Rozdział 13

10.2K 297 8
                                    

Z dedykacją dla Moniki;

Moje zdjęcia robione z ukrycia jeszcze przed balem i zaproszeniem. Moje dane jak imię, nazwisko nawet numer konta bankowego!
- Co to jest? - Spojrzałam na niego.
- Lauro, dziwię się, że jeszcze tego nie zrozumiałaś. Z początku miałem w planach po prostu Cię zabić. Ale kiedy zobaczyłem jak znosisz tą całą sytuacje, to że nikomu nie powiedziałaś co wtedy zobaczyłaś. Zacząłem się zastanawiać co mam z Tobą dalej zrobić. I uznałem, że kogoś takiego potrzebuje u swojego boku, kogoś komu będę mógł ufać. Myślisz, że wypuściłbym Cię stąd wiedząc, że pójdziesz na policję czy komuś powiesz? - Przesuwał kciukiem po swoich ustach i patrzył na mnie, czekał na odpowiedź.
- Dlatego Twoi ludzie mnie śledzili? Cały czas mnie obserwowałeś?! - Rzuciłam te zdjęcia i złapałam się za obolałą głowę.
- Co jest z Tobą nie tak? Jaki normalny człowiek robi takie rzeczy?
- Lauro zajmuje się narkotykami, przemytem i morderstwami. Nie raz byłem poszukiwany i nie raz zdołałem się uwolnić. Mam wielu wrogów, nie ma we mnie niczego normalnego. Nie umawiam się na randki ani nie bawię w miłostki. A z drugiej strony, kiedy przy Tobie jestem nie umiem się opanować. - Westchnęłam i usiadłam na fotelu.
- Kim jest dla Ciebie Lucy?
- Lucy? To mój doradca od legalnych biznesów.
- I do ruchania? Bo gołym okiem widać, że jest o Ciebie zazdrosna. - Chyba był zaskoczony doborem moich słów.
- Ona nic dla mnie nie znaczy. Jak już wspomniałem nie bawię się w takie rzeczy. - Szczerze z jakiegoś niewiadomego dla mnie powodu ulżyło mi, że nic ich nie łączy, oprócz seksu oczywiście. Mam mętlik w głowie, sama nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć, przecież to jest chore.
- Carter, czego Ty ode mnie oczekujesz? Że będę na każde Twoje zawołanie, poruchasz mnie i zrobisz ze mnie doradcę jak z Lucy? Nie mogę być Twoja jak to powiedziałeś, bez żadnych uczuć, nie mogę być z Tobą na siłę. Na to trzeba czasu. - Podniósł się z fotela i podszedł do mnie, złapał za rękę.
- Dam Ci tyle czasu ile potrzebujesz. Wiem, że jestem popierdolony. Ale naprawdę się staram. - To jest ostatnie czego się spodziewałam. Cartera kucającego przy mnie i proszącego mnie o drugą szanse. Tylko na co?
- Muszę to przemyśleć i chciałabym to zrobić u siebie w domu. Bez Twoich ochroniarzy za plecami, bez zdjęć z ukrycia i innych takich pojebanych akcji. Czy dasz radę to zrobić?
- Jeśli tego właśnie chcesz. Ale pamiętaj, że naprawdę nie jestem cierpliwy. - Czyli jednak ma coś z dobra w sobie, nie jest zły do szpiku. Zachował resztki serca. Uśmiechnęłam się lekko i wstałam, on razem za mną.
- Wiem gdzie jest wyjście.
- Odwiozę Cię, Lauro. - Kiwnęłam głową i ruszyliśmy w stronę parkingu na którym stało już czarne BMW.
- Masz coś co nie krzyczy ‚jestem z mafii, nie zbliżają się, bo wymorduje całą Twoja rodzine'? - Zaśmiałam się ale patrząc na jego minę, zamilkłam.
- Nie przeginaj. - Wyrzucił z siebie i otworzył mi drzwi na miejsce pasażera, sam wsiadł na miejscu kierowcy i ruszyliśmy. Droga minęła raczej w ciszy nie licząc radia. Kiedy dojechaliśmy na miejsce widziałam, że światła w mieszkaniu się świecą. Odwróciłam się w stronę Cartera, nie mam pojęcia czemu ale obleciał mnie smutek na myśl o pożegnaniu się z nim? Możliwe, że już go nie zobaczę, tego cholernie przystojnego, pojebanego mężczyznę, który zmienia nastrój o 180 stopni co 10 minut.
- Żegnaj, Carter. - Sięgałam już po klamkę, poczułam dłoń na karku i po chwili nasze usta się spotkały. W porównaniu do naszych innych pocałunków, ten był inny, bardziej czuły.
- Żegnaj, Lauro. - Po czym wyszłam z samochodu i pobiegłam do domu. Łzy mi się cisnęły do oczy, sama nie wiedziałam czemu. Czy to ze smutku czy może dlatego, że wyszłam z tego bagna żywa? Ogarnij się, udało Ci się uciec. To był chory psychopata z problemami. Nie wiem czy byłabym w stanie udźwignąć cały ten syf załączony razem z jego osobą. Kiedy weszłam do domu zdjęłam buty, pierwsze co miałam zamiar zrobić to gorącą kąpiel.
- Laura! Gdzie ty byłaś?! - Nina z Anabella rzuciły się na mnie i zamknęły w uścisku. Po wyjaśnieniu, że byłam u Cartera, omijając cały nieprzyjemny ciąg historii dziewczyny się rozluźniły.
- Spałaś z nim? - Nina uśmiechała się jak głupia i szturchała mnie łokciem.
- Oczywiście, że nie. - Przewróciłam oczami. - Za kogo wy mnie macie.
- Za 21-latke, która wciąż nie straciła swojego wianuszka. - Zaśmiały się ze mnie. Nie chciałam ich obciążać całym tym syfem związanym z Carterem. Powiedziałam, że dotarłam tam w poszukiwaniu swojego telefonu, znalazłam go, a ten zaprosił mnie na kolacje. Po tym poszliśmy do niego i zasnęłam pijana na kanapie. Nie pytały ani nie oceniały. Jakby dowiedziały się co tak naprawdę się stało to chyba by tam poszły i zabiły go gołymi rękoma, a raczej naraziły siebie na smierć. Po rozmowie z dziewczynami czułam się o wiele lepiej, przez chwile zapomniałam o tym wszystkim. Po jakiejś godzinie zrobiłam sobie kąpiel, a odrazu po położyłam się spać. Tęsknie za tymi dniami kiedy przed snem wyobrażałam sobie swoje przyszłe życie z kolesiem którego jeszcze nie poznałam. A teraz jedyne o czym myśle przed snem to niebieskie oczy i martwe ciała.

SenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz