~VI~

3.9K 283 691
                                    

Gdy Dazai się obudził zobaczył rudzielca śpiącego na jego torsie. Mało tego, rudy go nawet w trakcie snu przytulił przez co brunet zarumienił się mocno. Musiał stwierdzić bez sumienia, że Chuuya wyglądał wtedy strasznie uroczo gdy spał. Tak... Spokojnie jak na niego, mógł nawet dostrzec na jego twarzy mały uśmiech. Nie chcąc przerywać snu rudzielca postanowił jeszcze nie wstawać, bo jeszcze rudy krasnal będzie się gniewał za przerwanie jego snu.

Tak więc brunet położył dłoń na głowie Nakahary i zaczął gładzić jego zadziwiająco miękkie loki, lecz po długiej chwili postanowił, wstać na własne ryzyko i zrobić coś miłego dla niższego, a mianowicie śniadanie i herbatę, bo nie lubił on kawy.

Delikatnie odsunął od siebie małe ciałko rudzielca co poskutkowało na jego szczęście jedynie jego niezadowolonymi pomrukami i szukaniem nowego źródła ciepła, jakim okazała się kołdra do której się przytulił. Osamu skomentował to jedynie w myślach słowami "słodziak" Po czym udał się do kuchni uprzednio ubierając się w coś czystego  a konkretnie czarną koszulkę, szare dresy i oczywiście stały element jego garderoby, bandaże.

Gdy otworzył lodówkę, aż sam się zdziwił, że Nakahara kupił tyle jedzenia.

Było tam wszystko od mięs i warzyw aż po Actimele i jogurty dla dzieci, które Dazai tak lubił.

Brunet uśmiechnął się lekko i wyjął z niej mleko, a zaraz potem sięgnął do szafek po płatki i dwie miski. Kreatywne śniadanie, nie?
Oczywiście, że tak. ( A tak serio to był pomysł pewnej osoby. Wiem, że to czytasz i pozdrawiam serdecznie kochana~ autorka)

Tak więc, brunet wsypał do obu misek płatków, po czym zalał je mlekiem i wstawił do mikrofali na 30 sekund, gdy nagle poczuł czyjeś ręce oplatające go od tyłu, odwrócił się i ujrzał za sobą śpiącego Chuu.

- Co chcesz maluchu? - Spytał z małym uśmiechem.

- Nie jestem maluchem i wracaj do łóżka bo zimno mi i jesteś chory. - Mruknął rudy i schował twarz w koszulce wyższego.

- Oj tam, musisz coś zjeść na śniadanie bo nie urośniesz.

- Eh... To ty tu jesteś wielki, nie ja mały. Więc się zamknij i wracaj do łóżka...

- No dobra, ale serio coś zjedzmy bo umrę z głodu. Syrop dla dzieci i pare tabletek nie starczą na przeżycie. - Zaśmiał się Osamu na co starszy jedynie prychnął- W ogóle to co Cię wzięło na przytulanie?

- Mówiłem Ci że mi zimno, gnido. - Warknął Chuuya.

Po śniadaniu Dazai musiał wrócić do łóżka gdyż rudzielec zaczynał już mu matkować i mówić co złego może wyniknąć z takiego przeziębienia, co brunet na początku ignorował z tym swoim uśmiechem, lecz tylko na początku...  Dopóki Nakahara nie użył drastycznych środków.... Ale ta scena została usunięta ze względu na drastyczny charakter.

A tak w sekrecie powiem tyle, że zaczął go po prostu łaskotać.

Tak więc wracając.

Nakahara właśnie siedział na łóżku przy Dazaiu czasem sprawdzając jego temperaturę i rozmawiał z nim na różne, luźne z góry tematy gdy nagle brunet palnął.

- Ne, Chuuya, co we mnie lubisz?

- Co lubię? - Odparł niższy i uniósł lekko brwi- Można by raczej zacząć czego nie lub-

- Okej to ja powiem pierwszy - Przerwał mu młodszy- Lubię te twoje rude loczki, ale współczuję jednak twoim dzieciom bo będą rude. Lubię też to jak się uroczo rumienisz. - Rzekł lekko przyćmiony chorobą.  - O i jak się wkurzasz, bo wyglądasz wtedy słodko.

- Em... Napewno dzisiaj nie piłeś? - Spytał czerwony rudzielec.

- Nie... Choć w sumie już nie pamiętam... Ale jest taka możliwość, a co?

- Nic nic... Nieważne... Idź już spać bo chyba masz coraz lepszą tą gorączkę.. - Chuuya uśmiechnął się lekko i pstryknął partnera w nos, a ten posłusznie wykonał jego polecenie i wyczerpany bólem głowy natychmiast zasnął. - Też jesteś czasem słodki, gnido... - Mruknął niższy i pogłaskał młodszego po głowie, po czym wstał i poszedł do salonu zrobić coś na obiad dla chorego.

W kuchni wyjął wszystkie składniki potrzebne na wręcz konieczny obiad podczas choroby. Rosół. Powiedzmy szczerze, od domowego pysznego rosołu od razu zdrowieje się szybciej.

Tak więc po jakiejś godzinie Nakahara kroił zrobiony przez siebie makaron i wrzucał go do garnka. Kiedy wszystko już było gotowe sięgnął do szafki po miskę i wlał do niej kompotu z kury (czytaj 'rosół ").

Włożył do miski jeszcze łyżkę i poszedł z nią do pokoju bruneta.

W pokoju usiadł na krańcu łóżka obok Osamu i szturchnął go lekko w ramię. Raz, drugi, trzeci, a wyższy dalej się nie budził. Na nic też zdały się nawoływania go. On ciągle spał jak zabity.

Tak więc rudy musiał sięgnąć drastycznych środków, wziął do jednej ręki szklankę z wodą i wylał jej zawartość na twarz bruneta. Ten od razu się obudził i nawet zerwał od razu do siadu. Niższy lekko się uśmiechnął i odłożył szklankę spowrotem na szafkę nocną.

- C-czemu to na mnie wylałeś? - Spytał zdziwiony Dazai.

- Bo się nie budziłeś. - Stwierdził niebieskooki- A teraz zamknij się i zjedz to, bo już jest czternasta. - Podał mu miskę.

- Nie chcę jeść... - Burknął drugi i odepchnął lekko naczynie.

- Mam cię nakarmić? - Spytał ironicznie rudy.

- Tak. - Potwierdził brunet.

- Jezu Dazai... Zachowujesz się jak dzieciak. - Niższy nabrał na łyżkę nieco zupy i podsunął mu ją pod usta- No dawaj, otwórz ryjka.

Młodszy otworzył usta i pozwolił się karmić ku zadowoleniu krasnala, i musiał dyskretnie przyznać, że podoba mu się taka forma jedzenia. Nie musiał nawet nic robić, a jedyne co to otwierał buzię i połykał.

Po chwili miska już była pusta.

- No to co chcesz w nagrodę, że tak ładnie dzidzia zjadła? - Spytał Chuuya z ironią,

- Chcę lizaka. - stwierdził zadowolony Dazai.

Rudzielec westchnął załamany i poszedł do kuchni po tego lizaka, którego wymarzył sobie jego partner.

Po chwili wrócił z paroma lizaka mi w ręce i usiadł na łóżku.

- Wybieraj gnido.

- Hm... Ten - wziął jednego chory- truskawkowy. Mniam. Zjadłbym truskawki. - Rozmarzył się ciemnooki.

- No to muszę cię zawieść. Jest grudzień i nie ma truskawek, chyba że chcesz wpieprzać mrożonki sprzed pół roku.

- Odebrałeś mi na nie właśnie apetyt- Burknął młodszy po czym zaczął się siłować z opakowaniem lizaka- Kurde..  Zabić tego kto opakował te lizaki...

- Daj otworzę Ci to. - Westchnął Nakahara i zabrał mu słodycz którą po chwilce odpakował i podał choremu.

- Dzięki. - Dazai wziął do buzi różowy słodycz.

_____________

Okej udało mi się dociągnąć te 100 słów.

Macie tu taki spokojny dość rozdział

Łapcie póki ciepłe

Miłego dnia/wieczoru/nocy

Bez odbioru

" Nowy" partner | Dazai x Chuuya AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz