Rozdział 11

1.4K 69 0
                                    

Długo nie leżałam w skrzydle szpitalnym. Byłam uparta i tak bardzo narzekałam, że Pomfrey wypuściła mnie po jednym dniu od czasu przebudzenia. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po wyjściu ze skrzydła szpitalnego, to poinformowanie Dumbledore'a i McGonagall o wydarzeniach, które będą miały miejsce. Opowiedziałam co się wydarzyło w lochach. Długo nie czekając Dumbledore zebrał całą szkołę w Wielkiej Sali, aby wszystkich ostrzec przed niebezpieczeństwem.
- Drodzy uczniowie. Mam dla was bardzo złą informację. Hogwart mogą zaatakować groźne istoty, wysłane przez Voldemorta, których nie jesteśmy w stanie zobaczyć. Każdy z was musi trzymać się na baczności. Chociaż stworzenia te atakują w nocy, w dzień także powinniście uważać. Oczywiście na Hogwart zostaną rzucone najbardziej ochronne zaklęcia, zabezpieczymy cały zamek- powiedział Dumbledore, a przez sale przeszły szepty.
Stałam z tyłu, przy drzwiach, razem z Huncwotami i Lily. Reszta szkoły stała przy stole nauczycieli. Opierałam się niechlujnie o farmuge.
- Nadchodzą trudne czasy- szepnęłam, ale moi przyjaciele i tak mnie usłyszeli.- Przyziemni dowiadują się o demonach... To nie skończy się dobrze.
- Bądźmy dobrej myśli- uśmiechnęła się smutno Lily.
Nastała cisza. Dumbledore znów zabrał głos:
- Możecie wrócić na lekcje.

Odwróciłam się na pięcie i otwierając drzwi poszłam w stronę Wróżbiarstwa, które zaraz miałam zacząć.
Idąc widziałam jak smutne stały się szkolne korytarze. Wczoraj pełne śmiechu. Dziś panował w nich strach i niepokój. Dochodząc do wejścia klasy dostrzegłam, że w moją stronę idą Syriusz, James i Peter. No tak Remus i Lily chodzili na numerologię. Wróżbiarstwo jest o wiele bardziej zabawne. Wróżenie z fusów, ręki jakiejś kuli. A i tak zawsze wychodziło na to, że umrzesz szybką śmiercią. Każde zajęcia to był śmiech. Jednak dzisiaj było inaczej. Wszyscy byli przygnębieni. Siedziałam przy okrągłym stoliku z chłopakami i patrzyłam beznamiętnie w podręcznik udając, że czytam. To były takie nudy, że chciałam walnąć głową w stół. Długo jednak nie było spokoju. Już po chwili Syriusz podał mi zwiniętą karteczkę.

Co powiesz na małe show?

Spojrzałam na niego. Razem z Jamesem uśmiechali się jak idioci. Nie wiedziałam co chcieli zrobić, ale nie zapowiadało się to najlepiej.
- Jak chcecie- szepnęłam.- Ale beze mnie.
- No ejjj- powiedzieli jednocześnie.
- Nie, serio. Nie chcę.
- No dobra to oglądaj- odparł James i wstał z miejsca kierując się do stolika z różnymi proszkami. Za nim poszedł Black.
- Potter, Black, co wy robicie?- spytała nauczycielka.
- No bo wie pani. To wróżbiarstwo i wogóle. Chcieliśmy pooglądać proszki. Do czego jest ten?- spytał Łapa trzymając proszek i wrócił do stolika.
- Proszę to odłożyć panie Black.
- Ale proszę pani, ja chciałem się pouczyć wróżbiarstwa.
- Proszę mi to oddać- zarządzała profesorka.
Syriusz wyciągnął rękę, aby oddać jej miskę, gdy CAŁKIEM PRZEZ PRZYPADEK wysypał całą zawartość proszku na moją głowę. Wszyscy zaczęli się śmiać
- Syriusz Black!- krzyknęłam cała wkurzona.- Co ty właśnie zrobiłeś?!
- Panno Williams proszę zachować spokój- upomniała mnie nauczycielka.
- Jak mam zachować spokój jak mam na głowie prochy żaby?- spytałam zirytowana.
Podeszłam do stolika z proszkami i wzięłam pierwszą lepszą miskę. Połowę jej zawartości wywaliłam na pusty łeb Blacka, a drugie pół na Pottera.
- Ej!- krzyknął Syriusz krztusząc się proszkiem, a uczniowie znów zaczęli się śmiać.
- A ja za co?- spytał James.
- Bo pusty łeb Blacka nie wymyśliłby takiego czegoś. Wiadomo, że to twój pomysł- powiedziałam niemal krzycząc.
Wtem głos zabrała profesorka:
- Cała trójka dostaje szlaban. Dziś o 17. A teraz idźcie stąd i umyjcie z tego proszku.

Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z klasy.
- Gratuluję, wzięłaś udział w naszym show- rzucił Potter zakładając mi rękę na ramię.
- Jesteście skończonymi debilami- burknęłm wspinając się po schodach.
- Ale i tak się z nami zadajesz- powiedział Black i zrobił coś czego się nie spodziewałam.
Przerzucił mnie sobie przez ramię... Jezu... Black... Za co?
- Puszczaj mnie!- krzyknęłam wystraszona.- Syriusz!
- Spokojnie. Przecież nic ci się nie stanie- rzekł Łapa ze śmiechem.
- James, weź go ogranij- powiedziałam już spokojniej podpierając się na łokciach.
- Co ja poradzę? Przecież jego "łeb jest pusty"- zacytował moje słowa uśmiechając się kiczowato.
Walnęłam głową w plecy Syriusza.
- Pusta głowo. Postaw mnie na ziemię- mamrotałam w jego szkolny mundurek.
- Ja sobie wypraszam- oburzył się sztucznie chłopak.
- Niech ktoś mnie wybawi! Zły smok porywa mnie do wieży! Pomocy!- powiedziałam próbując wpłynąć na niego w inny sposób.
To też nie zadziałało. Poczułam tylko jak się śmieje.
- Nienawidzę cię- burknęłam i pozwoliłam się nieść aż do Wieży złego smoka zwanej Wieżą Gryfonów.
Tam postawił mnie na podłodze i w spokoju mogłam się na niego rzucić. Zaczęłam go gilgotać. On naprawdę wszędzie miał łaskotki. Śmiał się tak głośno, że nawet pierwszoroczni pouciekali do swoich dormitorium.
- Normalnie dzieci- powiedział Potter wchodząc po schodach do dormitorium.
- Przest... Przestań...- mówił Black przez śmiech.
- A poproś- powiedziałam nie przestając go łaskotać.
- Pro... sze.
- Nie słyszałam. Co tam mruczysz?
- Proszeee!- krzyknął przez łzy czarnowłosy.
Wstałam z niego i czym prędzej pobiegłam do dormitorium. Ja nie chciałam oberwać łaskotami.

Po pół godzinie byłam umyta i przebrana. Została jeszcze chwila do następnej lekcji, więc zeszłam do Pokoju Wspólnego. Potter i Black też tam siedzieli. James miał włosy rozwalone na całej głowie. Włosy Syriusza były jeszcze wilgotne, ale tak samo porozwalane. Obydwoje wyglądali naprawdę uroczo.
- No, przyszła księżniczka. Ile można czekać?- powiedział sarkastycznie Black.
- No cóż smoku. Na księżniczki trzeba czekać- odparłam z uśmiechem nie przejmując się lekką ironią.
- To co teraz mamy?- spytał Potter.
- Z tego co wiem to... Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami.

Wyszłam z dormitorium potykając się o własne nogi. Zapowiadał się długi dzień.

Punkt 17.00 weszłam do klasy profesor Riveri na szlaban. Byle szybko zleciał, bo muszę zrobić jeszcze patrol.
- Dzień dobry- przywitałam się z nauczycielką.
- Witaj Williams. Proszę usiąść.

Zrobiłam co kazała. Nie ma co się narażać.
- A gdzie twoi koledzy?- spytała.
- Nie wiem. Pewnie zaraz przyjdą- odpowiedziałam grzecznie.

No i przyszli... spóźnieni dziesięć minut.
- Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie- powiedział Potter.
- A czemu to pan Potter i pan Black się spóźnili?- spytała nauczycielka zaplatając palce.
- Emmm...- jąknął James.
- Byliśmy w bibliotece- odpowiedział Syriusz.
Zaczęłam kaszleć, bo zachlysnelam się własną śliną, gdy usłyszałam te głupoty. Potter i Black zgromili mnie wzrokiem.
- Dobrze. A więc skoro zmarnowaliście proszki to będziecie musieli zrobić nowe. Proszę bardzo. W słoiku są martwe żaby i chochliki. Trzeba je spalić, a popiół wsypać do osobnych misek- powiedziała nauczycielka.
W swojej głowie wzywałam Riverie, a w rzeczywistości przytaknęłam i zabrałam dwa słoiki z biurka.
- Chłopaki trzeba to ogarnąć. Ja nawet nie będę dotykała tego czegoś- wskazałam na martwe stworzenia.
- Zabijasz demony, a brzydzisz się martwych żab i chochlików- burknął James.
- Ale nie muszę sprzątać ich ciał- odpowiedziałam.
- Dobra ja to biorę- mruknął Black i chwycił jedną żabę za nogę wyjmując ją ze słoika.
Chłopak wykrzywił się z obrzydzenia i rzucił martwe stworzenie do miski gdzie miało zostać spalone. Podpaliłam żabę różdżką i z chłopakami patrzyłam jak się spala. Zaraz potem w drugiej misce spaliliśmy chochlika. To było okropne.
Gdy mieliśmy zapełnione już połowę misek Syriusz wyjął kolejną żabę. Położył ją na popiole i już chcialam ją podpalać, ale żaba zaczęła się ruszać. Pisnęłam i odskoczyłam pod ścianę. Chłopaki zaczęli się śmiać i ciesząc się, że znaleźli żywą żabę James schował ją do kieszeni, którą szczelnie zamknął.
- Przyda się- powiedział widząc moją pytającą minę.
Wróciłam na miejsce i podpaliłam żabę, martwą. Po około godzinie skończyliśmy szlaban. Teraz czekał mnie patrol, a potem stos zadań domowych. Piąty rok... SUM-y... Ah, jak ja uwielbiam czuć zapach swojej porażki.

***
1198 słów

Łowczyni || HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz