6

65 7 2
                                    

- Hermiono! Wstawaj! - zaspana dziewczyna ledwie otworzyła oczy a już została zasypana pytaniami - Co to za kwiaty? Od kogo są?!

- Nie wiem Ginny - odpowiedziała ziewając - która godzina?

- Siódma trzydzieści. Jak chcesz coś zjeść to się pośpiesz

Hermiona zerwała się z łóżka i pognała do łazienki w akompaniamencie salw śmiechu młodszej koleżanki. Równo o 8:00 wpadły we dwie na śniadanie do Wielkiej Sali. Zajęły swoje standardowe miejsca i zaczęły swój posiłek.

- Miona - Ginny wbiła lekko łokieć w biodro Hermiony - Snape na ciebie patrzy

- Co?

- Zerknij sama. Tylko dyskretnie

Hermiona zrobiła to co zaproponowała młodsza dziewczyna. Już po chwili jej policzki pokryły się lekką purpurą. Czemu on na mnie tak patrzy?!

- Może te kwiaty są od niego? - rudowłosa powiedziała to praktycznie krzycząc. Wszystkie głowy uczniów odwróciły się automatycznie w ich stronę. Starsza dziewczyna spłonęła rumieńcem. Ginny nic sobie z tego nie robiąc mówiła dalej. Na szczęście już ciszej - ej Miona a może ty mu się spodobałaś? Bleh Snape to okropny nietoperz lepiej to wypluć! - zaśmiały się obie

- To pewnie przez mój ostatni wybuch. No wiesz w Norze

- No nie wiem. Nie wyglądał tak jakby był na ciebie zły. Tylko no wiesz. Jakby był rozmarzony

- Przestań Ginny. Musiało ci się przewidzieć

Po skończonym śniadaniu musiały się rozstać. Harry złapał Hermionę przy wyjściu z Wielkiej Sali.

- Hej Miona! Co to było?

- Co?

- O jakie kwiaty chodziło Ginny?

- A o to ci chodzi. Nie wiem wczoraj jak wracałam do swoich kwater przed drzwiami stał wielki kosz z kwiatami. Dziś rano Ginny przyszła mnie obudzić i zauważyła je. Nie wiem od kogo są ale to miłe - skończyła swój wywód i spojrzała na Harry'ego

- O kim mówiła Ginny?

Hermiona miała już odpowiadać jednak ktoś szarpnął ją za ramię tak że prawie straciła równowagę.

- Granger, Potter! Za minutę zaczynamy eliksiry. Radzę się pospieszyć - syknął Snape i już go nie było

Dwójka przyjaciół pobiegła w stronę lochów. Jednak i tak do sali weszli po czasie.

- 5 punktów od Gryffindoru od każdego z was za spóźnienie. Siadać! - huknął zdenerwowany profesor a oni posłusznie udali się na swoje miejsca nawet nie przepraszając

- Skoro mamy już komplet rozdzielę was parami. Dziś będziecie przygotowywać amortencję - popatrzył na nich po czym rozdzielił ich parami

- Cześć Granger - o Merlinie dlaczego akurat na nią musiał trafić Malfoy

- Panie Malfoy to nie czas na pogaduszki - z nikąd pojawił się przed nimi Snape - ruchy ruchy na randki przyjdzie czas później - zadowolony z siebie odszedł do swojego biurka

Dziewczyna pracowała ze swoim partnerem w ciszy. Całe szczęście obyło się bez zaczepek ze strony Malfoya. Skończyli jako pierwsi. Dziewczyna nachyliła się nad kociołkiem a rumieńce pokryły jej policzki.

- Co tam poczułaś Granger - zaśmiał się Draco - jesteś cała czerwona

- Nieważne. Twoja kolej - chłopak nachylił się nad kociołkiem a po chwili uniósł głowę rozpromieniony - Ginny?

- Ginny - odpowiedział na jej pytanie - Panie profesorze! Skończyliśmy. Działa jak powinno - powiedział zerkając na swoją partnerkę

Snape podszedł do ich kociołka i nachylił się nad nim. O Merlinie chyba czuję zapach Granger. Snape ogarnij się! To głupia gryfonka!

- Przelejcie do fiolki i opiszcie - pospiesznie odszedł do swojego biurka

Partnerzy w pracy postawili fiolki przed profesorem i czekali aż odhaczy ich na liście. Po chwili opuścili salę eliksirów.

- No Granger powiedz co poczułaś - młody Malfoy nie dawał za wygraną - przecież nikomu nie powiem. Przysięgam na swoją miłość do Ginny!

- Hermiona

- Co?

- Hermiona. Tak mam na imię

- Dobrze HERMIONO. Więc co poczułaś?

- Snape'a - powiedziała i pośpiesznie udała się do swoich komnat

BLACK ROBE [SSxHG]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz