Zelwees brnął przez bagienną kałużę, walcząc z gęstym mułem ograniczającym ruch. Za nim powoli człapał Drajgonisz.
Chłopak do tej pory nie zdołał dojść do siebie po śmierci Kalendarza.
— Powinniśmy go przynajmniej pochować — odezwał się po chwili.
— Już to przerabialiśmy — odparł ponuro Zelwees. — Nie mieliśmy nawet czym wykopać grobu.
Drajgonisz cicho westchnął. Zdawał sobie sprawę, że nie mogli zrobić nic więcej dla martwego przyjaciela, ale sumienie kazało mu w jakiś sposób zadośćuczynić Kalendarzowi śmierć, której zresztą on sam był powodem.
— Nie obwiniaj się — powiedział nagle brunet, jakby czytał mu w myślach.
— Łatwo ci mówić — burknął Drajgo. — To nie ty go zabiłeś.
— I ty też nie.Dalej szli w zupełnej ciszy.
Zelwees nagle dostrzegł jakiś niepokojący ruch w głębi moczarów. Zatrzymał się i, nie spuszczając oka z miejsca, w którym ów ruch zauważy, zaczął szukać po omacku Drajgonisz. Ku swemu przerażeniu, nigdzie nie mógł go wymacać, a był niemalże pewien, iż chłopak idzie tuż za nim.
Szatyn tymczasem zmierzał ku złotej skrzyni, leżącej nieopodal. Dzięki pozłacanej obudowie, chłopak mógł ją dostrzec bez problemu, nawet za bardzo się nie rozglądając.Natychmiast podbiegł do kuferka, ignorując wszystko, co działo się wokół niego.
— Stój! — wrzasnął Zelwees, ale było już za późno.
Z bagna wynurzył się ponad trzymetrowy aligator, zaledwie kilka metrów od Drajgonisza.
Chłopak nawet nie zdążył krzyknąć, gdy zwierz pokonał dzielący ich dystans i, będąc tuż przed nim, rozwarł swe szczęki.
Szatyn cofnął się o krok, nie do końca zdając sobie sprawę z powagi sytuacji. Nawet nie zdążył przyjrzeć się bestii, kiedy ta już obnażyła przed nim swoją paszczę.
Zamarł ze strachu, widząc ogromne, pożółkłe i bez wątpienia niezwykle ostre kły potwora. Zamknął oczy, czekając na swój koniec, który jednak, pomimo upływu czasu, nie następował.
Aligator tymczasem zamknął paszczę, powoli się cofając i okazując Drajgoniszowi całkowity brak zainteresowania, najzwyczajniej odpłynął.
Zelwees tymczasem wpatrywał się w szatyna z szeroko otwartymi ustami. Przez głowę przelatywało mu po kilkadziesiąt pytań na sekundę.
Dlaczego potwór go nie zeżarł? Dlaczego odpłynął? Czy nawet on uznał, że Drajgo jest za chudy? Czemu ten cymbał nawet nie próbował uciekać? Kiedy wreszcie skończy się saga "Star Wars"? Co jest w tej skrzyni? Po wyjściu z bagna będzie widać żółtą plamę na jego spodniach?
— Co... — zaczął szatyn, ale brakło mu odpowiednich słów. Odchrząkał cicho i odwrócił plecami do Zelweesa, by ten nie zauważył mokrej plamy ciągnącej się od paska jego spodni, aż do połowy nogawki.
Chcąc rozładować napięcie, pochylił się i uniósł wieko skrzyni. W środku standardowo dostrzegł niewielką, sześcienną kostkę.
— Co tam masz? — zapytał Zelwees, który, nie wiadomo skąd, nagle pojawił się za plecami chłopaka.
— Jeszcze nic — odpowiedział szatyn. Zasłonił ręką największą plamę na spodniach, wyraźnie czując zapach moczu.
Nie umknęło to jednak uwadze jego towarzysza.
CZYTASZ
Death Game
Fiksi IlmiahTrójka nastolatków budzi się w tajemniczym, pozbawionym wyjść pomieszczeniu. Nie pamiętają zupełnie nic ze swojej przeszłości. Nie wiedzą gdzie, ani nawet kim są. Odnajdują kasetę, na której zamaskowana postać oznajmia im, że oprócz ich samych...