Rozdział 5

12.8K 430 14
                                    

Hej! Z góry dziękuję, że tu jesteś i czytasz. Jeszcze fajniej by było jakbyś dał znać w komentarzu czy Ci się podoba co czytasz! Dzięki!

Część 1/2

Czy ja go już kiedyś widziałam? Czy ja go w ogóle znam? Próbuje sobie przypomnieć jego twarz w głowie ale ciężko mi to idzie. To chyba z nerwów. Muszę się uspokoić, tak to jest dobry pomysł. Ruszyłam w stronę łazienki, nalałam wody do wanny i zapaliłam kilka świeczek. Przez całą noc próbowałam ogarnąć co się tak naprawdę stało. Jak mogłam nie zwrócić uwagi na to, że on znał moje imię, jestem idiotką. Złapałam się za głowę, od tego analizowania aż mnie rozbolała. Może mi się wydawało? A poza tym w tych czasach znaleźć jakieś dane o obcej osobie to jak kupić gumę w sklepie, żyjemy w czasach gdzie wszystko można znaleźć w internecie. Pewnie widział mnie gdzieś wcześniej, możliwe, że w mojej pracy, przecież tam noszę plakietkę ze swoim imieniem. Westchnęłam z ulgą i momentalnie się odprężyłam. Oparłam głowę o brzeg wanny i zamknęłam oczy. Zasnęłam od tego zmęczenia, obudziła mnie woda w nosie i buzi, musiałam się zsunąć i zachłysnęłam się nią. Z kaszlem wyszłam, owinęłam się ręcznikiem i ruszyłam do łóżka. Rozmasowałam obolały kark i położyłam się jeszcze na godzinę spać, dzisiaj jest ten pieprzony bal. Najchętniej zostałabym w domu, w swoim cieplutkim łóżku i oglądała netflixa, jednak Nina ma odmienne zdanie i nie dałaby mi spokoju. Po drzemce odrazu poszłam się opłukać, wysuszyłam włosy i zrobiłam fale. Makijaż zrobiłam delikatny z dodatkiem czerwonej szminki. Stałam już ubrana w sukienkę i buty, przyglądałam się sobie w lustrze. Nigdy nie myślałam o sobie jako o pięknej kobiecie. Jakoś ciężko przychodziło mi dobrze myśleć o swoim ciele i figurze ale dzisiaj? Dzisiaj naprawdę czułam się piękna. Uśmiechnęłam się lekko do swojego odbicia, nałożyłam maskę na twarz i z równie śliczną Nina ruszyłyśmy do limuzyny, która jak się okazało była podstawiona pod nasz dom w ramach zaproszenia. Burżuj, pomyślałam. Średniego wzrostu brunet otworzył przed nami drzwi, wsiadłyśmy i po chwili byłyśmy w drodze. Okazało się, że bal odbywa się u jakiegoś bogatego faceta, nie wiem kto robi bal u siebie w domu, ale nie narzekam.
- Ciekawe jak wyglada jego dom. - Nina aż podskakiwała z ekscytacji. Zaśmiałam się z niej.
- Nie wiem, pewnie jak muzeum skoro robi bal na 300 osób. - Nina się zaśmiała, ale co najśmieszniejsze, jego dom faktycznie wyglądał jak jebane muzeum. Wysiadłyśmy pod samym wejściem, gdzie prowadziły schody. Przy drzwiach stały dwa wielkie lwy, a koło nich ochroniarze, a przynajmniej tak wyglądali. Otwarli przed nami wrota, w środku przeważała biel i szarość. Było surowo, nie wyglądało to jak dom, w którym normalny człowiek chciałby mieszkać. Było już pełno ludzi, niektórzy się przemieszczali po środku wielkiego pomieszczenia, inni zaś pili bądź rozmawiali gdzieś na boku. Wszyscy wydawali się normalni, nikt szczególnie się nie wyróżniał. Podłogę pokrywały czarno białe kafle, na ścianach wisiały przepiękne obrazy. Nina wzięła mnie pod rękę i poszłyśmy w stronę baru, szok.
- Poproszę dwa kieliszki szampana i jakby Pan mógł dorzucić truskawkę do środka, byłabym bardzo wdzięczna. - Nina pochyliła się lekko nad barem i zalotnie uśmiechnęła, biedny barman aż się zarumienił. Parsknęłam cicho śmiechem i odwróciłam się, aby poprzyglądać się dokładniej zebranym tutaj ludziom. Wszyscy mężczyźni w garniturach, kobiety zaś w sukienkach długich, krótkich niektóre kobiety nie mają wyczucia co do długości, pomyślałam patrząc na jedną dziewczynę w mini która sięgała jej kawałek za pośladek. Zagryzłam dolną wargę i wzrokiem przejechałam połowę sali, kiedy jakaś postura rzuciła mi się w oczy. Hm, wróciłam wzrokiem. Wydaje mi się, że mężczyzna również patrzył w moją stronę, przez te maski ciężko było stwierdzić, mógł patrzeć gdzieś obok bądź za mnie. W każdym razie był dobrze zbudowany, czarny garnitur opinał jego mięśnie, marynarkę miał odpiętą, czerwony krawat pasował do maski. Odważnie, czerwony krawat i maska.
- Ej. - Nina odwróciła moją uwagę dając mi kieliszek do ręki, upiłam łyk.
- Mm, dobre. - Pochwaliłam i ruszyłyśmy porozglądać się po sali. Podziwiałam przy okazji obrazy, niektóre z nich były bardzo odważne. Nagie postacie owinięte wokół siebie. Po chwili usłyszałam jak ktoś stukał w kieliszek, wszyscy zgromadzeni przestali rozmawiać i poświęcili tam swoją uwagę, łącznie z nami.
- Serdecznie wszystkich witam na tegorocznym balu charytatywnym. Wszyscy zaproszeni się już zebrali więc zapraszam do pomieszczenia obok, proszę zająć odpowiednie miejsca. Wszystkie są podpisane. - Po głosie wiedziałam, że to była kobieta. Jedyne co widziałam to jej czubek głowy, blond włosy i czerwone piórka chyba z maski. Wszyscy ruszyli więc z Nina udaliśmy się za nimi. Na szczęście miejsca miałyśmy obok siebie, koło mnie siedziała jakaś starsza Pani, przemiła kobieta, powitała nas promiennym uśmiechem. Koło niej podejrzewam, że jej mąż, obok niego jakaś młodsza para. Mniej więcej w naszym wieku. Obok nich zaś było wolne miejsce i kobieta chyba ta sama co zapraszała do stolików. No proszę.
- Chyba trafiły się nam vipowskie miejsca. - Szepnęła mi Nina na ucho, cicho się zaśmiałam.
- Na to wygląda. - Ciekawe z kim przyszła. Odwróciłam się w stronę małej sceny na której stał już starszy mężczyzna. Pewnie prowadzący.
- Jeszcze raz wszystkich serdecznie witamy. W tej chwili zostanie podana kolacja, a zaraz po tym odbędzie się aukcja. Wszystkie środki zebrane na dzisiejszej aukcji zostaną przeznaczone na wybudowanie schronisk dla zwierząt oraz połowa na szpitale dziecięce. Teraz życzę smacznego. - Wszyscy poklaskali i odwrócili się do swoich stolików na których były już podane jakieś zupo kremy, a przynajmniej tak wyglądało, było pyszne.
- Więc jak się bawicie na dzisiejszym balu? - Zapytała blondwłosa.
- Jest bardzo przyjemnie, dziękujemy. - Odpowiedziała starsza pani.
- Czy tutaj naprawdę ktoś mieszka? - Wypaliła Nina. Zrobiłam wielkie oczy i lekko ją szturchnęłam łokciem, cicho odburknęła.
- Tak się składa, że ja. - Usłyszałam znajomy głos za nami, odwróciłam się i prawie zwróciłam zupę, którą przed chwila pochłonęłam. To był ON. Czułam jak cała krew spłynęła mi z twarzy. Boże, to nie może być przypadek.

SenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz