~IV~

4.2K 309 542
                                    

Od rozpoczęcia współpracy Dazaia z Nakaharą minęły 2 tygodnie.

Ciężko było określić ich relację... Niby się dogadywali, ALE dokuczali sobie tak często, że gdyby nie darzyli choć małą sympatią, to można by rzec że się wręcz nienawidzą.

Obecnie w pracy nie mieli nic szczególnego do roboty więc szef jak na złość wysłał ich na partol.

Czemu na złość? Już mówię. Otóż był już grudzień i to chyba oczywiste, że każdy wtedy by wolał ogrzewać się w domu z kocykiem pijąc ciepłe kakao, a nie chodzić w lepkim już śniegu po ulicach Yokohamy. Tak myślał Dazai, który niewiadomo jakim cudem tak się spieszył do pracy aby podokuczać koledze imieniem "Kunikida", co naprawdę dawało brunetowi wewnętrzną satysfakcję gdy tylko patrzył na wyższego w furii.

Ale niestety plany Osamu poszły się za przeproszeniem jebać.

Obecnie marznął przed kawiarnią czekając aż jego partner zakupi jakże niezbędny zestaw policjanta, manowicie kawę i pączki.

A czemu brunet czekał przed kawiarnią?

Chuuya się po prostu nie przyznawał, że przyszło mu pracować z takim idiotą o zapędach samobójczych więc nakazał mu czekać bo "Tak go w dupę kopnie, że go latać nauczy".

Tak więc Dazaiowi przyszło marznąć i czekać aż rudy w końcu wróci z pączkami oraz napojem bogów.

Czas służył mu się niemiłosiernie, aż w końcu Osamu stracił cierpliwość i postanowił wejść do kawiarni i samemu wyciągnąć z niej niższego.

Tak więc gdy już miał otwierać drzwi, te otworzyły się i z impetem uderzyły go w twarz przez co upadł on na chodnik cały mokry od śniegu zadeptanego przez ludzi.

- Ała! Kurde!! - Krzyknął Dazai, po czym wstał i chwycił się za bolącymi nos z którego poczęła lecieć krew.

- Dazai, co ty odwalasz?! - wykrzyczał winny upadku bruneta, którym okazał sie być nikt inny jak Nakahara, który nie mając jak otworzyć drzwi że względu na pudełko z pączkami pod pachą i dwoma tekturowymi kubkami z czarną kawą po prostu w nie kopnął, a te nie tylko się otworzyły, ale też powaliły na ziemię jego partnera.

- Ja?! Nic nie robię! To ty mnie walnąłeś drzwiami w łeb! - Krzyknął zły na partnera wyższy z dwójki.

- Było pod nimi nie stać!

- Nie stałem tylko chciałem tam iść, bo kupowałeś przypomnę: pączki i dwie kawy przez prawie pół godziny!!!

- Jezus... Byłem tam 10 minut z zegarkiem w ręce! Więc zamknij tą mordę i nie marnuj więcej tlenu!

- A sam się zamknij!

- A nie zesraj się! I koniec morda w kubeł nie chcę sobie niszczyć humoru z rana. - Burknął rudowłosy tym samym kończąc kłótnię.

Brunet spojrzał na zegarek na ręce.

- Jest prawie dwunasta...  - Mruknął po chwili.

- Oj tam... Już nieważne... - Rudy przewrócił oczami i podał drugiemu kawę. - Słodzisz?

- Nie. Kawa to kawa. Ma być gorzka. - Prychnął wyższy.

- Jak chcesz. Ja tam wolę z cukrem. - niższy wzruszył ramionami na co Osamu prychnął.

- Gdzie idziemy? - spytał po chwili brunet.

- Nie wiem. Gdzie chcesz? - Odparł rudy.

- Może... Do parku? Lub... Do mnie? I tak oboje kończymy pracę za... 20 minut. To akurat dojdziemy do mnie, co ty na to?

" Nowy" partner | Dazai x Chuuya AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz