Zrobiłam szybki obiad, mimo późnej pory. Po raz kolejny tego dnia do mojego organizmu trafił biały proszek. Upewniając się, że nic z niego nie zostało, wybrałam numer do Mateusza.
- Coś się stało? - jego głos wybudził mnie z myśli.
- Co porabiasz? - zapytałam, odrywając się od krzesła.
- Mam przyjechać?
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie - zaśmiałam się do słuchawki.
- Dzwonisz w jakimś celu? Bo jestem trochę zajęty - poinformował.
- Zajęty? - zdziwiłam się - W takim razie mam cel, chcę żebyś przyjechał. Teraz.
- Za trzy i pół godziny mam audycję, więc liczę, że będzie to coś ważnego. Będę do godziny.
Rozłączyłam się i usiadłam, czekając na chłopaka. Wkrótce bez pukania pojawił się w mieszkaniu.
- Co jest takie ważne, że musiałem przyjeżdżać? - spojrzał na mnie wymownie.
- Ja - wstałam z radością. Stanęłam na kanapie i przytuliłam Zawistowskiego - Jak przyjedziesz po audycji zrobię ci kolację - odsunęłam się od niego, zeskakując na podłogę.
- Muszę jechać do radia - westchnął, obejmując mnie w pasie.
- Tylko trochę się spóźnisz - wpatrywałam się w jego tors.
- Musiałaś akurat dzisiaj? - podniósł mój podbródek, a wzrok nadal niepewnie wpatrywał się w dół - Spójrz na mnie.
- Spóźnisz się - przewróciłam oczami.
- Tylko trochę - powtórzył moje słowa z uśmiechem. Wykonałam jego wcześniejszą prośbę - Masz źrenice porównywalnej wielkości do tęczówki - powiedział szeptem, bardziej do siebie.
- Co w związku z tym? - oderwałam się od niego, siadając przy niewielkim stoliku.
- Ćpałaś, znowu do cholery ćpałaś - uderzył dłonią o mebel - Rozmawialiśmy o tym.
- Rok temu - rzuciłam obojętnie - teraz mam to gdzieś.
- Nie wkurwiaj mnie!
- Chuj ci do tego! Wróciłam do uzależnienia i jakoś nie mam zamiaru tego zmieniać.
- Tobie może i jest to obojętne - wskazał na mnie palcem - ale ani ja ani Adrian czy nawet twoi rodzice nie chcemy odwiedzać cię na jebanym cmentarzu!
W tym momencie zamarłam. Zdominowało mnie zdziwienie. Nie wiedziałam co powiedzieć i czy w ogóle coś zrobić.
- Odezwiesz się? - wciąż słyszałam złość w jego głosie.
- Zrozum, że nie jestem w stanie tego zrobić. Ten rok to za dużo...
- Mam cię wysłać na odwyk? - uważnie mi się przyglądał.
- Nigdzie się nie wybieram, ale za to ty powinieneś - zaczęłam kierować się w stronę wyjścia.
- Odezwij się jak wróci ci rozum - rzucił mi krótkim spojrzeniem i zniknął za drzwiami.
- Do zobaczenia na moim pogrzebie - mruknęłam, kierując się do łazienki. Leżąc na łóżku, niechętnie odebrałam telefon.
- Halo? - mówiłam zmęczona.
- Hej, wybacz, że przeszkadzam, ale chcesz może skończyć z nami na imprezę? - usłyszałam głos Patrycji.
- Nie dziś, nie mam ochoty - rzuciłam od niechcenia, kończąc połączenie. Byłam na tyle zmęczona, że po odłożeniu urządzenia, zasnęłam niemalże od razu.
- Dawno się nie widzieliśmy - podszedł do mnie z uśmiechem na ustach.
- Tak, tak. Do rzeczy - przewróciłam oczami.
- Nie ma żadnych rzeczy - zaśmiał się - ale chodź ze mną - pociągnął mnie za rękę. Następnie popchnął lekko w stronę chłopaka, który od razu mnie przytulił.
- A teraz spójrz na mnie - odezwał się, a ja zobaczyłam niezbyt wesołą twarz Mateusza - Skarbie...
- Zacznijmy od tego, żebyś tak na mnie nie mówił - przerwałam mu.
- Słuchaj zacznijmy od początku. Masz dwadzieścia cztery lata. To wciąż bliżej dwudziestki - uśmiechnął się półgębkiem - naprawdę chcesz marnować sobie życie wciągając jakiś biały proch? Aż tak chcesz umrzeć? Niszczysz nie tylko siebie.
- Nie mam dla kogo żyć. Z tobą nie utrzymuje kontaktu, a w dodatku jesteś na mnie zły, z Adrianem spotykamy się od czasu do czasu. Tyle - wzruszyłam bezwładnie ramionami - nawet jeśli bym chciała, naprawdę myślisz, że to takie proste? To jakbyś alkoholikowi nagle kazał przestać pić.
- Ale zawsze da się to uratować. Wystarczy chcieć.
- Nie wiem - opuściłam głowę - przemyśle to.
- Jestem tu dla ciebie - pocałował mnie, a wszystko wokół zrobiło się ciemne.
- I tak oto Mateusz opowiadał, że mu na tobie zależy - odwróciłam się w stronę głosu.
- Ale miał mi pomóc wybrać trumnę! Nastawiłam się na to - westchnęłam, żartując.
- Zawsze masz jeszcze okazję - zaśmiał się.
- Niezmiernie się cieszę - zawtórowałam mu.
Wstałam z łóżka. Zmieniłam ubrania i znów położyłam się na meblu.
- Życie jest ciężkie i nudne - mówiłam sama do siebie. Zaczęłam przeglądać media społecznościowe. Po paru chwilach w górnej części ekranu, pojawiło się powiadomienie.
Od Ola 🤗:
Mam dla Ciebie propozycje nie do odrzucenia! Napisz jak będziesz mogła rozmawiać!Do Ola 🤗:
Czekam... 🤔Szybko odebrałam przychodzące połączenie, witając się z dziewczyną.
CZYTASZ
(NIE) JEST DOBRZE || Żabson
Fanfiction"Choć skreśliłaś nas na zawsze To ja nadal walczę, patrz Proszę, daj nam jeszcze szanse Nikt nie pokocha cię tak jak ja" 2 część opowiadania "Dobry człowiek", zapraszam.