Cześć miśki!
Jakoż że obiecałam mały maratonik to macie tutaj maratonik
Ja już nie przedłużam i życzę miłego czytanka
Następne rozdziały będą dłuższe
________________
Po niezręcznym zdarzeniu w łazience minęły 2 dni. Wczoraj odbyła się wigilia. Chuuya starał się zapomnieć o tym wszystkim, całkiem dobrze mu szło o tym nie myśleć. Co innego w przypadku Osamu.Musiał on przyznać, bo inaczej nie byłby szczery ze sobą, że serio Nakahara mu się spodobał.
Za każdym razem gdy choć spoglądał w jego strone najzwyczajniej zachwycał się nim całym.
Delikatnymi rysami twarzy, drobnym ciałem, pięknymi lokami, idealnie błękitnymi oczami i tymi słodkimi piegami, które zdobiły blade policzki rudzielca, a szczególnie ślicznie wyglądały gdy ten się uśmiechał i lekko przy tym rumienił.
Myślał, nie. Wiedział iż po prostu Chuuya jest idealny. Cały, w każdym calu.
Szczególnie kiedy uśmiechał się ze słodkim rumieńcem i zakładał kosmyk włosów za ucho.
Aż Dazaiowi bardziej chciało się żyć.
Chociaż aby widzieć ten piękny uśmiech.
Chciał widzieć te piękne, błękitne tęczówki codziennie.
Mógł w nich tonąć, bez żalu.
Chciał w nich utonąć i nigdy się nie wynurzyć.
Chciał aby rudzielec był cały jego.
Tylko jego.
Cały czas gdy o tym rozmyślał siedział na kanapie i przyglądał się rudzielcowi, który pomagał jego matce w kuchni, gdy nagle ich oczy się spotkały.
Osamu uśmiechnął się do niego lekko, a niższy zarumienił się i odwrócił wzrok.
Uroczy
Pomyślał brunet i wrócił to przyglądania się starszemu.
Lecz w końcu jego czas podziwiania jego piękności musiał się zakończyć, gdyż mama lekko wkurzona już wszystkim i wszystkimi postanowiła poprosić syna aby ten wyszedł gdzieś z Nakaharą, a Yuri poszła gdzieś wraz z resztą rodzeństwa.
Dazai postanowił się zgodzić.
Matki to jednak dzikie zwierzęta w kuchni.
Serio. Lepiej nie wkurzać. One nie tylko gryzą.
Tak więc, razem z Chuuyą szybko przebrali się w ubrania wierzchnie i wyszli z domu.
Dłuższą chwilę spacerowali po mieście w zupełnej, niezręcznej ciszy.
Przerwać to postanowił Nakahara, który poczuł na swoim nosie krople spadającego deszczu.- Może już wrócimy? Zaczyna padać. - Powiedział spoglądając na wyższego.
- Dobry pomysł. - Uśmiechnął się lekko brunet.
Oboje jak zsynchronizowani obronili się na pięcie i odeszli w stronę domu. Niestety po kilku minutach deszcz zmienił się w ulewę, a chłopacy musieli się ukryć pod daszkiem najbliższego baru.
- O Jezu... Ale zimno... - Szepnął rudy drżąc z zimna, ponieważ cały był już mokry.
- Ta... - Westchnął wyższy zdejmując swój długi, beżowy płaszcz po czym założył go na ramiona Chuuyi przez co niższy się zarumienił.
- E-ej, zakładaj to idioto bo się znowu przeziębisz!
- Oj tam, może będzie katar. Ale musimy wrocic do domu.
- To idziemy? - Zapytał starszy.
- Jasne~
- Dobra, ale jeśli się przeziębisz to nie będę się tobą zajmował. - Warknął jeszcze rudy i oboje poszli w stronę domu.
Kiedy szli tak w ciszy, rudzielec zdobył się na odwagę i musnął ręką dłoń młodszego. Ten się uśmiechnął i splótł ich palce razem na co niższy spalił się rumieńcem.
Resztę drogi przeszli trzymając się za ręce.
W domu przywitał ich hałas, krzyk i zgrzytanie zębami.
A czemu?
Eh...
Mała Ochaco biegała z telefonem Yuri czytając jej SMS'y z "chłopakiem", a starsza wkurzona na maksa goniła ją pod całym domu.
Wyglądało to dosyć komicznie ze strony osoby obserwującej, Dazai aż parsknął śmiechem.
No cóż.... Trochę zajęło ich uspokajanie, lecz w końcu obie dały za wygraną.
No więc...
Chuuya wiedział jedno.
Dazai nie jest jedyny dziwny w tej rodzinie, ale za to ich polubił.
CZYTASZ
" Nowy" partner | Dazai x Chuuya AU
FanfictionPewien wiecznie wkurzony gliniarz dostaje w pracy nowego samobójczego partnera. Jak się potoczy ich współpraca? Co łączyło wcześniej tą dwójkę? * wdech wydech* Okej to moja pierwsza ksiazka Soukoku więc wszelkie popełnione przeze mnie błędy ortogra...