Harry, Ron i Hermiona ponownie znaleźli się w miejscu koszmaru ubiegłego miesiąca. Jednak tym razem wszystko miało wyglądać inaczej. Profesor Snape miał żyć. Musiał żyć.
Za pomocą zmieniacza czasu otrzymanego od opiekunki swojego domu znowu znaleźli się we wnętrzu Wrzeszczącej Chaty.
Profesor Snape leżał w kałuży szkarłatnej cieczy. Jego powieki stopniowo opadały. Nadszedł ich czas. Pełna gryfońskiej odwagi młoda kobieta ile sił w nogach podbiegła do Mistrza Eliksirów.
- Profesorze! Wszystko będzie dobrze proszę nie zamykać oczu
W tym samym czasie Harry toczył zaciętą walkę z Voldemortem. Chłopak coraz bardziej słabł.
- Avada Kedavra! - zielony płomień z różdżki Voldemorta pędził prosto w stronę Pottera
Było za późno. Ron chcąc uratować przyjaciela wbiegł przed niego. Zaklęcie uderzyło w rudego chłopaka. Nie żył.
- Nie! Ron nie! - Harry krzyczał jak opętany - Avada Kedavra! - niewybaczalne zaklęcie ze skumulowaną złością Pottera pomknęło w stronę Vlodemorta. Zielony płomień z impetem uderzył w Czarnego Pana a ten osunął się na ziemię upuszczając swoją różdżkę.
CZYTASZ
BLACK ROBE [SSxHG]
Fanfiction- A co gdyby wszystko potoczyło się inaczej Harry? Może zdołalibyśmy ocalić profesora Snape'a? - Nawet nie próbuj Hermiono. To się nie uda - Zobaczymy I już ich nie było.