Rozdział 1

20K 434 8
                                    

Przełożyłam dłonie do skroni, aby sprawdzić czy faktycznie to był tylko sen. Wstrząsnęłam głową, żeby odsunąć od siebie te nieprzyjemne uczucie strachu, położyłam z powrotem głowę na poduszce i na moment zamknęłam oczy. Zaraz je otworzyłam spojrzałam na zegarek, 6:43 super, pomyślałam. Zrzuciłam z siebie kołdrę i wsunęłam stopy w miękkie kapcie, wstałam i ruszyłam w stronę toalety. Odkręciłam kurek z ciepłej wody, włożyłam korek w wannie i usiadłam na toalecie, oparłam jeszcze zmęczoną głowę na dłoniach. Rozebrałam się, rozpuściłam spięte włosy i przeczesałam je rękoma. Woda była ciepła, czułam lekkie uczucie pieczenia na skórze ale nie przeszkadzało mi to. Umycie zajęło mi 20 minut, spłukiwałam właśnie odżywkę do włosów kiedy usłyszałam dźwięk telefonu. Westchnęłam, skończyłam spłukiwać włosy, owinęłam się ręcznikiem. Sięgnęłam po telefon i zobaczyłam wiadomość;
Nina:
Zaraz u ciebie będę, jesteś gotowa?
Kurde, pomyślałam, odłożyłam telefon i zaczęłam się ubierać w pośpiechu w jeansy i luźniejsza koszulkę z jakimś nadrukiem smoka. Wysuszyłam częściowo włosy i spięłam je w koka, chcąc oszczędzić czasu na czesaniu. Włożyłam skarpetki, niskie conversy przy wyjściu zgarnęłam bułkę którą zjem po drodze, telefon i torebkę. Zamknęłam drzwi i wyszłam przed klatkę. Zobaczyłam, że Nina już czeka w samochodzie.
- Przepraszam za spóźnienie, zaspałam - rzuciłam jej przepraszające spojrzenie w zamian otrzymałam grymas na twarzy.
- Nic nowego - rzuciła pod nosem i ruszyła w stronę centrum handlowego gdzie pracujemy. W drodze nie rozmawiałyśmy, słuchałyśmy muzyki. Nina to moja przyjaciółka, jest to specyficzny typ człowieka albo się ją lubi albo nie. Nie raz spotkałam się z niechęcią ze strony innych co do niej. Jednak my jakoś się dotarłyśmy i od 5 lat trzymamy się razem, nawet po skończeniu szkoły nasze drogi się nie rozeszły. Teoretycznie mieszkamy razem, jednak często się zdarza, że ona nocuje gdzie indziej. Nigdy nie wnikałam, jej znajomości są raczej przelotne, jakby znalazł się ktoś wyjątkowy jestem pewna, że wiedziałabym pierwsza.
Kiedy dotarłyśmy na miejsce była 8:37, wysiadłyśmy i ruszyłyśmy w stronę wejścia.
- Idziesz jeszcze do sklepu po coś do jedzenia? - zapytałam, patrząc na jej prawy profil.
- W sumie mogłabym - po zapłaceniu za zakupy ona ruszyła w swoją stronę, a ja w swoją. Pracujemy w tym samym centrum ale w innych sklepach, kiedy mamy na jedna zmianę to zabiera mnie ze sobą albo na odwrót, tak jest ekonomiczniej.
Kiedy dotarłam na miejsce, przebrałam się i zaczęłam pracę. Moje zajęcie to obsługa klienta w sklepie z obuwiem i odzieżą sportową. Praca bardzo niewdzięczna ale nie koliduje mi ze studiami i mogę sobie przy tym pozwolić na naukę w spokoju. Studiuje filologie angielską, ten język zawsze mnie jakoś przyciągał, doszłam do wniosku, ze skoro bardzo go lubię to czemu nie iść w tym kierunku. Wydaje mi się ze każdy marzy, aby robić coś co lubi i sprawia mu przyjemność.
Po 8 godzinach pracy skończyłam swoją zmianę i wyszłam z pracy. Po drodze spotkałam się z Nina. Postanowiłyśmy iść na zakupy spożywcze, ponieważ nie mamy już nic w lodówce.
- Chodź zobaczymy jakieś sukienki - skomlała Nina, ciągnąc mnie za ramie w stronę jakiegoś odzieżowego.
- Nie możesz iść na zakupy w jakiś wolny dzień tylko akurat po pracy, kiedy jestem zmęczona? - mamrotałam pod nosem próbując się jej wyrwać jednak była silniejsza. Skończyło się na tym, że zmusiła mnie do przymierzenia krwisto czerwonej sukienki, lekko rozkloszowanej na dole, była przed kolano na cienkich ramiączkach. Śliczna - pomyślałam. Przesuwałam dłońmi po miękkim materiale, przyglądając się w lustrze.
- Chyba ją kupię - rzuciłam do Niny, która właśnie wyszła z przymierzalni w luźnych granatowych spodniach z wysokim stanem i białej koszuli.
- Uf, jak elegancko! Gdzie ty to założysz? - zapytałam z uśmiechem na twarzy, byłam prawie pewna, że nigdy tego nie założy ale wciąż to kupi.
- Jeszcze nie mam pewności ale wyglądam zajebiście! A ty zdecydowanie powinnaś ją kupić. - powiedziała z podziwem. Zaśmiałam się, przebrałam w swoje ciuchy i ruszyłyśmy w stronę kasy. Po skończeniu zakupów spożywczych wsiadłyśmy do auta. Tym razem ja prowadziłam, po drodze zgarnęłyśmy Anabelle i Asie. Cała nasza czwórka poznała się właśnie w szkole i jakaś niewidzialna siła od tej pory nas trzyma przy sobie. Kiedy dotarłyśmy do mieszkania Anabella i Asia rozłożyły się na kanapie, Nina włączyła muzykę i pomogła mi rozpakować zakupy. Rozlałyśmy wino na 4 kieliszki i usiadłyśmy w kuchni przy wyspie. Opowiedziałam im o moim dziwnym śnie.
- Może to jakiś proroczy sen, pilnuj się. - zaśmiała się Asia. Rzuciłam jej groźne spojrzenie i zaczęłam razem z nią śmiać.
- Ja cię podziwiam tak swoją drogą, ze Tobie się chce tak biegać po nocach.
- Pomaga mi to ogarnąć myśli i uspokaja mnie, w taki sposób się relaksuje. - rzuciłam do Anabelli. Skończyłyśmy jedno wino i zabierałyśmy się za drugie kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałyśmy po sobie pytająco czy któraś może kogoś oczekuje. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że nikogo nie było. Dziwne. Miałam już zamykać drzwi kiedy zobaczyłam czerwona kopertę na wycieraczce. Zaśmiałam się sama do siebie, ze to scena jak z jakiegoś filmu. Sięgnęłam po kopertę i zamknęłam drzwi, upewniając się czy przekręciłam zamek. Dziewczyny już rozlały wino i śmiały się głośno do siebie. Usiadłam na jednej nodze na krześle i zaczęłam otwierać kopertę.
- Jakiś tajemniczy wielbiciel? - dziewczyny wybuchły śmiechem na słowa Niny. Zaciekawiona nie zwracałam na nie uwagi, w środku była biała karta z ręcznym napisem;
Zaproszenie
Serdecznie chcielibyśmy zaprosić Panią Laure Harper na bal charytatywny dnia 15.07.2020r. o godzinie 20:00 z osoba towarzyszącą. Miejsce zostanie podane po potwierdzeniu obecności.
- Hm, nie wiem sama co o tym myśleć - powiedziałam na głos i podałam kartkę dziewczynom, żeby przeczytały.
- Mogę być twoim + one, nie musisz prosić.
- Nawet nie wiem czy pójdę jeszcze dużo czasu, poza tym jakieś to podejrzane, ze miejsce zostanie podane dopiero po potwierdzeniu obecności, nie sądzisz? - patrzyłam na Ninę z uniesiona brwią czekając na odpowiedz.
- Może to jakiś bal dla ważniaków i nie chcą, żeby pojawił się ktoś nieproszony? Nie wiem sama, ale co Ci szkodzi sama tam nie będziesz. - W sumie miała racje, bo co mogło by się stać? Ale z drugiej strony skąd ja bym się miała wziąć na balu ważniaków? Przecież ja nawet nikogo takiego nie znam.
Reszta wieczoru minęła spokojnie, bez niespodzianek. Wypiłyśmy te dwa wina i postanowiłyśmy że to będzie bardzo dobry pomysł, żeby iść do jakiegoś klubu, bo czemu nie?
- Czekajcie, muszę jeszcze siku! - krzyknęłam do dziewczyn kiedy już otwierały drzwi wyjściowe.
- Możemy iść - minęłam je z uśmiechem i wsiadłyśmy do ubera.

SenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz