Fluff
___________- Yuuri! Zobacz co mam! - Victor wpadł do pokoju Japończyka.
Nie zdziwiło go nawet, że młodszy leży na deskach podłogi i patrzy tępo w sufit. Na uszach miał słuchawki. W takiej pozycji najłatwiej było mu się skupić. Przyznał kiedyś, że najlepsze pomysły wpadają mi do głowy pod prysznicem i leżąc na podłodze. Nikiforov nie wnikał w sposoby myślenia swojego chłopaka, ważne, że przynosiły świetne rezultaty, bo w głowie układał sobie już całą, kolejną choreografię.
- Yuuri - uśmiechnął się szeroko, wyciągając mu bezprzewodowe słuchawki z uszu - kochanie.
- Słucham cię - powiedział sennie i ziewnął.
- Jak ci coś pokażę, to oszalejesz.
- Wolałbym pozostać względnie normalny, przynajmniej do następnych zawodów.
- Oszalejesz w pozytywnym sensie! - ekscytował się starszy. Może i był już bliżej trzydziestki, niż nastoletniego wieku, ale duszę miał dziecięcą.
- Nie mogę się doczekać...
- Nie śpij! - zaśmiał się Victor i nachylił się do sylwetki Katsukiego, tak, że ich twarze spotkały się w odwrotnej pozycji. Yuuri od razu wbił spojrzenie w uśmiechięte wargi Victora.
- Nie śpię, tylko myślę z zamkniętymi oczami - do piersi przytulał maskotkę, wyglądał przy tym rozkosznie.
- Otwórz buzię - powiedział niespodziewanie starszy i zaszeleścił papierową torbą.
- Co tam masz?
- Niespodzianka. No otwórz.
- Nie wsypiesz mi tam czegoś trującego?
- Tak, wsypię żrący przeczyszczacz do rur, może przeczyści ci główkę - przewrócił oczami Nikiforov.
Yuuri uchylił wargi, cały czas mając zamknięte oczy. Po krótkiej chwili, podejrzanym chichocie i szarpaninie z szeleszczącym papierkiem, w jego ustach wylądowało coś słodkiego. Na początku smak wydawał się całkiem zwyczajny, słodki, potem lekko kwaskowy, by z każdą chwilą nabierać intensywności, a w końcu jego usta wypełniała kwaśność porównywalna z paskiem cytryny. Otworzył szeroko oczy, w których stanęły łzy. Pierwszym co zobaczył była zachwycona twarz Rosjanina i jego zaróżowione policzki.
- I jak!?
- Kwaśno - ledwo udało mu się wydusić.
- To super hiper, zabójczo kwaśne wykręcacze mord!
- O matko... Zaraz się popłaczę - wybełkotał Yuuri.
- Nie smakują ci? Przecież kochasz kwaśne rzeczy - z twarzy Nikiforova opadł anielski uśmiech.
- Ale nie aż tak... skąd ty je w ogóle masz?
- Zamówiłem specjalnie z Korei. To miał być prezent....
- A już myślałem, że chcesz mnie zabić - Yuuri podniósł się do siadu, żeby złapać oddech. Miał ochotę wypluć żelka, ale to kompletnie złamałoby serce łyżwiarza.
- Przepraszam, przepraszam!
- Spokojnie, przeżyję - spróbował się uśmiechać ze łzami w oczach. Chyba następna choreografia jaką stworzu będzie do piosenki o cierpieniu w imię miłości. Z tej okropnej kwaskowatości aż nawiedziła go wena.
Miał już prosić o wybaczenie i pozbyć się z ust tego bólu, lecz Victor bez namysłu przysunął się do niego, tak że stykali się kolanami i wpił w jego usta w natarczywym, ale nie mniej niż zwykle przyjemnym pocałunku. Ich języki połączyły się w jedno, ręce starszego oplotły jego kark. Pocałunek trwał i trwał, a łezki zniknęły z oczu Yuuriego. Victor złapał za ramiona niższego i przyciągnął go mocnej do siebie. Ten zachęcony taką reakcją objął go mocniej w pasie.
Ich zęby lekko zderzyły się ze sobą, co Nikiforov przyjął z szerokim uśmiechem, którego Yuuri nie przestawał całować. Nie mógł oderwać się od słodyczy jaką dawał mu starszy. Język Rosjanina przesunął się po nabrzmiałych wargach chłopaka, gdzie tlił się jeszcze ostatni kwaśny posmak.Łapali łapczywe oddechy w przerwach, gdy odrywali od siebie usta na kilka sekund, choć każda z nich zdawała się być czasem straconym. Ich wargi idealnie do siebie pasowały i doskonale ze sobą współdziałały.
- A to za co? - zapytał, gdy starszy odsunął się na niewielką odległość, pozostawiając po sobie uczucie straty.
- Miałem nadzieję, pokonać twoje cierpienie słodyczą - wyszeptał ścierając kciukiem mokry kącik ust chłopaka.
- Dla ciebie mogę cierpieć do końca świata - powiedział Yuuri i wrzucił do ust kolejną morderczo kwaśną żelkę.
Śmiech Victora rozbrzmiał w całym domu, zanim ponownie zdecydował się pomóc. Od dziś już każdą przeciwność mieli pokonywać razem.
Nawet super kwaśne żelki. Czym najlepiej zwalczyć cierpienie, jeśli nie obecnością ukochanej osoby?...
Krótki i słodko kwaśny, ale od serca ^^