Carter pomógł mi z torbą i zebraniem się z łóżka szpitalnego. Moja twarz i nadgarstki były już w miarę zagojone jeśli można tak powiedzieć, na rękach napewno zostaną blizny. Doktor przed samym wyjściem dał mi wizytówkę do terapeuty o którym mi wczoraj mówił, podziękowałam i schowałam ją do kieszeni z tylu jeansów.
- Co chciał? - Zapytał zaciekawiony Carter, który stał już przy samochodzie i trzymał dla mnie otwarte drzwi.
- Powiedzieć, że mam brać leki i takie tam. - Nie chciałam go okłamywać, to nie tak, po prostu jeszcze nie wiem czy się tam wybiorę. Nie chce żeby sobie myślał, że jestem przez to wszystko jakaś niestabilna emocjonalnie, chociaż trochę jestem. Po nocach wracają mi wspomnienia, a kiedy sobie pomyślałam, że jak dalej bym wierzyła w słowa Jasona to mogłoby się to skończyć inaczej, poczułam dreszcz na całym ciele, kiedy tylko w głowie pojawia mi się jego twarz to robi mi się jakoś dziwnie w środku. Uczycie, którego nie jestem w stanie zinterpretować i opisać. Wydaje mi się też, że być może trochę przesadzam z podejściem do sprawy, jeśli mam być szczera to poza tym co się stało w samochodzie i całej tej szopce z oszukiwaniem mnie to traktował mnie nad wyraz dobrze. Potrząsnęłam głową, żeby wyrzucić te głupie myśli i skupić się na powrocie do domu, a no właśnie, dom.
- Carter chciałabym wrócić do siebie. - Wyszeptałam ponieważ nie jestem pewna jego reakcji, wiem, że chce się mną zaopiekować i zadbać abym odpoczywała i miała wszystko czego potrzebuje ale po tym wszystkim co się stało nie mam jakoś chęci na towarzystwo jakiegokolwiek mężczyzny. Odrzuca mnie to i muszę pobyć sama żeby też zrozumieć dlaczego tak jest.
- Mój dom to teraz też Twój. - Zacisnął ręce na kierownicy i spojrzał na mnie, w oczach czaił się strach? Może nawet niepewność.
- Nie rozumiesz. Chciałabym wrócić do swojego mieszkania. Proszę. - Teraz ostatnie na co mam ochotę to kłótnia i walczenie z nim o miejsce gdzie powinnam spać i funkcjonować. Poza tym nie zapomniałam dalej o tej całej sytuacji z Lucy, której sobie wciąż nie wytłumaczyliśmy do końca ale nie mam na to teraz siły, na te całe niepotrzebne dramaty z tą kobietą związane. Jedyne co mnie teraz ciekawi to czy przez ten czas kiedy mnie nie było coś między nimi było. Nie chce narazie znać odpowiedzi na te pytanie ponieważ trochę się jej obawiam.
- No dobrze, jeśli tego chcesz. - Przez resztę drogi panowała między nami niezręczna cisza, przestaliśmy się czuć przy sobie komfortowo jak przed tym całym zdarzeniem. Mam tylko nadzieję, że wszystko wróci do normy nie tylko z moim zdrowiem ale i z Carterem. Mimo wszystko nie chce go stracić. Kocham go. Zagryzłam wargę i odwróciłam w jego stronę głowę, oparłam się o zagłówek i pozwoliłam sobie podziwiać jego urodę. Jego szczeka zaciskała się co jakiś czas kiedy patrzył przed siebie na drogę, ciekawe o czym teraz rozmyśla. Czy ja napewno wiem jak powinna wyglądać miłość?
Zaparkował pod moim domem i otwarł mi drzwi. Podał mi rękę i pomógł wysiąść z samochodu, traktuje mnie jakbym miała się zaraz rozpaść na kawałeczki.
- Wszystko ze mną w porządku, nie połamałam nóg. - Zaśmiałam się ale patrząc na jego minę, spoważniałam. - Co się dzieję?
Naprawdę nie rozumiem jego zachowania, jeszcze wczoraj mnie przytulał i było tak miło, a dzisiaj? Prawie w ogóle się do mnie nie odzywa i odkąd mnie przywiózł do szpitala to ani razu nie widziałam, żeby się uśmiechnął.
- Nic czym byś musiała zaprzątać swoją śliczną główkę, mała. - Uwielbiam, kiedy mnie tak nazywa. Oblatują mnie wtedy motylki w brzuchu, lekko się uśmiechnęłam i wzięłam go za rękę. Odrazu odwzajemnił uścisk. Może ja sobie wmawiam, że coś jest nie tak?
- Jackson daj już spokój. - Przewróciłam oczami na jego nadopiekuńczość i położyłam się do łóżka, które mi pościelił później pomógł mi się przebrać w piżamę jakbym sama nie mogła i przykrył mnie pod samą brodę. Odsłoniłam się trochę i wyciągnęłam ręce spod kołdry, cholera za ciepło mi tak.
- Dziękuje za wszystko. - Złapałam go za rękę i zamknęłam oczy. Byłam wciąż wyczerpana i zasnęłam w przeciągu 3 sekund. Przez mgłę słyszałam Cartera jak się porusza i chyba składa mi pocałunek na czole.
- Przepraszam Cię, mała. To wszystko moja wina ale obiecuję naprawię to. - To był napewno sen bo słyszałam jak pociąga nosem, prawie jakby płakał. Po tym już nic więcej nie słyszałam.
Kiedy obudziłam się była godzina 23, super.
- Ugh. - Zła, że akurat zachciało mi się skorzystać z toalety wykopałam się spod kołdry i ruszyłam ospałym krokiem do łazienki.
- Laura. - Usłyszałam jego głos i myślałam, że serce przestało mi bić. Czułam jak żołądek mi się zaciska i kolana miękną. Czy to jest kurwa sen? - Myślałaś, że od tak pozwolę Cię zabrać? - Jason stanął za mną i dotknął moich włosów. Przeszedł mnie dreszcz i odwróciłam się w jego kierunku. Stał z bronią wycelowaną we mnie, miałam już uciekać kiedy pociągnął za spust.
Nic. Otworzyłam przestraszona oczy i zobaczyłam, że jestem sama. Czy to były halucynacje? Zrobiłam parę kroków do tyłu aż dotknęłam zimnej ściany i się po niej osnęłam z płaczem. Co się ze mną dzieję? Podkurczyłam kolana pod brodę, a dłońmi zasłoniłam oczy. Czemu mi się to dzieje? Czemu ja? Komu wyrządziłam taką krzywdę, żeby to wszystko mnie teraz spotykało?!
- Kurwa! - Podniosłam się ze szlochem z ziemi, zaczęłam wszystko rozwalać i rzucać rzeczami. Jakbym wpadła w trans. Jakbym duchem wyszła ze swojego ciała i z oddali patrzyłam jak rzucam wazonem z kwiatami o ścianę, jak wywracam wszystko ze stołu. Czemu ja?
CZYTASZ
Sen
Roman d'amourDwudziestoletnia Laura dostaje zaproszenie do posiadłości pewnego dziedzica fortuny. Czy odważy się i pójdzie? Czy zwykły bal charytatywny przerodzi się w coś innego? Czy z pozoru nieznajomy okaże się kimś kogo już poznała?