11 Września
Drogi Danielu!
Jedyne słowa, którymi mogę określić ten dzień to "ja pierdole". Zastanawiam się, czy kiedykolwiek przestanę być takim złamasem i zacznę zachowywać się jak normalna istota ludzka. Dzisiaj już przeszedłem sam siebie, ale zacznę od początku.
Wstałem (co samo w sobie było już sukcesem), ubrałem się i uznałem, że chyba dam radę zejść na śniadanie. Ron był w szoku, ale chyba dumny też. To jest całkiem miłe, wiesz? Nadal wierzy, że może być lepiej. Hermiona się odsunęła, rozmawia tylko z nim albo Ginny. Nie winie jej, zmęczyłbym chyba każdego. Tym bardziej szokuje mnie fakt, że Ron mnie nie zostawił.
Siedzieliśmy przy stole w Wielkiej Sali, gdy podeszła do nas McGonagall.
"Panie Potter, ze względu na pana... Życie prywatne, zastanawiałam się, czy nadal chciałby pan pełnić funkcję szukającego w drużynie Gryffindoru?" zapytała, a mnie kompletnie zamurowało. Co niby miałem powiedzieć? Pewnie zrezygnować, ale bałem się. Kiedyś uwielbiałem latać, a teraz nie mogę patrzeć na miotły. Kompletnie spanikowałem - nic nowego w moim życiu. Odezwał się za mnie Ron, oczywiście twierdząc, że zagram. Pani profesor kiwnęła głową i poszła zjeść śniadanie. Wygląda na to, że będę musiał jeszcze ogarnąć ten kretyński mecz jutro. Boje się, że nie dam rady. Wystraszę się, rozproszę, Malfoy złapie znicz i wszyscy będą gadać. Już i tak mnie nienawidzą, biorą za wariata. Ignorują fakt, że Voldemort szykuje się do ataku. Przecież co może wiedzieć chłopaczek po traumie?Prawda jest taka, że niewiele mogę zrobić. Na samą myśl o walce przeciw Śmierciożercom prawie się duszę. Dumbledore poradzi sobie sam, tak jak w Departamencie. Widziałem jak walczył, jest niesamowity. Dzisiaj przedstawił nam nowego nauczyciela. Nazywa się Slughorn - podobno już kiedyś uczył w Hogwarcie eliksirów. Jest dość stary, ale wydaje się kontaktować ze światem. Snape był niesamowicie zadowolony, bo mógł wrócić do uczenia Obrony Przed Czarną Magią. Pewnie nie będzie już tak wyrozumiały, bo mamy trochę materiału do nadrobienia.
Dowiedziałem się też czegoś ciekawego. Z tego co opowiadał Ron, Dumbledore'a nie było od rozpoczęcia roku. Wyjechał gdzieś, oczywiście nikomu nic nie mówiąc i wrócił z tym Slughornem. Nawet nie zauważyłem, ale najwyraźniej już podjął kroki, żeby powstrzymać Voldemorta. Przynajmniej mam taką nadzieję, bo jeśli nie...
Dzisiaj jeszcze nie pisałem, że za Tobą tęsknię. Nie znaczy to że coś się zmieniło, po prostu brakuje mi siły nawet o tym myśleć. Jest tyle rzeczy o które teraz się martwię, że mam wrażenieo jakbym tracił grunt pod stopami. Brak kogokolwiek, do kogo mógłbym się przytulić gdy śnią mi się koszmary (co wcale nie dzieję się rzadko) jest okropny od momentu, kiedy poznałem jak to jest mieć Ciebie przy sobie. Tak jakby ktoś dał mi wszystkie możliwe skarby świata, a później beztrosko je wyrwał i zabrał, nie patrząc za siebie. To wszystko jest tak cholernie niesprawiedliwe. Nie zaslugiwałeś na to, żebym to ja był odpowiedzialny za ocalenie Cię. Przepraszam za wszystko, chociaż i tak nigdy nie będę w stanie Ci tego wynagrodzić. Ani Tobie, ani Syriuszowi.
Dosyć żalenia się. Zanim pójdę spać muszę jeszcze zobaczyć, czy Malfoy znowu przesiaduje w Pokoju Źyczeń. Coraz bardziej mnie ciekawi, co on tam wyprawia. No bo co mogłoby zająć go na tyle, żeby spędzał tam tyle czasu? I dlaczego obserwacja jego zajmuje MI tyle czasu? Może w końcu powtórzę numer z eliksirem wielosokowym i ostatecznie rozwiąże sprawe? Muszę pogadać o tym z Ronem.
Do zobaczenia?
Na zawsze Twój,
Harry
CZYTASZ
𝙂𝙤𝙡𝙙𝙚𝙣 𝙏𝙚𝙖𝙧𝙨 [Drarry]
FanfictionChłopiec, Który Przeżył wydaje się niezniszczalny, jednak nawet jego siła ma granice. Co jeśli ostatnia nadzieja świata czarodziejów się podda? Czy możliwe jest przywrócenie wiary w dobro komuś, kto utracił ją tyle razy?