- Szybko jest książę z powrotem – uśmiechnął się Breeze i dokręcił jakąś śrubkę przy mechanizmie sterującym żaglem. – Udało się? Wszystkie sprawy załatwione czy coś poszło nie tak i dlatego książę już jest?
Shadow wziął perłę w kopytka i jednym sprawnym machnięciem skrzydeł znalazł się na pokładzie.
- To po to książę tu chciał przypłynąć? Po ogromną perłę? Rozumiem, że pieniądze są potrzebne, ale wyprawa na tą wyspę to jednak jest ryzykowanie życia. Ciekaw jestem ile będzie warta... Chociaż chyba nie opłaca się jej sprzedawać w Vanhoover czy Canterlocie. Sporo wyższa cena może być w Siodłatej Arabii lub Somnambuli, bo tam taki towar to rzadkość. Ale gdzie by jej nie sprzedać na pewno można już liczyć w setkach monet.
- Ona nie jest na sprzedaż – Shadow Blaze ostrożnie znów schował perłę pod skrzydłem. – Masz jakąś torbę?
- Nie na sprzedaż? To po co ona księciu? Z całym szacunkiem, ale jeśli tylko z kaprysu to jest to dziwne i nierozważne. – stwierdził Breeze znikając w kajucie. Po chwili wrócił trzymając w zębach duże sakwy z szarobrązowego materiału. – Nadadzą się?
Shadow założył je na grzbiet. Poruszył łopatkami, połowicznie rozwinął skrzydła poprawiając pas, po czym do prawej sakwy delikatnie włożył perłę i starannie zapiął torbę.
- Jak się domyślam nadal chcesz płynąć na południe – zapytał spoglądając kątem oka na ciężkie burzowe chmury.
- Minęło najwyżej dwadzieścia minut od czasu gdy o tym rozmawialiśmy i nie zmieniłem zdania jeśli o to chodzi. Tak jak mówiłem wcześniej: jedyne co może mnie odciągnąć od tego pomysłu to pojawienie się jakichś morskich bestii, które będą w stanie zniszczyć tę łajbę. Ale właściwie wszystkie historie o tych potworach to tylko legendy wymyślane przez żeglarzy dla zabicia czasu gdy podróż się dłuży.
- Miejmy taką nadzieję, ale nigdy nic nie wiadomo. Bądź czujny Breeze i jeśli zobaczysz coś niepokojącego, natychmiast kieruj się w przeciwną stronę. Może i to tylko legendy, ale jeśli jednak są prawdziwe to nikomu nie życzę spotkania z rozwścieczoną głębinową wiwerną, kilkusetmetrowym wężem albo chmarą tych kałamarnic co przewiercają się przez statek i wchodzą na pokład.
- Statek jest z zaklętego metalu. Nic się przez niego nie przewierci.
- Oby tak było. No dobrze. Skoro płyniesz na zachód to nasze drogi się tu rozchodzą. Wielkie dzięki za przetransportowanie mnie tutaj. Nie wiem jak bym sobie poradził w pojedynkę. Sakwy mogę odstawić do twojego domu, bo w Vanhoover na pewno będę mógł jakieś kupić.
- Niech książę da spokój. W kajucie mam drugie takie sakwy, a w domu pewnie znajdzie się jeszcze jedna para. Niech książę weźmie te sakwy, mi i tak nie są potrzebne.
- Skoro tak mówisz. No to powodzenia. Znikam!
Shadow Blaze uśmiechnął się ciepło, a jego róg błysnął błękitną poświatą magii i zniknął przy charakterystycznym trzasku teleportacji.
Minęło kilka sekund i nagle znów rozległ się ten sam charakterystyczny trzask. Shadow pojawił się na pokładzie łodzi.
- Coś jest nie tak... – mruknął jakby do siebie rozglądając się zaskoczony.
Breeze nawet nie zdążył nic powiedzieć. Shadow Blaze znów rzucił zaklęcie, z wyraźnie większym wysiłkiem i zniknął. Pojawił się z powrotem jeszcze szybciej niż za pierwszym razem.
- O co chodzi? – zapytał szybko kapitan zanim Shadow zdążył po raz trzeci rzucić zaklęcie.
- Nie wiem dlaczego, ale nie mogę się teleportować do Vanhoover ani do Ponyville. Możliwe, że ten sztorm i czarne chmury utrzymują się tak długo dzięki magii, która teraz mnie blokuje. Wygląda na to, że będę musiał lecieć i może jak będę bliżej lądu to teleportacja się uda.
![](https://img.wattpad.com/cover/174993850-288-k49170.jpg)
CZYTASZ
[MLP:FiM] - Shadow Blaze (Nigdy Niedokończona Korekta)
FanfictionJednorożec obdarowany skrzydłami i Mroczną Magią, strażnik Harmonii między światami. Gdzie nie pójdzie pakuje się w kłopoty. Jakie? Przeczytaj a się dowiesz ;) Akcja zaczyna się pod koniec wydarzeń sezonu siódmego serialu MLP:FiM, gdzieś między odci...