19. Jesteś hipokrytą.

997 51 2
                                    

- Chodź, bo się spóźnimy - powiedział, podnosząc mnie tak, że zmuszona byłam objąć moim nogami jego osóbkę.

- Co ty robisz? - zapytałam przez śmiech.

- Pospieszam cię - odwzajemnił gest.

- A kto nas odwiedził? - usłyszałam za plecami.

- Możesz mnie już odstawić - szepnęłam mu do ucha. Poczułam tylko jak lekko mną podrzuca, poprawiając uścisk.

- Róża to Paweł. Paweł Róża - przedstawił nas, obracając się tyłem do chłopaka, bym mogła na niego spojrzeć. Przeszliśmy przez szklane drzwi.

- Przykro mi, ale na czas strzyżenia, konieczne będzie, żebyś ją odstawił - poinformował, na co Zawistowski niechętnie to zrobił.

- Nigdy więcej - poprawiłam koszulkę. Szatyn usiadł w fotelu, odpalając transmisję na żywo. Siedziałam bez słowa, w kącie sklepu na telefonie. Po niedługim czasie usłyszałam wołanie Pawła, więc udałam się w jego stronę.

- Chcesz? - otworzył przede mną pudełko pizzy.

- Chętnie - wzięłam kawałek, rozglądając się po sklepie - Ładnie tu macie. Fryzjera macie tu czynnego tak samo jak sklep?

- Barber - poprawił mnie z uśmiechem - ale tak. W tygodniu od dziesiątej do dziewiętnastej, a w soboty do piętnastej.

- No nieźle - zbliżyłam się do sterty koszulek, leżących przy kasie - Macie coś damskiego?

- Buty - zażartował.

- A tak serio? - uniosłam brew w górę.

- No to buty. Koszulki mamy głównie męskie, ale jak weźmiesz mniejszy rozmiar to też powinno być w porządku.

Zaczęłam spoglądać na ubrania. Wybrałam dwie koszuli.

- XL? - chłopak był wyraźnie zaskoczony.

- Będzie jako piżamka - uśmiechnęłam się szeroko.

- W porządku - zrobił to co ja. Odebrałam reklamówki, płacąc - Chciało ci się tu przyjeżdżać?

- Szczerze mówiąc nie miałam wyboru. Wieczorem mamy jechać jeszcze na galę. Do tego wspominał coś o afterze, więc to będzie cud jak uda mi się wrócić do mieszkania na dłużej niż dziesięć minut.

- Co tam? - Zawistowski dołączył do nas.

- Masz, poniesiesz - wepchnęłam mu do rąk torby.

- Kupiłaś coś dla mnie? - zajrzał niedbale do nich.

- Wszystko moje - musnęłam jego policzek - Dziękuję Pawełek za dotrzymanie towarzystwa i mam nadzieję, że do zobaczenia.

Wróciliśmy do mieszkania, odłożyć zakupy. Przy okazji zmieniłam ubrania na lekko luźniejsze. Około dziewiętnastej byliśmy już w teatrze. Zajęliśmy miejsca w drugim rzędzie. Osunęłam się lekko na fotelu, ujmując dłoń Mateusza. Wraz ze zbliżającym się początkiem gali, zbierało się coraz więcej osób.

- Przyszedł czas na rozdanie nagród w kategorii teledysk roku - oznajmili prowadzący - zobaczymy nominowanych.

Pośród nich znalazł się również Żabson. Spojrzałam na szatyna, ale ten wymieniał zdania z innym siedzącym obok. Po chwili na scenie pojawił się zaproszony wcześniej chłopak, który miał wręczyć nagrodę.

- Dzień dobry państwu - zaczął - nagroda za teledysk roku idzie do Żabsona za klip DMT.

Zaczęliśmy bić brawo. Mateusz przeszedł przez fotele, wchodząc na scenę. Przejął statuetkę, zabierając głos.

- Witam, witam. Cytując komentarz "Jebać Kstyka". Fajnie, że ta nagroda jest od ludzi, a nie od niego, bo generalnie nie popieram takiego hejtingu internetowego i tak dalej...

Po krótkiej przemowie, wrócił na miejsce.

- Mogę wiedzieć co to miało być? - odwróciłam się w jego stronę.

- Ale o co ci chodzi? - z dumą odłożył nagrodę.

- Nie chcę ci robi o to teraz wyrzutów. Porozmawiamy o tym później - zakończyłam. On tylko uniósł głowę do góry, po czym wstał - A ty gdzie?

- Do łazienki, skarbie - uśmiechnął się, kręcąc głową.

- Idę z tobą. Przynajmniej omówimy parę kwestii.

Kierowałam się za nim. Każde z nas załatwiło swoje potrzeby i spotykaliśmy się przy wejściu do toalet.

- To jak, powiesz?

- Jesteś hipokrytą - rzuciłam.

- Co? - był wyraźnie zaszokowany moją wypowiedzią.

- Jedziesz po tamtym chłopaku, a zaraz mówisz, że nie popierasz hejtu. Czy ty zdajesz sobie z tego sprawę?

- Chyba ty mnie źle zrozumiałaś. Zacytowałem komentarz i powiedziałem, że wolę, że ta nagroda jest od publiczności, bo Kstyk sam nie raz zhejtował moje kawałki. Po prostu powiedziałem w końcu to publicznie. On jest bucem, uwierz mi.

- Jesteś niemożliwy - z powagą, pociągnęłam go w stronę baru, gdzie kupiłam butelkę wody, wracając na salę.

- Długo was nie było - szepnęła do mnie Magda.

- Musieliśmy jeszcze porozmawiać - ucięłam temat, przenosząc wzrok na scenę.

- Raperem roku według Gremium zostaje Paluch - słysząc to, głośno się zaśmiałam.

- A tobie co? - zwrócił się do mnie.

- To są chyba jakieś żarty. Największy hipokryta jakiego znam. Słyszałam parę jego numerów. W jednej mówił jak to ludzie są pochłonięci telefonami, a to jego świecił się przez większość, jak nie całą galę. Poza tym słyszałam trochę o jego zachowaniu i wcale szczególnie za nim nie przepadam.

- Wcale ci się nie dziwię - odezwał się ktoś za mną, na co odwróciłam się w tamtą stronę - Miałem z nim styczność i te rzekome farmazony to zdecydowanie prawda.

Po skończonym rozdaniu, udaliśmy się do klubu, gdzie chłopcy grali koncert. Przed tym jednak Mateusz robił sobie zdjęcia z prawie każdą napotkaną osobą. W końcu jednak weszli na scenę.

(NIE) JEST DOBRZE || ŻabsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz