20. Kim był ten chłopak?

949 47 10
                                    

- Niedaleko są ruiny, zatrzymamy się tam, bo muszę się odlać - oznajmił.

- Zatrzymasz się na stacji.

- A to niby dlaczego?

- Bo jakoś ci kurwa nie ufam - spojrzałam na niego, śmiejąc się - Zatrzymasz się tam, potem stwierdzisz, że się ze mną prześpisz. Kolejnie zrobisz tak, że stracę przytomność, przywiążesz mnie do starego wózka inwalidzkiego, a gdy się obudzę okaże się, że przekazałeś mi demona przed którym muszę uciekać, żeby mnie nie dotknął. Bo jak tak się stanie to mnie zabije, a wtedy wróci do ciebie.

- Czegoś ty się naoglądała? - nie mógł powstrzymać śmiechu.

- A takie tam horrorki - uśmiechnęłam się, chwytając go za dłoń. Westchnęłam, gdy skręcał - Powiedziałam coś…

- To jest konieczne - zatrzymał się przed budynkiem. Podczas gdy on kierował się w ustronne miejsce, ja wysiadłam z pojazdu. Stanęłam kilka centymetrów od stromej górki, która prowadziła prosto na tory - Bu - usłyszałam nagle nad uchem. Wystraszona, odwróciłam się, robiąc krok w tył. Poczułam jak noga zsunęła mi się z urwiska. Mateusz sprawnie pociągnął mnie w swoją stronę, obejmując. Głośno wypuściłam powietrze.

- Co z tobą nie tak? - odsunęłam się od niego, podchodząc do samochodu.

- Przepraszam, nie wiedziałem, że tak zareagujesz.

- Jedźmy już - wsiadłam do środka.

- Za dwie godziny będziemy na miejscu. Jesteś głodna? To jak chcesz możemy pójść coś zjeść - wjechał na ulicę.

- Ta, może być - wzruszyłam od niechcenia ramionami.

- Różaaa - położył dłoń na moim udzie. Zignorowałam ten gest.

- Myślałam, że tam umrę!

- Patrz na pozytywy, jesteś cała i zdrowa. I jeszcze ja tu jestem, po prostu raj! - spojrzał na mnie, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Nie potrafię być na ciebie zła - przewróciłam oczami. Po dwóch godzinach dojechaliśmy na miejsce. Wstąpiliśmy do restauracji, a następnie do hotelu. Dłuższy czas później byliśmy już za kulisami. Przywitałam się z wszystkimi.

- Tymek? - spytałam z zaskoczeniem, chwytając szatyna za ramię. Odwrócił się i przytulił na przywitanie.

- Róża, jak my się dawno nie widzieliśmy - skomentował.

- Minęło jakieś półtora roku.

- A ty wciąż taka ładna - uśmiechnął się.

- Dziękuję - odwzajemniłam gest - Miło było znów cię spotkać. Mam nadzieję, że do zobaczenia.

- Obowiązkowo - pożegnaliśmy się. Wróciłam do chłopaków.

- Kim był ten chłopak? - objął moje biodra.

- Tymek, ten o którego zrobiłeś mi kiedyś awanturę przez występ w teledysku - wytłumaczyłam.

- Już za chwilę na scenie chillwagon, zróbcie dla nich hałas! - usłyszeliśmy ze sceny.

- Idziemy! - Borys położył rękę na jego ramieniu. Zawistowski przeszedł obok mnie. Usiadłam na ławce w małym namiocie.

- Można? - do moich uszu dobiegł damski głos.

- Jasne, siadaj - przesunęłam się trochę. Porozmawiałyśmy chwilę - Paula, idziesz ze mną spojrzeć na występ chłopaków?

- Chętnie - wstała. Podeszliśmy pod scenę. Widziałam jak Żabson próbuje wskoczyć w publiczność, jednak sprawnie został odciągnięty od barierek, po czym znalazł się na ziemi. Gdy wyrwał się spod nacisku ochrony, udał się w moją stronę.

- Idziemy - rzucił szybko, widać było, że był zdenerwowany. Pożegnałam się z Paulą krótkim "pa" i starałam się dogonić chłopaka.

- Czekaj na mnie! - krzyknęłam za nim, podbiegając.

- Pierdole to, wracamy do hotelu - wsiadł do auta, trzaskając drzwiami.

- Przesiądź się, ja prowadzę - oznajmiłam mu.

- Bo co? - spojrzał na mnie.

- Jesteś wkurwiony, wolisz chyba cało dojechać na miejsce.

Przesiadł się, a ja zajęłam miejsce za kierownicą. Gdy byliśmy już w hotelu, szatyn wyciągnął wszystkie rzeczy z kieszeni, rzucając je na szafkę.

- Mateusz - stanęłam przed nim, zmierzył mnie wzrokiem, po czym ominął - Możesz się uspokoić i mnie nie ignorować?! Nic ci nie zrobiłam.

- Mam już dość - rzucił się na łóżko.

- Prześpij się, może ci przejdzie - zaśmiałam się.

- W dupie to mam. Nie mam ochoty na sen - mówił bez emocji, wpatrując się w sufit.

- Uspokój się - położyłam się obok niego, kładąc dłoń na jego klatce - Sen cię uspokoi, zaufaj mi.

- To daj buzi na dobranoc - złożył wargi w dziubek. Złączyłam nasze usta. Po tym geście dość szybko zasnął.

- Mateusz - szepnęłam, starając się go obudzić. Musnęłam jego policzek - obudź się.

Mruknął coś pod nosem, powoli otwierając oczy.

- Coś się stało? - chwycił swój telefon, sprawdzając godzinę.

- Nie mogę zasnąć - westchnęłam.

- A próbowałaś chociaż?

- Głupie pytanie - przewróciłam oczami.

- Co ja ci mam na to poradzić?

- Nie wiem, myślałam, że coś wymyślisz - przejeżdżałam palcami po jego klatce piersiowej.

- Przytul się, może to ci pomoże - rozłożył ramiona.

- Uwierz, że chciałabym, żeby pomogło.

- Chodź tu, nie marudź - przysunął mnie bliżej siebie, mocno mnie objął - kocham cię.

(NIE) JEST DOBRZE || ŻabsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz