50 lat później...
Siwiejący mężczyzna siedział na tarasie i z uśmiechem na twarzy patrzył na swoje bawiące się wnuki. Jego bujany fotel lekko się ruszał a obok jego stał jeden pusty, spojrzał na niego z uśmiechem. Nagle z domu wyszła blondwłosa kobieta, była piękna i przypominała bardzo [Imię].
— Dzieci, chodźcie. — odparła głośniej aby usłyszały. Dzieciaki poleciały do środka śmiejąc się wesoło. Starzec sam się uśmiechnął widząc ich radość.
— Choć tato, pomogę ci. — odparła młoda kobieta.
— Nie trzeba Eliza, dam sobie sam radę. — odparł spokojnie, powoli wstając z bujanego krzesła. Kobieta złapała go pod łokieć i ruszyli spokojnym krokiem do środka domu. Mężczyzna nie mógł przestać się lekko uśmiechać, co dobijało kobietę.
— Tato, dziś jest tak smutny dzień, dlaczego się uśmiechasz? — odparła przygnębiona kobieta.
— Córciu. — mężczyzna stanął.
— Dziś są jej urodziny, pamiętam każdy ten dzień, jak świętowaliśmy go razem. — odparł głaszcząc jej policzek.
— Oczywiście jestem smutny, ale przecież miłość naprawia rany. Jeśli nie przestanę ją kochać to nigdy nie przestanę być szczęśliwy. Dała mi tak wiele, ciebie, Daniela, Klarę. A wy? Wy daliście nam wnuki. Jestem mega szczęśliwy że was mam. — odparł spokojnie. Kobieta nie mogła wytrzymać i zaczęła płakać, sam się powstrzymywał od płaczu. Wiedział że nie chciałaby aby płakał, nie w jej urodziny. Ruszyli do pokoju gdzie znajdowała się reszta rodziny.Weszli do pokoju, cała rodzina odrazu przywitała starca uśmiechem który odwzajemnił. Za pomocą swojej córki usiadł na kanapie, zaczął swoją przemowę. Którą powtarzał za każdym razem kiedy wszyscy się zbierali.
— Dziadku, opowiedz jakąś historię z babcią. — odparł jeden z jego wnuków. Uśmiechnął się lekko i poczochrał jego rude włosy.
— Dobrze.. — uśmiechnął się.
— Kiedyś, pojechaliśmy razem z babcią nad jezioro. Mieliśmy po 18 lat. Pamiętam że było bardzo romantycznie, jak wygłupialiśmy się w środku lasu i jak wrzucałem ją do wody a ona śmiała się. — westchnął z lekkim uśmiechem na samo wspomnienie.
— I jak właśnie wtedy się jej oświadczyłem. — dodał szerzej się uśmiechając.
— Pamiętam że właśnie wtedy siedzieliśmy pod jednym z drzew i rozmawialiśmy. — odparł, przed jego oczami pojawiło się wspomnienie z tego dnia.~
— Katsuki.. — jęknęła zmęczona [Imię].
— Co się stało? — zaśmiał się blondyn.
— Bolą mnie nogi, weź mnie ponieś.. — mruknęła wskakując dziewiętnastolatkowi na plecy.
— Czyli ja nic nie mam tu do gadania.. — westchnął rozbawiony. Ruszył dalej, po jakimś czasie jęczenia blondyna żeby zeszła z jego pleców, dziewczyna zeskoczyła z niego i pociągnęła go w stronę jednego z drzew. Spojrzał na nią pytająco, lecz dał się pociągnąć. Po chwili stali i całowali się obok jakieś drzewa, lecz przerwał im nagły dźwięk klaksona. Bakugou spojrzał na auto, uniósł brew. W aucie siedział Denki, Kirishima i Mina.
— To już na mnie nie działa! — odparł blondwłosy, po czym całkowicie ignorując osoby w aucie wrócił do poprzedniej czynności. Po lesie rozszedły się piski i wiwaty, oraz jakże słynne „gorzko". Chłopak pokazał im środkowego palca, co wzmocniło gwizdy i chichoty.Później gdy zaczęło się robić ciemno poszli na spacer we dwójkę, trzymali się za ręce patrząc na różowawe niebo. W pewnym momencie się zatrzymał i spojrzał na nią nieco zestresowany.
— Wiem, to pewnie idiotyczny moment, ale jak tego nie zrobię to pewnie Kirishima zrobi mi dwu godzinny wykład jaki to ja jestem idiotą. Dlatego. — odparł klękając na jedno kolano.
— [Imię] czy dasz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? — spytał wyciągając małe pudełko z kieszeni spodni. Otworzył je a w środku ma małej czerwonej poduszeczce znajdował się śliczny pierścionek zaręczynowy. Dziewczynie zabrakło słów, potwierdziła tylko głową i ze łzami w oczach patrzyła jak chłopak zakłada jej pierścionek na palec. Gdy tylko to zrobił, rzuciła się na niego przytulając się do niego. Stracił równowagę i przewrócili się na suchą trawę śmiejąc się jak małe dzieci.~
Uśmiechnął się na wspomnienie i spojrzał na swoją obrączkę. Rozmawiali bardzo długo, nie zauważyli jak szybko zszedł cały czas który przesiedzieli razem rozmawiają i żartując.
— Tato, napewno wszystko dobrze? Jak coś to mogę zostać i pomóc. — odparła blondwłosa patrząc z troską w oczach na starszego mężczyznę.
— Tak kochanie, wracaj do domu. Ty też masz swoją rodzinę, nie jestem jakoś ciężko chory że musicie obok mnie cały czas skakać. — uśmiechnął się.
— Zachowujesz się dokładnie jak twoja matka, zawsze martwiła się o najmniejszą głupotę. — westchnął głaszcząc jej policzek.
— Jedź córciu, bezpiecznej drogi. — odparł całując ją w policzek na pożegnanie. Kobieta wyszła żegnając się wcześniej ze starcem. Zamknął drzwi i posprzątał po przyjęciu, zastanawiał się. Dlaczego oni tak bardzo się martwią, przecież nic się nie dzieje. Dziwiło go to, mimo że zauważył to już dużo wcześniej, dziewczyna zmieniła go na dobre. Był teraz inny niż kiedyś, teraz był przeciwieństwem siebie z młodości. Ponownie się uśmiechnął, wziął album ze zdjęciami i jak co roku wyszedł na taras podczas zachodu słońca. Usiadł na fotelu bujanym i zaczął przeglądać zdjęcia z ich młodości, mimo że jej już nie było to czuł że siedzi teraz obok niego i przytula się do niego. Dlatego nie przestał jej kochać, nigdy nie przestanie. Obiecał jej to podczas ceremonii ślubnej, nie chciał jej zawieść. Dlatego nigdy nie rozstawał się z obrączką, był to dokument potwierdzający jego przysięgę. Nigdy nie obejrzał się za żadną kobietą, nigdy nie flirtował z żadną. Mimo że wiedział że chciałaby aby był teraz szczęśliwy nawet z inną kobietą to on tego nie chciał. Czułby się winny, można by było to uznać za zdradę, a tego nie chciał. Kochał tylko ją i nikogo innego. Odłożył album na bok i patrzył chwilę na schodzące ku horyzoncie słońcu. Położył dłoń na podłokietniku na pustym bujanym krześle obok niego i spojrzał na nie.
— Martwią się o mnie, a ja o nich. Nie potrafiłbym ich okłamać, nie czuję się samotny. W końcu mam ciebie. — odparł patrząc na pusty fotel.
— Dziękuję ci że dałaś mi własną rodzinę i tyle szczęścia. — dodał.
— Wszystkiego najlepszego kochanie. — uśmiechnął się.
— Już niedługo się zobaczymy, na tamtym świecie, gdzie wszystko jest kolorowe. Gdzie jest się wolnym, gdzie nie czujesz bólu ani smutku. Będziemy tam, gdzie już nic nas nie rozłączy. Gdzie będziemy razem, już na wieki. — odparł, po jego policzku spłynęła samotna łza, nagle mocniej zawiał wiatr, poczuł pustą zimną przestrzeń na karku i lekki ciężar.
— Już niedługo będę cię w końcu mógł dotknąć i porozmawiać.._______________________
Hej! I tak oto zakańczamy serię! Szczerze, ja nie płakałam ja ryczałam. A wy?
Mam dla was propozycję! Co wy na to, chcielibyście zadać pare pytań do szczególnych postaci? Wiem to takie dziecinne, ale jestem ciekawa. Bo w sumie nie wiem, szczerze. Nie napisałam tutaj śmierć reader, w jaki sposób zginęła, zostanie jak narazie dla was tajemnicą. Chociaż szczerze, znalazłby się ktoś kto chciałby dowiedzieć się czegoś od postaci, coś czego nie było w opowiadaniu przestawione? Jak tak to piszcie w komentarzach, chętnie coś takiego zrobię!
Bardzo się przywiązałam do tego opowiadania, za bardzo. Dlatego życzę wam wesołych świąt!❤️
»Karmin.
CZYTASZ
𝐛𝐚𝐤𝐮𝐠𝐨 𝐤𝐚𝐭𝐬𝐮𝐤𝐢
Fanfiction[Opowiadanie typu: Character x RD] Młody Bakugou Katsuki chodzący do szkoły U.A poznaje kuzynkę Todoroki'ego Shoto. Na początku jest on bardzo nie przyjemny lecz potem przekonuję się do młodej dziewczyny. ⛔JEŚLI KSIĄŻKA WAM SIĘ NIE SPODOBA TO PO PRO...