- Nie lubię, kiedy nie mamy treningów - powiedział Yuuri, wrzucając makaron do gotującej wody.- Nie lubisz też, kiedy trwa za długo - zaśmiał się Victor wpatrzony w telefon.
- A wiesz, czego jeszcze nie lubię?
- Mango?
- Też.
- Łaskotania w stopy?
- W punkt.
- Jeździć na nartach?
- Tego to akurat nie umiem, a nie, nie lubię.
- Co za różnica?
- Nie lubię też, kiedy muszę robić kolację sam, a ty przeglądasz Instagrama.
- Muszę zobaczyć zimową sesję Chrisa! - krzyknął starszy, gdy telefon został mu wyrwany z dłoni.
- Masz ważniejsze zadanie.
- Yuuri! Oddaj, obiecuję, że za chwilę zajmę się obowiązkami.
- Mówisz tak od godziny. Miałeś tylko jedno zadanie.
Niezadowolony Victor wymierzył mu spojrzenie pokrzywdzonego, małego zwierzątka, które w głowie planuje już zbiorowy mord i zeskoczył ze swojego miejsca na parapecie. Podszedł do blatu, gdzie leżała jego zaczęta praca. Obrażony, w ciszy kroił pomidory.
- Grzeczny chłopiec - Yuuri stanął na palcach, by sięgnąć roztrzepanej fryzury na głowie mężczyzny i zmierzwił ją jeszcze bardziej. Włosy Victora od jakiegoś czasu nie były obcinane i teraz sięgały już uszu. W opinii Jurija wyglądało to niechlujnie, ale Yuuri zachwycał się ich puszystością i uwielbiał je ciągnąć, muskać, przeczesywać i tapirować. Śmiał się, aż tracił oddech, układając je w boki na fryzurę postrzelonego piorunem.
Victor ogólnie ostatnimi czasy stał się troszkę... buntowniczy. A fryzura to uwydatniała. Narzekał na Yakowa, wybrzydzał w związku ze strojami i czepiał się Yuuriego na każdym kroku, podczas treningów. Pomału robiła się z niego niezadowolona ze wszystkiego drama queen.
Na zewnątrz pociemniało od kłębiących się, szarych oraz granatowych chmur i zaczynało kropić. Deszcz wzmagał się minuta po minucie, wiatr trząsł suchymi gałęziami.
- Na co tak patrzysz? - zapytał Victor.
- Beznadziejna pogoda.
- Ja lubię burzę.
- A co jest fajnego w burzy? - westchnął Yuuri. Skulił ramiona i mimowolnie wstrząsnął się na myśl o lodowatych kroplach, uderzających o parapet.
- Oglądanie jej. Jest fascynująca.
- Ostatnio fascynuje cię dużo nieodpowiednich rzeczy.
- Mógłbyś chociaż ty przestać.
- Przecież nic nie... - Yuuri wzdrygnął się ponownie, tym razem przez potężny grzmot uderzający gdzieś niedaleko ich mieszkania i natychmiastowe gasnące światło.
- Kurwa... - warknął Victor - zaciąłem się w palec - wsunął krwawiący naskórek do ust.
- Nadal lubisz burzę? - zdenerwował się Yuuri. Nie było widać kompletnie nic, bo na zewnątrz chmury zasłoniły nawet księżyc, a w najbliższych budynkach również zgasło światło.
- Ja tutaj się wykrwa..iam - burknął starszy.
- Gdzie trzymasz świeczki? - Yuuri próbował po omacku trafić do szafki nad kuchennym blatem.