Święta?

295 55 18
                                    

No więc. Tak książka umarła, ale mamy święta i chciałam podziękować wszystkim za to, jak bardzo mnie wspieraliście. Dzięki tej książce czułam się fajna, nawet gdy wszyscy mi powtarzali, że taka nie jestem. Była to jedna z niewielu rzeczy, nad którymi panowałam i czułam, że mam kontrolę. Dziękuje i życze wam najbardziej ciepłych i rodzinnych świąt jakie mieliście. Prezenty i jedzenie są na drugim miejscu i niech Tak pozostanie.

Peter: Wystrczy tego.

Co?

Peter: Pierdolisz tak bez sensu jakbyś się żegnała! Nie tak szybko!

Ale... Pamiętasz jak w Narnii Atlas powiedział, że Piotr i Zuza wszystiego się już nauczyli i więcej nie przybędą do Narnii? To taka moja Narnia, gdzie dorosła i uporałam się z wszystkimi problemami, pora odejść...

Peter: Ale mamy święta!

Co mam niby zrobić? Nie mam nawet pomysłu na specjal!

Peter: Ale... Ale ja mam! Będę męczyć ci tu tak długo, aż zdecydujesz, że zostaniesz!

Nie odpuścisz mi?

Peter: Nie tym razem. Zaufaj mi... Zamknij oczy... Właśnie tak... Po prostu słuchaj...

-I co? Peter? Gdzieś ty się podział? - Rozejrzałam się dookoła pokoju.
- Poszedł sobie - usłyszała głos Tony'ego.
- Na to wyglą... O Boże, co ty tu robisz?! To niemożliwe! - Odsunęła się gwałtownie, przewracając się na ziemię.
- Spokojnie. Mam ci pokazać jak wielki błąd popełniasz. - Podał jej rękę. - Musimy odwiedzić kilka miejsc...
Mi chwyciła jego rękę i obraz rozmazał się na chwilę. Obudziła się w swoim starym pokoju. Siedziała za biurkiem. Pod kołdrą leżała 11 letnia dziewczyna wpatrzona w telewizor, w którym leciał Iron Man.
- To jakaś retrospekcja?
- Coś w tym stylu... - odpowiedział Stark. - Patrz jaka skupiona jesteś. Czy mała Mi wiedziała, że będzie pisać książke o Marvelu?
- Mała Mi nie wiedziała co to Marvel - przyznała Autorka z uśmiechem.
Obraz się zmienił. Teraz siedziała na sali kinowej. W rzędzie niżej znajdowała się grupa roześmianych nastolatków.
- Thor: Ragnarok? - zapytał Tony.
- Przecież wiesz. Wtedy zdecydowałam, że będę oglądać Marvela - powiedziała szelmowsko.
- Ale dobrze, że ścięłaś włosy... Dobra, jeszcze jedno...
Pstryknął palcami i znaleźli się na otwartej przestrzeni. Dokłdnie za domem Mi, gdzie zdenerwowana dziewczyna chodziła po obszernej przyczepie co chwilę sprawdzając telefon.
- 7 lipca? Pierwsze dodane rozdziały?
- Nie spodziewałem się, że będzuesz pamiętać dokładną date. Zaimponowałaś mi.
- Nie wiedziałam, że uda mi się z książką.
- Jak widać, wszystko poszło jak należy...
- Zostaniesz?
- Zawsze jestem tu... - Wskazał na klatkę piersiową. Po za tym, tam u góry jest całkiem fajnie. Co nie Nat?
- Nudno jest - odpowiedział głos zza dziewczyny.
Ta odwróciła się do tyłu, gdzie na przyczepie jalby nigdy nic siedziała Natasha.
- Przemyśl to - powiedziała.
Obraz się rozpłynął, a Martyna znowu była w swoim pokoju. W telewizji leciało kolędowanie z Polsatem, a z kuchni dochodziły zapachy barszczu.
- To tyle? - zapytała w przestrzeń.
Drzwi się otworzyły i do środka weszła Capitan Marvel.
- Christams Carol, co? - zapytała Autorka z uśmiechem.
- Nie gadaj tyle, tylko wchodź do statku.
Wyszła w pokoju, a za nią Mi. Na dużym podwórku jakby nigdy nic stał statek kosmiczny.
- Co cie tak dziwi?
Dziewczyna wzruszyła ramionami i weszła do środka. Kilka minut w ciszy i znaleźli się w innej części Ziemi. W Wakandzie nie obchodzą świąt. Przynajmniej Tak wydawało się Mi, ale Shuri w swetrze z Reniferem rozwiała jej wątpliwości. Przytuliły się na przywitanie i dziewczyna została poprowadzona do środka zamku. Tam przy stole siedział T'Challa z matką i kilka innych osób. Wydawali się zdziwieni, ale Autorka zajęła miejsce dla niespodziewanego gościa obok Shuri.
- Święta trzeba spędzic z rodziną - powiedziała księżniczka.
- Nie rozumiem do końca jak to...
- Niezależnie od ciebie miliony innych osób robią swoje. Możesz nie pisać książki, ale to nie oznacza, że oni znikają. Dalej żyją w twojej głowie i sercach milionów innych fanów - powiedziała Carol.
Martyna w ciszy wróciła z nią do domu.
- To nie miało być przygnębiające - przyznała Danvers - po prostu Marvel dalej żyje i ktoś powinniem o tym pisać... No i miłych świąt. Drzwi się zamknęły, a za sobą usłyszała kroki. Autorka odwróciła się i przyjrzała się dziewczynie. domyśliła się kim jest.
- Yelena?
Kobieta przytaknęła milcząc. W korytarzu głównym domu Mi ktoś zaczął się witać. Dziewczyna otworzyła drzwi by zobaczyć kto to. Do środka weszła młoda kobieta w żółtych  włosach do ucha. Na rękach niosła zapakowane prezenty.
- Niech będzie pochwalony... - Nie dokończyła, bo prezenty wysypały jej się z rąk. Wtedy przytuliła ją starsza kobieta.
- Hej, mamo...
W góry zeszli kobieta i mężczyna po 40. Z kuchni wyszedł na oko 60 letni mężczyzna.
- Cześc, tato!
Pomogli chwycić jej prezenty i zanieśli do pokoju. Dziewczyna cofnęła się do wyjścia.
- Chodź kochanie!
Mi obróciła się w stronę Yeleny.
- To pewnie Peter.
Zdziwiła się, gdy do domu wszedł mężczyzna z przydługimi włosami.
- To nie Peter...
Kobieta pocałowała go i pomogła reszte prezentów zanieść do salonu. Dopiero wtedy zauważyła pierścionek na jej ręce. Przyjrzała się jeszcze mężczyźnie.
- Wygląda... Znajomo. Znam go?
Yelena przytaknęła głową.
- Nie mów, że to... - Przełknęła ślinę i weszła do salonu. Obserwowała wigiliją kolację swojej rodziny. Wieczorem kobieta chwyciła mężczynę za ręke i poprowadziła do swojego starego pokoju.
- Pamiętasz jak wchodziłeś przez okno?
- Tak... Nie wierzę, że wszystko wygląda tak samo.
- Patrz! Nawet mój stary telefon! - Kobieta podłączyła go do prądu.
Po chwili uśmiechania się do Leonadro DiCaprio na tapecie uruchomiła wattpada.
- Pisałam kiedyś książki... - Spojrzała na WCMZ w pół milionom wyświetleń. - Nie wierzę, że ktoś to jeszcze czyta!
- Pokaż... Ci powiem, ciekawe rzeczy tu pisałaś.
- Tak... Muszę to usunąć... - Zanim dobrze się nie zastanowiła nacisnęła ikonkę odpowiadającą za cofnięcie publikacji.
- Nie zrobiłam tego na serio? - Spojrzała przerażona na Yelene.
Wszystko znikło.
- Właśnie tak... Zamknij oczy... - Peter zbliżał się do dziewczyny.
Mi otworzyła oczy i odsunęła się od Petera.
- Jak to zrobiłeś?
- Zrobiłem co?
- No... To wszystko!
- Nie mam pojęcia o czym mówisz. - Zmarszczył brwi. - Chciałem dać ci tylko buziaka.
- Dobra. Może... Może jeszcze coś napiszę, ale nie rób tego więcej.
- No dobrze...
- Muszę wszystko przemyśleć. Za dużo na raz. - Wyszła w pokoju z uśmiechem. - Możesz opublikować rozdział i życzyć wesołych świąt!
- Okey...
- Muszę do kogoś napisać!
- Nie rozumiem cie kompletnie. A wam czytelnicy, Wesołych Świąt!

Wszystko Czego Marvel Zapragnie vol. 2, czyli jeszcze więcej głupotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz