Jiraya i Boruto opuścili kolejną wioskę z której niczego nie dowiedzieli się na temat sposobu powrotu Boruto do ich czasów, przez ten czas blondyn urósł w znacznie w siłę, obaj zmierzali do Konohy.
"Boruto wrócisz do wioski sam, ja jeszcze musze coś załatwić." oznajmił Sannin
"Zamierzasz znowu podglądać dziewczyny?"
"Zamknij się, mówiłem ci że to tylko badania."
"Jasne, jasne."
"W każdym bądź razie przekaż Minato że dotrę później"
"Dobra."
Jiraya zniknął w kłębie dymu a Boruto wracał do wioski. Kiedy blondyn był w drodze do Konohy, nagle usłyszał jakieś krzyki. Bez chwili zwątpienia poszedł w stronę z której usłyszał. Gdy tam dotarł przeżył szok, miasteczko wyglądało jak ruina, na ulicach były sterty trupów otoczone ogromną kałużą krwi. Ten widok tak zaskoczył nastolatka, że aż nie mógł się ruszyć. Zwłaszcza moment jak jakaś zakapturzona osoba odcina głowę kobiecie. Gdy obrócił się w stronę blondyna, ten spostrzegł na nim czarną maskę.
"Więc jednak się pojawiłeś?"
"K..kim ty jesteś iczego chcesz ?"
"Wkrótce się dowiesz" odparł tajemniczy mężczyzna po czym zniknął
Kiedy Boruto się otrząsnął, od razu wrócił do wioski. Do której dotarł dwa dni później po przybyciu nie zwracał uwagi na ludzi ani na otoczenie, przed oczami nadal miał ten straszny obraz.
"Boruto...Hej , Boruto" zawołał Mitsuki chcąc się przywitać
Ale blondyn nie zwracał na niego uwagi, od razu udał się do swojego tymczasowego mieszkania, pech chciał tak że w mieszkaniu była Kushina, która od razu do niego podbiegła i go przytuliła.
"Boruto wreszcie wróciłeś i urosłeś trochę. Choć zrobiłam właśnie obia ,zjesz i opowiesz jak było."
"Przepraszam Babciu, ale nie jestem głody."
"Czy coś się stało?"
Blondyn nic więcej nie powiedział tylko poszedł do swojego pokoju i rzucił się na łóżko.
"Dlaczego, dlaczegoja się tak zachowuje? Jestem przecież silny..."
Nastolatek porozmyślał trochę i wyszedł przez okno, nie wiedząc gdzie idzie. Idąc tak minął swoją przyjaciółkę Saradę (która mało się zmieniła, tylko włosymiała dłuższe opadające na jej plecu),chciała zawołać przyjaciela, lecz Boruto ją zignorował. Po jakiś kilku minutach blondyn dotarł na polanę, otoczoną lasem a w środku było nie wielkie jezioro. Boruto usiadł na brzegu i zaczął wpatrywać się w księżyc,nie wiedział że jest obserwowany. Po chwili do niego podeszła czarnowłosa Uchiha.
"Mogę się dosiąść?"
"Jeśli chcesz" odparł beznamiętnie
Oboje siedzieli tak dłuższą chwile , aż w końcu Sarada się odezwała mając dość tej ciszy.
"Powiesz mi co się stało?"
"Nic się nie stało, o czym mówisz?"
"Boruto.. przecież widzę"
Mimo że udawał, to tak naprawdę miał ochotę się komuś wygadać."
"Po prostu , kiedy wracałem do wioski usłyszałem krzyki. Gdy dotarłem do źródła spostrzegłem setki zabitych ludzi . Tym który tego dokonał był podobny, do osoby która nas tu wysłała. Pewnie jest niesamowicie potężny. Mimo że stałem się tak silny, to nic nie byłem wstanie zrobić. Strach mnie sparaliżował."
"Rozumiem. Strach to normalna rzecz, każdy się czegoś boi. Ja pewnie bym się tak samo na twoim miejscu zachowała, ale jesteśmy shinobi, śmierć czekana każdego z nas prędzej czy później.
"Sarada..."
"Trzeba zacisnąć pięści i stawić jej czoła. Przestań to rozpamiętywać i przeżywać i potraktuj jaką normalną rzecz."
"Masz racje, dziękuję ci." odparł po chwili ciszy
"To co wracamy?"
"Jasne."
Oboje wrócili do wioski rozmawiając w międzyczasie na błahe tematy, kiedy doszli pod dom Sarady, ta zrobiła coś co zszokowało blondyna, pocałowała go w policzek.
"Dziękuje ci za fajny spacer, do jutra" powiedziała po czym wróciła do swojego domu
Boruto jeszcze chwilę stał w tym samym miejscu, chwile później i on wrócił do domu.
CZYTASZ
Nowe Pokolenie
FanfictionMoja pierwsza Historia, która jest skupiona na kolejnym pokoleniu Shinobi