Długo nie leżałam w skrzydle szpitalnym. Byłam uparta i tak bardzo narzekałam, że Pomfrey wypuściła mnie po jednym dniu od czasu przebudzenia. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po wyjściu ze skrzydła szpitalnego, to poinformowanie Dumbledore'a i McGonagall o wydarzeniach, które będą miały miejsce. Opowiedziałam co się wydarzyło w lochach. Długo nie czekając Dumbledore zebrał całą szkołę w Wielkiej Sali, aby wszystkich ostrzec przed niebezpieczeństwem.
- Drodzy uczniowie. Mam dla was bardzo złą informację. Hogwart mogą zaatakować groźne istoty, wysłane przez Voldemorta, których nie jesteśmy w stanie zobaczyć. Każdy z was musi trzymać się na baczności. Chociaż stworzenia te atakują w nocy, w dzień także powinniście uważać. Oczywiście na Hogwart zostaną rzucone najbardziej ochronne zaklęcia, zabezpieczymy cały zamek- powiedział Dumbledore, a przez sale przeszły szepty.
Stałam z tyłu, przy drzwiach, razem z Huncwotami i Lily. Reszta szkoły stała przy stole nauczycieli. Opierałam się niechlujnie o farmuge.
- Nadchodzą trudne czasy- szepnęłam, ale moi przyjaciele i tak mnie usłyszeli.- Przyziemni dowiadują się o demonach... To nie skończy się dobrze.
- Bądźmy dobrej myśli- uśmiechnęła się smutno Lily.
Nastała cisza. Dumbledore znów zabrał głos:
- Możecie wrócić na lekcje.Odwróciłam się na pięcie i otwierając drzwi poszłam w stronę Wróżbiarstwa, które zaraz miałam zacząć.
Idąc widziałam jak smutne stały się szkolne korytarze. Wczoraj pełne śmiechu. Dziś panował w nich strach i niepokój. Dochodząc do wejścia klasy dostrzegłam, że w moją stronę idą Syriusz, James i Peter. No tak Remus i Lily chodzili na numerologię. Wróżbiarstwo jest o wiele bardziej zabawne. Wróżenie z fusów, ręki jakiejś kuli. A i tak zawsze wychodziło na to, że umrzesz szybką śmiercią. Każde zajęcia to był śmiech. Jednak dzisiaj było inaczej. Wszyscy byli przygnębieni. Siedziałam przy okrągłym stoliku z chłopakami i patrzyłam beznamiętnie w podręcznik udając, że czytam. To były takie nudy, że chciałam walnąć głową w stół. Długo jednak nie było spokoju. Już po chwili Syriusz podał mi zwiniętą karteczkę.Co powiesz na małe show?
Spojrzałam na niego. Razem z Jamesem uśmiechali się jak idioci. Nie wiedziałam co chcieli zrobić, ale nie zapowiadało się to najlepiej.
- Jak chcecie- szepnęłam.- Ale beze mnie.
- No ejjj- powiedzieli jednocześnie.
- Nie, serio. Nie chcę.
- No dobra to oglądaj- odparł James i wstał z miejsca kierując się do stolika z różnymi proszkami. Za nim poszedł Black.
- Potter, Black, co wy robicie?- spytała nauczycielka.
- No bo wie pani. To wróżbiarstwo i wogóle. Chcieliśmy pooglądać proszki. Do czego jest ten?- spytał Łapa trzymając proszek i wrócił do stolika.
- Proszę to odłożyć panie Black.
- Ale proszę pani, ja chciałem się pouczyć wróżbiarstwa.
- Proszę mi to oddać- zarządzała profesorka.
Syriusz wyciągnął rękę, aby oddać jej miskę, gdy CAŁKIEM PRZEZ PRZYPADEK wysypał całą zawartość proszku na moją głowę. Wszyscy zaczęli się śmiać
- Syriusz Black!- krzyknęłam cała wkurzona.- Co ty właśnie zrobiłeś?!
- Panno Williams proszę zachować spokój- upomniała mnie nauczycielka.
- Jak mam zachować spokój jak mam na głowie prochy żaby?- spytałam zirytowana.
Podeszłam do stolika z proszkami i wzięłam pierwszą lepszą miskę. Połowę jej zawartości wywaliłam na pusty łeb Blacka, a drugie pół na Pottera.
- Ej!- krzyknął Syriusz krztusząc się proszkiem, a uczniowie znów zaczęli się śmiać.
- A ja za co?- spytał James.
- Bo pusty łeb Blacka nie wymyśliłby takiego czegoś. Wiadomo, że to twój pomysł- powiedziałam niemal krzycząc.
Wtem głos zabrała profesorka:
- Cała trójka dostaje szlaban. Dziś o 17. A teraz idźcie stąd i umyjcie z tego proszku.Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z klasy.
- Gratuluję, wzięłaś udział w naszym show- rzucił Potter zakładając mi rękę na ramię.
- Jesteście skończonymi debilami- burknęłm wspinając się po schodach.
- Ale i tak się z nami zadajesz- powiedział Black i zrobił coś czego się nie spodziewałam.
Przerzucił mnie sobie przez ramię... Jezu... Black... Za co?
- Puszczaj mnie!- krzyknęłam wystraszona.- Syriusz!
- Spokojnie. Przecież nic ci się nie stanie- rzekł Łapa ze śmiechem.
- James, weź go ogranij- powiedziałam już spokojniej podpierając się na łokciach.
- Co ja poradzę? Przecież jego "łeb jest pusty"- zacytował moje słowa uśmiechając się kiczowato.
Walnęłam głową w plecy Syriusza.
- Pusta głowo. Postaw mnie na ziemię- mamrotałam w jego szkolny mundurek.
- Ja sobie wypraszam- oburzył się sztucznie chłopak.
- Niech ktoś mnie wybawi! Zły smok porywa mnie do wieży! Pomocy!- powiedziałam próbując wpłynąć na niego w inny sposób.
To też nie zadziałało. Poczułam tylko jak się śmieje.
- Nienawidzę cię- burknęłam i pozwoliłam się nieść aż do Wieży złego smoka zwanej Wieżą Gryfonów.
Tam postawił mnie na podłodze i w spokoju mogłam się na niego rzucić. Zaczęłam go gilgotać. On naprawdę wszędzie miał łaskotki. Śmiał się tak głośno, że nawet pierwszoroczni pouciekali do swoich dormitorium.
- Normalnie dzieci- powiedział Potter wchodząc po schodach do dormitorium.
- Przest... Przestań...- mówił Black przez śmiech.
- A poproś- powiedziałam nie przestając go łaskotać.
- Pro... sze.
- Nie słyszałam. Co tam mruczysz?
- Proszeee!- krzyknął przez łzy czarnowłosy.
Wstałam z niego i czym prędzej pobiegłam do dormitorium. Ja nie chciałam oberwać łaskotami.Po pół godzinie byłam umyta i przebrana. Została jeszcze chwila do następnej lekcji, więc zeszłam do Pokoju Wspólnego. Potter i Black też tam siedzieli. James miał włosy rozwalone na całej głowie. Włosy Syriusza były jeszcze wilgotne, ale tak samo porozwalane. Obydwoje wyglądali naprawdę uroczo.
- No, przyszła księżniczka. Ile można czekać?- powiedział sarkastycznie Black.
- No cóż smoku. Na księżniczki trzeba czekać- odparłam z uśmiechem nie przejmując się lekką ironią.
- To co teraz mamy?- spytał Potter.
- Z tego co wiem to... Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami.Wyszłam z dormitorium potykając się o własne nogi. Zapowiadał się długi dzień.
Punkt 17.00 weszłam do klasy profesor Riveri na szlaban. Byle szybko zleciał, bo muszę zrobić jeszcze patrol.
- Dzień dobry- przywitałam się z nauczycielką.
- Witaj Williams. Proszę usiąść.Zrobiłam co kazała. Nie ma co się narażać.
- A gdzie twoi koledzy?- spytała.
- Nie wiem. Pewnie zaraz przyjdą- odpowiedziałam grzecznie.No i przyszli... spóźnieni dziesięć minut.
- Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie- powiedział Potter.
- A czemu to pan Potter i pan Black się spóźnili?- spytała nauczycielka zaplatając palce.
- Emmm...- jąknął James.
- Byliśmy w bibliotece- odpowiedział Syriusz.
Zaczęłam kaszleć, bo zachlysnelam się własną śliną, gdy usłyszałam te głupoty. Potter i Black zgromili mnie wzrokiem.
- Dobrze. A więc skoro zmarnowaliście proszki to będziecie musieli zrobić nowe. Proszę bardzo. W słoiku są martwe żaby i chochliki. Trzeba je spalić, a popiół wsypać do osobnych misek- powiedziała nauczycielka.
W swojej głowie wzywałam Riverie, a w rzeczywistości przytaknęłam i zabrałam dwa słoiki z biurka.
- Chłopaki trzeba to ogarnąć. Ja nawet nie będę dotykała tego czegoś- wskazałam na martwe stworzenia.
- Zabijasz demony, a brzydzisz się martwych żab i chochlików- burknął James.
- Ale nie muszę sprzątać ich ciał- odpowiedziałam.
- Dobra ja to biorę- mruknął Black i chwycił jedną żabę za nogę wyjmując ją ze słoika.
Chłopak wykrzywił się z obrzydzenia i rzucił martwe stworzenie do miski gdzie miało zostać spalone. Podpaliłam żabę różdżką i z chłopakami patrzyłam jak się spala. Zaraz potem w drugiej misce spaliliśmy chochlika. To było okropne.
Gdy mieliśmy zapełnione już połowę misek Syriusz wyjął kolejną żabę. Położył ją na popiole i już chcialam ją podpalać, ale żaba zaczęła się ruszać. Pisnęłam i odskoczyłam pod ścianę. Chłopaki zaczęli się śmiać i ciesząc się, że znaleźli żywą żabę James schował ją do kieszeni, którą szczelnie zamknął.
- Przyda się- powiedział widząc moją pytającą minę.
Wróciłam na miejsce i podpaliłam żabę, martwą. Po około godzinie skończyliśmy szlaban. Teraz czekał mnie patrol, a potem stos zadań domowych. Piąty rok... SUM-y... Ah, jak ja uwielbiam czuć zapach swojej porażki.***
1198 słów
CZYTASZ
Łowczyni || Huncwoci
FantasiaNie ominę przeznaczenia i tego kim jestem. Nie zmienię siebie. Jestem kimś innym niż zwykłą uczennicą Hogwartu. Nikt nie może poznać kim naprawdę jestem. Alexandra Williams to piątoroczna Gryfonka. Przed światłem dziennym ukrywa swoją tajemnicę. Ale...