Przetarłam oczy i podniosłam się na łokciach. Mateusza nie było obok. Sięgnęłam po telefon, dobiegała dziewiąta. Wstałam z łóżka, zbierając moje ubrania. Weszłam do łazienki, biorąc szybki prysznic. Po wyjściu z pomieszczenia, od razu dostrzegłam przy drzwiach torbę z rzeczami Zawistowskiego. Rozejrzałam się wokół, ale po chłopaku nie było ani śladu. Podeszłam do mojej walizki, zaczynając pakować ubrania. Po skończonej czynności, chwyciłam za telefon. Słysząc otwieranie drzwi, od razu przeniosłam wzrok w tamtą stronę.
- Masz ochotę na pizzunie? - przywitał mnie z szerokim uśmiechem. Odłożył pudełko, po czym podszedł do mnie - A tak w ogóle to dzień dobry - szepnął, całując mnie. Usiedliśmy i zjedliśmy fastfood.
- Jak się czujesz? - spojrzałam na niego.
- Już lepiej, jednak wciąż irytuje mnie ta sprawa z ochroniarzem - westchnął.
- Nie myśl o tym - uśmiechnęłam się - A teraz chodź, zbieramy się.
Wymeldowaliśmy się z hotelu i ruszyliśmy w drogę powrotną.
- Mateusz, zatrzymaj się - poprosiłam. Zjechał na bok ulicy, a ja od razu otworzyłam drzwi samochodu. Odwróciłam się tyłem do chłopaka, nabierając powietrza.
- Hej, coś nie tak? - poczułam na swoich plecach dłoń.
- Niedobrze mi - oznajmiłam.
- Tylko nie zarzygaj mi tapicerki - słysząc te słowa, lekko się zaśmiałam.
- Powiedziałeś to zdanie, tylko w liczbie mnogiej jak spotkaliśmy się w nocy na mieście - wspomniałam sytuację.
- Sporo się zmieniło od tamtego czasu.
- Dobra - wpakowałam się z powrotem do auta.
- Na pewno jest już ok i możemy jechać? - spytał na co tylko przytaknęłam ruchem głowy. Przejechaliśmy godzinę.
- Stój - ścisnęłam jego rękę. Gdy ponownie się zatrzymał, od razu wysiadłam. Podnosiłam swoje włosy, zwracając całe dzisiejsze śniadanie.
- Jesteś blada, usiądź - objął mnie ramieniem, pomagając wrócić do pojazdu.
- Dobra, jedźmy - oparłam głowę o zagłówek.
- Pojedziemy jeszcze do sklepu po wodę - jak powiedział tak zrobił. Reszta drogi minęła bezproblemowo, a w jej połowie zasnęłam. Obudziłam się w łóżku.
- Księżniczka wyspana? - wszedł do pokoju z walizkami - Jak się czujesz?
- Jest już zdecydowanie lepiej - usiadłam - ale teraz pozwól, że się umyję.
Wyciągnęłam parę moich rzeczy. Wzięłam dość długą kąpiel.
- Przydałoby się, abyś coś zjadła - zaproponował.
- Podziękuję, nie jestem głodna. Mam już wszystkiego dzisiaj dość - rzuciłam się na łóżko.
- To co, zostajemy w domu i oglądamy filmy? - położył się obok.
- Zgadzam się - przełożyłam nogę przez jego, wtulając się.
- Co powiesz na anime? - sięgnął po laptopa.
- Jestem w stanie na to przystać - uśmiechnęłam się. Po chwili na ekranie pojawił się serial animowany.
- Jak myślisz uda im się uciec? - nie odrywał wzroku od ekranu.
- Zapewne tak, większość filmów czy seriali kończy się happy endem.
- Nio, zobaczymy - poprawił swój uchwyt - Jesteś szczęśliwa? - zapytał nagle.
- Lubisz wracać do tamtego dnia, prawda? - spojrzałam na niego, a on rzucił mi niezrozumiałym spojrzeniem - Najpierw tapicerka, potem pytanie czy jestem szczęśliwa, tylko wtedy było to w odwrotnej kolejności.
- Pamiętliwa - uniósł kąciki ust w górę, całując w policzek.
- Dzień w którym po roku się spotkaliśmy, a potem postanowiłeś zrujnować mój związek, zamieniając moje życie na lepsze. Pierwszy raz cieszę się, że zrobiłeś mi awanturę - zaśmiałam się.
- Chcę dowiedzieć się jak wyglądały relacje pomiędzy wami.
- A może dokończymy to co zaczęliśmy - wskazałam na laptopa, który powoli przygasał.
- Innym razem - zamknął urządzenie - Opowiedz.
- Chciałam cię nim zastąpić. Uważałam, że to jedyne wyjście. Często też mówiłam do niego twoim imieniem, przez co po czasie zaczął się o to wkurwiać. Tego dnia, gdy się spotkaliśmy też tak do niego powiedziałam. A skończyło się to tak, że nie zjadłam wtedy śniadania. Ogólnie często się kłóciliśmy, potem zawsze była zgoda. A jak nie to próbował być bardzo miły, często kończyło się to w łóżku.
- Kochałaś go? - dopytywał, marszcząc brwi.
- Gdybym go kochała nie byłoby mnie teraz tu z tobą. Poza tym próbowałam sobie to wmówić, ale nie wyszło. A ty? Miałeś kogoś przez ten rok?
- Próbowałem ułożyć sobie życie, ale odpuściłem po tygodniu.
- Zrobiło się przytłaczająco, zmieńmy temat. Co jutro robimy?
- Jutro wieczorem idę do studia, chcesz się zabrać?
- Niech będzie - wzruszyłam ramionami - Wiesz, że cię kocham, prawda?
- Co chcesz? - z uśmiechem przewrócił oczami.
- Oj, czy od razu muszę coś chcieć? - między nami nastała chwila ciszy - No dobra, zgłodniałam.
- W końcu! Co chcesz zjeść? - wyciągnął telefon.
- Jakieś sushi może - zaproponowałam. Chłopak westchnął, wchodząc na odpowiednią stronę - Dzięki szkrab - musnęłam jego policzek.
![](https://img.wattpad.com/cover/186845712-288-k196664.jpg)
CZYTASZ
(NIE) JEST DOBRZE || Żabson
Fanfiction"Choć skreśliłaś nas na zawsze To ja nadal walczę, patrz Proszę, daj nam jeszcze szanse Nikt nie pokocha cię tak jak ja" 2 część opowiadania "Dobry człowiek", zapraszam.