~IX~

3K 267 227
                                    

  Cześć miśki!

Jakoż że obiecałam mały maratonik to macie tutaj maratonik

Ja już nie przedłużam i życzę miłego czytanka



Następne rozdziały będą dłuższe

________________
Po niezręcznym zdarzeniu w łazience minęły 2 dni. Wczoraj odbyła się wigilia. Chuuya starał się zapomnieć o tym wszystkim, całkiem dobrze mu szło o tym nie myśleć. Co innego w przypadku Osamu.

Musiał on przyznać, bo inaczej nie byłby szczery ze sobą, że serio Nakahara mu się spodobał.

Za każdym razem gdy choć spoglądał w jego strone najzwyczajniej zachwycał się nim całym.

Delikatnymi rysami twarzy, drobnym ciałem, pięknymi lokami, idealnie błękitnymi oczami i tymi słodkimi piegami, które zdobiły blade policzki rudzielca, a szczególnie ślicznie wyglądały gdy ten się uśmiechał i lekko przy tym rumienił.

Myślał, nie. Wiedział iż po prostu Chuuya jest idealny. Cały, w każdym calu.

Szczególnie kiedy uśmiechał się ze słodkim rumieńcem i zakładał kosmyk włosów za ucho.

Aż Dazaiowi bardziej chciało się żyć.

Chociaż aby widzieć ten piękny uśmiech.

Chciał widzieć te piękne, błękitne tęczówki codziennie.

Mógł w nich tonąć, bez żalu.

Chciał w nich utonąć i nigdy się nie wynurzyć.

Chciał aby rudzielec był cały jego.

Tylko jego.

Cały czas gdy o tym rozmyślał siedział  na kanapie i przyglądał się rudzielcowi, który pomagał jego matce w kuchni, gdy nagle ich oczy się spotkały.

Osamu uśmiechnął się do niego lekko, a niższy zarumienił się i odwrócił wzrok.

Uroczy

Pomyślał brunet i wrócił to przyglądania się starszemu.

Lecz w końcu jego czas podziwiania jego piękności musiał się zakończyć, gdyż mama lekko wkurzona już wszystkim i wszystkimi postanowiła poprosić syna aby ten wyszedł gdzieś z Nakaharą, a Yuri poszła gdzieś wraz z resztą rodzeństwa.

Dazai postanowił się zgodzić.

Matki to jednak dzikie zwierzęta w kuchni.

Serio. Lepiej nie wkurzać. One nie tylko gryzą.

Tak więc, razem z Chuuyą szybko przebrali się w ubrania wierzchnie i wyszli z domu.

Dłuższą chwilę spacerowali po mieście w zupełnej, niezręcznej ciszy.
Przerwać to postanowił Nakahara, który poczuł na swoim nosie krople spadającego deszczu.

- Może już wrócimy? Zaczyna padać. - Powiedział spoglądając na wyższego.

- Dobry pomysł. - Uśmiechnął się lekko brunet.

Oboje jak zsynchronizowani obronili się na pięcie i odeszli w stronę domu. Niestety po kilku minutach deszcz zmienił się w ulewę, a chłopacy musieli się ukryć pod daszkiem najbliższego baru.

- O Jezu... Ale zimno... - Szepnął rudy drżąc z zimna, ponieważ cały był już mokry.

- Ta... - Westchnął wyższy zdejmując swój długi, beżowy płaszcz po czym założył go na ramiona Chuuyi przez co niższy się zarumienił.

- E-ej, zakładaj to idioto bo się znowu przeziębisz!

- Oj tam, może będzie katar. Ale musimy wrocic do domu.

- To idziemy? - Zapytał starszy.

- Jasne~

- Dobra, ale jeśli się przeziębisz to nie będę się tobą zajmował. - Warknął jeszcze rudy i oboje poszli w stronę domu.

Kiedy szli tak w ciszy, rudzielec zdobył się na odwagę i musnął ręką dłoń młodszego. Ten się uśmiechnął i splótł ich palce razem na co niższy spalił się rumieńcem.

Resztę drogi przeszli trzymając się za ręce.

W domu przywitał ich hałas, krzyk i zgrzytanie zębami.

A czemu?

Eh...

Mała Ochaco biegała z telefonem Yuri czytając jej SMS'y z "chłopakiem", a starsza wkurzona na maksa goniła ją pod całym domu.

Wyglądało to dosyć komicznie ze strony osoby obserwującej, Dazai aż parsknął śmiechem.

No cóż.... Trochę zajęło ich uspokajanie, lecz w końcu obie dały za wygraną.

No więc...

Chuuya wiedział jedno.

Dazai nie jest jedyny dziwny w tej rodzinie, ale za to ich polubił.

" Nowy" partner | Dazai x Chuuya AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz