoli hamować. Minęło jeszcze kilkanaście sekund i wylądował bezdźwięcznie na metalowych płytach oświetlonych migoczącą flarą. Róg rozświetlił się jaskrawym blaskiem, a flara zniknęła. Shadow stał na rozstaju dwóch dróg. Oczywiście zgodnie z tym co mówiła Dusty, określił północ za pomocą magicznego kompasu i skręcił w lewo.
Szyb jak dla standardowego wzrostem kucyka był dość niski, więc Shadow dla czystej wygody rzucił zaklęcie i zmniejszył się do nieco ponad metra wysokości. Każdy jego krok bardzo szybko się tłumił i nie wydawał się rozchodzić więc pozwolił sobie nawet na trucht. Chwilami nawet wzmacniał działanie zaklęcia co pozwalało mu na swobodne rozwinięcie skrzydeł i dużo szybszy od biegu lot. Jednak utrzymywanie tak małego rozmiaru choćby przez kilka minut mogło mieć negatywne skutki utrzymujące przez kilka miesięcy lub nawet dłużej. Z tego powodu droga wąskim szybem dłużyła się i światło na końcu tunelu stało się widoczne dopiero po ponad pół godziny drogi. Było ledwo widoczne i czerwone. Jeszcze kilka minut i Shadow doszedł do jego źródła. Była to niewielka lampka umieszczona w suficie na kolejnym rozwidleniu.
„Tego już nie było na twojej mapie, prawda Dusty?" – pomyślał Shadow wzdychając ciężko.
Szyb którym szedł do tej pory rozdzielał się na dwa, prowadzące dalej w tym samym kierunku, ale dość oczywiste było, że nie mogą prowadzić do tego samego miejsca. Wyglądały identycznie, z żadnego nie dobiegały choćby najcichsze dźwięki. Nie było więc sensu stać w miejscu i się zastanawiać w którą stronę iść. Jeśli jedna droga okazałaby się ślepa, lub prowadząca w złe miejsce zawsze można wrócić i pójść drugą. Z tego powodu Shadow poszedł po prostu w lewo. Korytarz był prosty, bez najmniejszych zakrętów, jedynie w pewnym momencie zaczął się nieznacznie nachylać w dół. Droga nim trwała kolejne pół godziny. Po tym czasie korytarz zakończył się niewielką śluzą w poziomej ścianie. Shadow pociągnął magią za dźwignię umieszczoną na jej środku. zaciski u góry i dołu gwałtownie odskoczyły, a śluza lekko pchnięta wysunęła się na zewnątrz i w górę. Wyjście zaprowadziło kuca na rury, biegnące jedne obok drugich pod sufitem. Z góry widać było dobrze całe pomieszczenie poniżej. Dobrze oświetlone, całkiem duże. Ściany i podłoga pokryte białymi płytkami. Białe były również wszystkie biurka, blaty przeszklone szafki, proste żyrandole, a nawet światło. Wszędzie też widoczne były szklane elementy laboratoryjnego sprzętu. W tej bieli wyróżniały się jedynie kolorowe proszki i różne substancje w probówkach, oraz nieco bursztynowych buteleczek z jeszcze innymi substancjami. Poza tym wszystkim pomieszczenie było puste. Nie było w nim żadnych maszyn, ani nawet elementów, które wyraźnie były bardziej zmechanizowane.
- Dusty jestem w laboratorium – spróbował skomunikować się Shadow.
Niestety, ale żadnej odpowiedzi nie dostał. Jednak pamiętając rady przyjaciółki spróbował jeszcze użyć neurokomunikatora wymawiając słowa na głos.
- Dusty Shy dostałem się do laboratorium, gdzie mam iść dalej?
- To zależy gdzie idziesz. Shadow Blaze – rozbrzmiał nagle jakiś głos dookoła kuca. Nie należał do Dusty Shy. Był niski, podobny do głosu Shadowa i bez dwóch zdań wyczuć można było w nim nutkę szyderstwa i nienawiści.
- Kto mówi i skąd wiesz kim jestem?! – zawołał twardo Shadow rozglądając się dookoła, ale nic nie zobaczył.
- Kopę lat, Shadow. Dawno się nie widzieliśmy prawda? – zaśmiał się cynicznie głos.
- Pomijając to, że cię nie widzę, to nie mam pojęcia kim jesteś i dlaczego mielibyśmy się znać.
- Hm... – chrząknął z niezadowoleniem głos. – Widzę, że i tym razem utrata pamięci nie była dla ciebie łaskawa. Dobrze zatem. Jestem tym, który zarządza całym tym miejscem i wydaje rozkazy wszystkim maszynom. Tak zwaną „super inteligencją", ale komu by się chciało powtarzać to za każdym razem? Super inteligencja, super inteligencja, super inteligencja! Męczące! Prawda? Jeśli przeżyjesz następne dwadzieścia sekund możesz nazywać mnie „Supint". Skrót z pierwszych trzech liter obydwu wyrazów tak gdybyś się nie zorientował. Ale potraktuj to jak imię.
„Dwadzieścia sekund? O czym on..." – pomyślał Shadow, ale zanim nawet dokończył myśl, ściany laboratorium rozprysnęły się nagle.
W ciągu ułamka sekundy z chmury pyłu wyłoniły się maszyny. Budową były podobne do smoków, ale bez skrzydeł, ogonów czy jakichkolwiek wystających, spiczastych łusek, a głowy miały okrągłe z dwoma pionowymi wcięciami z których wydobywało się żółte światło. Na przedramionach miały długie, proste ostrza niczym miecze, żarzące się pomarańczowym płomieniem. Było ich osiem i wszystkie razem rzuciły się na Shadowa, który cały czas siedział na rurach pod sufitem. Jedna z maszyn wyskoczyła z niezwykłą gracją i lekkością i jednym ruchem zaatakowała kuca. W ostatniej chwili zrobił unik i spadł na ziemię, a ostrze uderzyło w rury i przecięło je jakby w ogóle ich tam nie było. Natychmiast kolejne dwie maszyny zaatakowały leżącego na ziemi Shadowa. Okładały go rozżarzonymi mieczami. Ciosy padały jeden za drugim, ale tarcza z neurokomunikatora skutecznie go chroniła. Zebrał nieco energii i wywołał niewielką eksplozję, która odepchnęła przeciwników. Praktycznie jednocześnie, wystrzelił trzy szybkie wiązki energii, które przeszyły na wylot torsy mechanicznych przeciwników. Czwarta wiązka już nie trafiła bo maszyna wykonała atak z unikiem. Skoczyła na Shadowa z ostrzem wystawionym na sztorc i trafiłaby gdyby kuc nie przeteleportował się kilka metrów dalej. Gdy się pojawił miał kilka sekund na rozejrzenie się dookoła i tyle mu wystarczyło, żeby dostrzec kilkanaście kolejnych maszyn tego samego typu wchodzących do pomieszczenia przez dziurę w ścianie. Walka była bezcelowa. Zmechanizowani przeciwnicy w takich ilościach stanowili duże wyzwanie, któremu Shadow mógł nie sprostać, nie niszcząc przy tym konstrukcji góry. Z tego powodu postanowił się wycofać. W jednej z ścian przestrzelił niewielki otwór, spotęgował działanie zaklęcia pomniejszającego i przeskoczył przez niewielki otwór. Po drugiej stronie natychmiast przywrócił sobie naturalny rozmiar i zaczął biec wręcz na oślep. W pierwszej chwili biegł korytarzem o jednolitej, betonowej podłodze, ścianach i suficie, ale już po zaledwie kilku krokach wbiegł na metalową kładkę nad jakąś czarną przepaścią. Bez większego namysłu rzucił się w dół jednocześnie słysząc jak maszyny przebiły się przez ścianę laboratorium. Spadając zorientował się, że kładka oddziela dwa wielkie bloki, a pomiędzy nimi znajduje się przepaść w którą właśnie spada. Zobaczył jeszcze jak maszyny wbiegły na kładkę i skokami popędziły do drugiego bloku. Potem obrócił się powoli w dół i po chwili rozłożył skrzydła. Gdy tylko zaczął szybować rozległ się głos Supint rozchodząc się głośnym echem po czeluści.
- Proszę, proszę, proszę. Wygląda na to, że uciekłeś moim maszynom. Nie będę kłamać; nie wiem gdzie teraz jesteś, ale prędzej czy później cię znajdę. Szczerze powiedziawszy to spodziewałem się, że będziesz walczyć nieco dłużej. Zniszczyłeś zaledwie trzech przeciwników. Zapamiętałem cię jako lepszego wojownika, ale cóż. Może po prostu się zestarzałeś? Ciekaw jestem po co wróciłeś?
„A ja jestem ciekaw dlaczego Zakira, a teraz nagle też ta inteligencja mnie zna" – pomyślał Shadow cały czas zlatując niżej i niżej.
- Wiesz co? Może po prostu poczekam aż do mnie przyjdziesz? Koniec końców nie bez przyczyny zostawiłem szczyt bez obstawy. Powiem ci szczerze, że teraz nawet nie chciałem cię skrzywdzić. Maszyny miały po prostu cię złapać i przyprowadzić do mnie. Ale skoro wolisz przyjść sam to niech tak będzie. Miłego zwiedzania! – zakończył Supint i roześmiał się złowieszczo.
W końcu Shadow wylądował na dnie przepaści. Światło rogu rozjaśniło nieco okolicę, ukazując masę gruzu i fragmenty metalowych konstrukcji oraz stelaży. Miejsce wyglądało jak wysypisko, nieodwiedzane od wielu lat.
Cała szczelina miała kilkanaście metrów szerokości. Ciężko było postawić krok na jakiejś stabilnej powierzchni, więc Shadow przelatywał z większych fragmentów gruzu na inne. Dobre kilkanaście minut szukał czegoś ciekawego, ale jedyne co cały czas widział to masy śmieci i gruzu. Już chciał poderwać się do lotu i wrócić na górę, gdy nagle zobaczył kątem oka jakieś wejście w jednej ze ścian. Było zagrodzone masą gruzu, więc Shadow uniósł cały ten złom magią i przeniósł kawałek dalej. Drzwi były metalowe, niegdyś srebrne, bez żadnej klamki, jedynie z szparą na środku rozdzielającą drzwi na dwie równe części. Obok nich na ścianie zamontowana było niewielka, również metalowa skrzyneczka z szparą w prawej stronie.
- Hm... – mruknął Shadow przyglądając się uważnie całej tej konstrukcji.
Nagle odwrócił się tyłem do drzwi i kopnął je z całej siły. Metal odgiął się do środka. Drugie kopnięcie spowodowało jeszcze większe odgięcie, a przy trzecim prawa część oderwała się i z impetem wleciała do wnętrza. Powstała dziura była na tyle duża, że spokojnie można było przez nią przejść. Pomieszczenie nie było duże, pełne zakurzonych biurek, foteli i krzeseł. Każde biurko wraz z jednym fotelem oddzielone było od pozostałych przeźroczystymi, ale rozmywającymi obraz ekranami, tworząc w ten sposób stanowiska pracy. Na każdym stanowisku był duży, czarny monitor, sterta porozwalanych papierów, gdzieniegdzie kubki, wieczne pióra, i inne drobiazgi. Wszystko przykryte grubą warstwą szarego kurzu. Na każdej z ścian, w jej środku znajdowały się kolejne drzwi, ale jedne w szczególności przykuwały uwagę. Przeciwległe do wejścia, obok na ścianie miały niewielką metalową płytkę, a na jej środku biały przycisk emitujący bardzo delikatne światło. Shadow wcisnął go i natychmiast, ze zgrzytem, drzwi rozsunęły się na prawo i lewo. Jak się okazało była to po prostu winda. W jej wnętrzu nie było nic poza migającą żarówką w suficie i pięcioma białymi przyciskami na jednej ze ścian. Przy każdym przycisku kiedyś był napis, najpewniej opisujący piętro, ale teraz wszystkie były starte. Wszystkie poza ostatnim, na samym dole. Też nie był w najlepszym stanie, ale nadal możliwe było rozczytanie go, a głosił „generator".
- Pewnie chodzi o ten generator, który wykorzystuje energię ze sfery Dypona – powiedział do siebie Shadow. – Jeżeli właśnie tak będzie, to mam chyba najwięcej szczęścia ze wszystkich kucyków w całym multiwersum.
Shadow wcisnął przycisk. Rozległ się głos dzwonka i drzwi się zasunęły. Windą najpierw szarpnęło, a potem już gładko zaczęła zjeżdżać w dół. Jechała powoli, ale stabilnie. Po dobrych pięciu minutach dojechała do przedostatniego piętra i wtedy nagle szarpnęło nią. Przechyliła się nieco i zaraz rzuciło nią w dół. Spadała bezwładnie przez kilkanaście metrów, ale bardzo szybko uruchomił się system bezpieczeństwa. Hamulce na linach zatrzasnęły się, czemu towarzyszył przeraźliwy pisk, lecz winda zatrzymała się. Zabrzęczał dzwonek, znad drzwi poleciało nieco iskier. Drgnęły, ale nie otworzyły się. Shadow rozsunął je więc używając magii. Na drodze stanęły mu kolejne drzwi, ale tu prawe skrzydło już z góry leżało w małym pomieszczeniu z popękanymi płytkami na podłodze i obdrapanymi ścianami. Na przeciwko windy znajdowały się uchylone drzwi, a nad nimi napis „centrum".
- Centrum? – zapytał sam siebie Shadow lekko zaskoczony.
Przecisnął się przez drzwi, a gdy tylko stanął na płytkach, jedna z metalowych lin trzymających windę pękła nagle i całość runęła w dół obijając się o ściany szybu. Po kilkunastu sekundach rozległ się huk uderzenia masy metalu o ziemię. Shadow spojrzał w dół. W szybie windy było ciemno, ale na samym dnie widoczne były niewielkie płomienie. Jednak teraz bardziej interesujący był napis „centrum" i uchylone drzwi pod nimi. Shadow podszedł i delikatnie zaczął otwierać drzwi, ale już po kilku centymetrach wypadły z zawiasów i legły na ziemię. Przejście prowadziło do krótkiego korytarza, który kończył się rozwidleniem w prawą i lewą stronę. Dodatkowo na ścianie rozwidlenia były dwa znaki wskazujące w przeciwne strony. Znak wskazujący w lewą stronę mówił „centrum zarządzania", a znak wskazujący na prawo „główny ośrodek SI zarządzania". Jako, że Shadow nie wiedział co oznaczać może skrót „SI", skręcił w korytarz w lewo. Kolejne metalowe drzwi, a za nimi klatka schodowa prowadząca kilka pięter w górę. Shadow wleciał w mgnieniu oka na szczyt i stanął przed jeszcze kolejnymi drzwiami. Te otworzyły się nieco opornie, ale przynajmniej dalej były na swoim miejscu.
Jak do tej pory cały czas potrzebne było oświetlenie pochodzące z rogu, jednak w tym pomieszczeniu nie było ono konieczne. Pokój miał kształt koła. Ściany były do połowy przeszklone, a widać było przez nie jakąś wielką czarną salę i jedynie w podłodze migotały różnokolorowe światełka, ale tak jakby były pod wodą. Natomiast w pomieszczeniu w którym znajdował się Shadow światło pochodziło z dziesiątek monitorów i ekranów, mniejszych i większych, a na prawie każdym wyświetlały się setki różnych, niezrozumiałych danych, zmieniających się co chwilę. Jedynie dwa monitory na środku nie wyświetlały zmieniających się danych, a kilka kafelków z funkcjami. Od razu w oczy rzuciła się opcja „odwróć pierścień przesyłowy". Shadow delikatnie dotknął kopytkiem tej opcji. Na drugim ekranie obok pojawił się czerwony wykrzyknik w trójkącie i krótka informacja pod nim: „UWAGA! Odwrócenie pierścienia przesyłowego doprowadzi do deficytu energii w całym obiekcie w ciągu dziesięciu minut. Kontynuuj TYLKO jeśli posiadasz zastępcze źródło energii."
- Czy to oznacza, że mogę dezaktywować całe Centrum? – zdumiony zapytał sam siebie Shadow.
Dopiero po chwili na ekranie pojawiła się opcja „kontynuuj". Shadow już chciał ją wybrać, ale zawahał się. Zaniepokoiła go myśl o tym zastępczym źródle energii. Bo przecież co jeśli trzeba by uruchomić Centrum? Czy ogniwa z których korzystają maszyny i kucyki w Obozie są wystarczające? I jeśli dostęp do energii zostanie odcięty to jak on sam otworzy portal? I gdy Shadow tak się zastanawiał z kopytkiem zawieszonym kilka centymetrów nad czułym ekranem, nagle coś wyważyło drzwi, które rozpędzone poleciały na niego. Nieumyślnie dotknął przycisku „kontynuuj" i natychmiast przeteleportował się obok, a metalowe drzwi wbiły się w ekran miażdżąc go. Kawałki metalu, plastiku i setki tysięcy kawałeczków szkła rozsypały się po podłodze. Wtem w pomieszczeniu zapaliło się czerwone światło, zawyła syrena alarmowa i rozbrzmiał jakiś żeński głos:
- Utrata połączenia ze sferą Dypona za dziesięć minut.
Shadowa przeszedł aż zimny dreszcz z przerażenia i ulgi jednocześnie. Miał całe dziesięć minut żeby znaleźć ujście energii i wiedział mniej więcej gdzie ma iść, ale jednocześnie zdał sobie sprawę, że jeśli nie zdąży to zostanie w tym świecie na zawsze. Jeszcze jeden dreszcz przeszedł go gdy zobaczył co sprawiło, że drzwi tak w niego wystrzeliły. Była to jedna z maszyn, tych samych, które zaatakowały go wcześniej w laboratorium. Mechaniczny przeciwnik skoczył na Shadowa, ale ten roztoczył dookoła siebie tarczę na której zatrzymało się ostrze przeciwnika. Jednak uderzenie było na tyle silnie, że odepchnęło kuca prosto na szklane ściany. Całą szybę pokryła pajęczyna pęknięć i szkło rozleciało się w drobne kawałeczki.
- Myślisz, że odcinając dostęp do energii się mnie pozbędziesz?! – rozległ się nagle rozwścieczony głos Supint.
Shadow machnął skrzydłami i zatrzymał się w powietrzu. Kawałki szkła spadły dalej w stronę światełek, i plusnęły w jakąś ciecz, tworząc na perfekcyjnie gładkiej tafli setki niewielkich kółek. Nagle z sufitu wielkiej sali padło światło reflektorów na niewielką „wysepkę" na środku czegoś co wyglądało jak wielki staw, oraz na zanurzone w nim setki, jak nie tysiące serwerów.
„Elektronika z wodą się nie lubią... lepiej więc nie wiedzieć co to za ciecz..." – przemknęło przez myśl Shadow Blazeowi.
Nagle maszyna znów zaatakowała. Wyskoczyła na ogiera przez zbitą szybę z wystawionymi ostrzami, ale on w porę dostrzegł ten manewr i wystrzelił wiązką energii, która przeszyła lekki pancerz maszyny i pozostawiła ją z wielką dziurą w metalowym torsie. Maszyna bezwładnie spadła do cieczy, która przy kontakcie z metalem wzburzyła się i spieniła niezwykle.
- Pokaż się „Supint", a nie nasyłasz na mnie swoje marne sługi! – zawołał Shadow. – Żądam przeciwnika równego sobie! Albo wyjdziesz z ukrycia, albo jesteś tchórzem!
Tak naprawdę to zaraz po tych słowach zdał sobie sprawę jak bardzo były one głupie. Zadziałał impulsywnie, zupełnie bez zastanowienia. W tej sytuacji były tylko trzy możliwości jak Supint mógł zareagować: Nasłać najsilniejszą ze wszystkich maszyn, zignorować tę prowokację, lub stawić się na wezwanie. Ku zdziwieniu Shadowa na małej wysepce nagle pojawiły się języki czarnych płomieni i uformowały się w postać kuca. Był to ogier. Cały czarny, z fryzurą niezwykle podobną do Shadowa i białymi, połyskującymi oczami, gniewnie zmarszczonymi.
- Na grzywę Celestii! Kim ty jesteś? – zawołał Shadow. Nie spodziewał się, że super inteligencja przyjmie materialną postać.
- Nie wiesz? Naprawdę nie pamiętasz. Czego ty tu tak właściwie szukasz? Po co żeś przyszedł do tego świata skoro nie wiesz kim jestem?
- Na pewno nie z wyboru – odwarknął Shadow. – Jednak skoro już tu jestem to zrobię wszystko żeby pokonać ciebie i zapewnić temu światu spokój, a potem sam, spokojnie wrócę do świata z którego przybyłem!
Po tych słowach w oczach czarnego kuca dostrzec można było jakiś dziwny błysk. W jednej chwili spotulniał i zamiast aż parskać z gniewu stał się po prostu poważny.
- Stary dobry Shadow Blaze... Jak pewnie wiesz potrzebujesz zewnętrznego źródła energii żeby rozerwać czasoprzestrzeń tego świata. Kolektor i transformator energii ze sfery są na najniższym piętrze. Nie polecam wchodzić bezpośrednio w strumień energii, ale będziesz mógł z niego zaczerpnąć na przykład podstawiając słabą tarczę. Energia ze Słońca przesyłana jest w postaci najczystszej magii.
- Chwila. Co? – Shadow aż zbaraniał. – Przed chwilą mnie atakowałeś, a teraz mówisz mi jak mogę się stąd wydostać?
Czarny ogier tylko wzruszył ramionami.
- A i jeszcze jedno. Maszyny nadal będą cię atakowały po drodze. Nie zdążę nic z tym zrobić, bo te serwery tutaj zaraz wylecą w powietrze. Potem maszyny będą przestrzegać ostatnich otrzymanych wytycznych aż do momentu odcięcia energii w całym Centrum.
Nagle w całym pomieszczeniu rozległ się donośny żeński głos:
- Utrata połączenia ze sferą Dypona za pięć minut.
- To jest podstęp prawda? – zapytał Shadow podejrzliwie, cofając się powoli do rozbitej szyby.
- Po prostu znudziło mi się to wszystko – zaśmiał się czarny ogier podejrzanie krótko odprowadzając Shadowa wzrokiem.
Tymczasem Shadow znów znalazł się w pomieszczeniu pełnym ekranów i udał się w stronę wyjścia. Zanim jednak odszedł odwrócił się jeszcze za siebie i nieco zaskoczony stwierdził, że czarny ogier zniknął. Potem już czym prędzej pobiegł do wyjścia. Zleciał w dół klatki schodowej tak szybko jak mógł i dalej pędził do szybu windy. Gdy stanął w końcu na jego krawędzi zatrzymał się na chwilę i spojrzał w dół. Dalej widoczne były niewielkie płomienie. Nagle ściany zadrżały od potężnej eksplozji dochodzącej od strony centrum dowodzenia. Shadow odwrócił głowę w jego stronę, ale poza zsypującym się z sufitu pyłem nic nie dostrzegł. Nagle jednak przez jedną ze ścian kilkanaście metrów od niego przebiło się długie ostrze. Zaskoczony nie czekał już ani chwili dłużej tylko zeskoczył w dół szybu windy. Leciał głową w dół kilka sekund, ale aby zaoszczędzić nieco czasu przeteleportował się na sam dół. Gdy się pojawił nad płomieniami, natychmiast utworzył dookoła nich tarczę, przez co ogień zgasł natychmiast. Tymczasem nad nim na jednej ze ścian zaczęły pojawiać się snopy iskier. Najpewniej maszyna na górze przebiła się przez ścianę do końca i skoczyła za Shadowem, a spadając zahaczała ostrzami o metalowe ściany. Nagle iskry zamieniły się w wielką chmurę ognia, od której zadrżały ściany. Shadow czym prędzej opuścił szyb windy. Przebiegł przez krótki korytarz, minął jedno rozwidlenie i wyważył drzwi. Potem znów krótki korytarz skręt w prawo i kolejne drzwi, ale tym razem silnie opancerzone. Na szczęście jednak już były wyważone i jedynie leżały wygięte na framudze zagradzając drogę. Shadow przeteleportował się za nie, do kolejnego pomieszczenia i natychmiast powitało go ostrze, ze świstem przecinające powietrze nad jego głową. Odruchowo schylił się, a maszyna kopnęła go. Dzięki tarczy nie ucierpiał, ale i tak rzuciło go na ścianę. Przeciwnik natychmiast wykorzystał tę chwilę nieuwagi kuca i jeszcze raz ostrze skierowało się w jego stronę, ale on w porę machnął skrzydłami jednocześnie rzucając proste zaklęcie, co sprawiło, że maszyna została odrzucona na kilka metrów. Kuc natychmiast skoczył na maszynę. W locie trwającym ułamek sekundy uformował na kopytku ostrze z mrocznej magii imitujące broń maszyny i wymierzył szybki atak, ale przeciwnik zdążył zablokować atak. Shadow stojący na tylnych nogach został odepchnięty, ale nie stracił równowagi. Maszyna uderzała raz po raz, a kuc parował każdy atak cofając się powoli aż dostrzegł okazję do kontrataku. Jednym kopytkiem sprawował kolejny atak, a na drugim wygenerował drugie mroczne ostrze i zaatakował nim maszynę. Przeciwnik nieomal się obronił, ale mroczne ostrze i tak przebiło pancerz, a gdy znalazło się w środku eksplodowało rozrywając metal. Poważnie uszkodzony został też rdzeń maszyny bo zaraz po eksplozji ostrza, cała maszyna eksplodowała, odrzucając znów Shadowa. Tym razem poturbowało go nieco bardziej, ale znów uratowała go tarcza. Czas kurczył się coraz bardziej więc obolały podniósł się i dopiero wtedy właściwie rozejrzał się dookoła. Był w wielkim pomieszczeniu pełnym kabli i rur, a na środku stało jakieś wielkie urządzenie na planie koła, a w sam jego środek uderzał strumień energii wpadający przez dziurę w suficie. Od tego urządzenia odchodziła ogromna wiązanka grubych kabli do drugiego urządzenia obok, wyglądającego jak wielkie metalowe pudło z masą znaków ostrzegawczych mówiących o wysokim napięciu. Poza tymi dwoma kolosami w pomieszczeniu dużo było jeszcze innych, mniejszych urządzeń o najróżniejszych kształtach, ze znakowaniami każdego rodzaju, niektóre z masą przycisków, pokręteł i ekranów, a inne nie miały nic z tych rzeczy.
Shadow lekko kulejąc poszedł w kierunku urządzenia na środku i tym samym słupa energii. Z jego wyliczeń pozostały mu dwie, może trzy minuty przed odwróceniem sfery Dypona i tym samym utratą możliwości powrotu.
Nagle usłyszał czyjś niewyraźny głos, ale nie z głośników rozmieszczonych w prawie całym obiekcie, ani też nie gdzieś dookoła niego.
- Shadow! Shadow Blaze zgłoś się!
Była to Dusty Shy. Udało się jej ponownie nawiązać połączenie z użyciem neurokomunikatora.
- Dusty? – ucieszył się Shadow.
- Shadow? Och, na paski Zakiry, Shadow! Myślałam, że już cię nie usłyszę! W pierwszej chwili gdy zerwało nam połączenie pomyślałam, że coś mogło ci się stać, ale przecież miałeś tarczę więc powinna cię chronić i, i świetnie walczysz i ta twoja magia, więc uznałam, że nie mogło ci się nic stać! Zaczęłam sprawdzać wszystko co mogłam i chyba w Centrum są bardzo silne zakłócacze sygnału, albo coś podobnego. Szaleństwo! Dużo musiałam się nagimnastykować, ale jak widzisz połączenie przywrócone! Więc jak ci idzie? Gdzie jesteś?
- Za najwyżej dwie minuty mnie nie będzie. Jestem przy chyba generatorze i transformatorze energii czy jakoś tak... Za te dwie minuty góra strumień energii powinien zniknąć.
- To świetnie! To znaczy świetnie, że ci się udało. Gorzej, że odchodzisz już. Bardzo cię polubiłam... Bo wiesz...
- Dusty wybacz ale kończy mi się czas – przerwał Shadow klaczy. – Żałuję, że nie możemy się lepiej poznać, ale to tyle.
- Jasne. Rozumiem. Zależy od ciebie istnienie całego multiwersum przecież...
W czasie tej krótkiej rozmowy Shadow nie marnował ani chwili. Gdy na początku zawołał z radością „Dusty", nie tyle zawołał co raczej wydarł się aż jego głos odbił się głośnym echem w całym pomieszczeniu. Ściągnęło to uwagę dziesiątek przeróżnych maszyn, bo oczywiście usłyszeć okrzyk w Centrum było czymś nienaturalnym. Jednak brakowało czasu na walkę z nimi wszystkimi. Z tego powodu Shadow wybrał drugą opcję: czym prędzej przeteleportował się w pobliże strumienia i roztoczył dookoła siebie niezwykle potężną tarczę z mrocznej magii. Gdy się zbliżył zauważył, że słup energii jest dużo stabilniejszy i spokojniejszy niż na szczycie góry. Rzucił okiem nad siebie z nadzieją, że może dostrzeże punkt, w którym energia staje się stabilniejsza. I istotnie tak było. Nieco powyżej poziomu sufitu, w szybie wpuszczającym słup energii do wnętrza Centrum, na ścianach zbudowana była wielka obręcz. Cała się obracała z dość dużą prędkością, a energia przechodząc przez nią stabilizowała się. Jednocześnie gdy oglądał tę konstrukcję, stworzył drugą bańkę pola siłowego, które wchodziło w promień. Jako, że był on energią magiczną i do tego stabilną, nie było problemem zaczerpnięcie z niej. Nowo powstała bańka stała się kontenerem energii magicznej i dawała ogierowi możliwość korzystania z całego jej potencjału. Dziesiątki maszyn, które jak do tej pory próbowały przebić się przez wzmocnioną tarczę zostały teraz zniszczone, wszystkie na raz, jednym wzmocnionym zaklęciem. Czas się kończył więc Shadow spiesząc się jak mógł zamienił bańkę w obręcz. We wnętrzu tej obręczy magia zaczęła się łączyć tworząc idealnie gładką powierzchnię. Gdy pokryła cały obszar wewnątrz koła zawirowała i zamieniła się w czarne warujące chmury. Portal powrotny był otwarty.
- Dusty Shy? – wywołał przyjaciółkę Shadow.
- Tak? – natychmiast padła odpowiedź.
- Dziękuję. Bardzo mi pomogłaś, a twoja tarcza kilka razy uratowała mi życie.
- Zrobiłam tylko to co było słuszne...
- W Obozie, w centrum dowodzenia zostawiłem ci mały prezent. Zajrzyj tam zaraz kiedy mnie już nie będzie. No cóż to by było na tyle. Żegnaj Dusty Shy. Powodzenia.
- Chciałbym kiedyś się jeszcze spotkać. Żegnaj...
Po tych słowach strumień energii zaczął powoli słabnąć więc Shadow niezwłocznie anulował wzmacnianą tarczę, która go otaczała i jednym machnięciem skrzydeł nadał sobie prędkość pozwalającą wlecieć w portal. Nagle gdy był około metra przed przejściem, tuż przed nim pojawiły się czarne płomienie, te same z których wcześniej powstała postać Supint. Jednak nie pojawiła się nawet sylwetka ogiera jak wcześniej. Teraz te płomienie w które wleciał Shadow pociągnęły się za nim. Nie miał czasu zareagować. Otoczony nimi wleciał w portal. Będąc w nim przez kilka sekund usłyszał nagle upiorny śmiech triumfu, a potem zaległa cisza i znalazł się po drugiej stronie przejścia między światami.

[MLP:FiM] - Shadow Blaze (Nigdy Niedokończona Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz