- Hermiono! Wstawaj! - zaspana dziewczyna ledwie otworzyła oczy a już została zasypana pytaniami - Co to za kwiaty? Od kogo są?!
- Nie wiem Ginny - odpowiedziała ziewając - która godzina?
- Siódma trzydzieści. Jak chcesz coś zjeść to się pośpiesz
Hermiona zerwała się z łóżka i pognała do łazienki w akompaniamencie salw śmiechu młodszej koleżanki. Równo o 8:00 wpadły we dwie na śniadanie do Wielkiej Sali. Zajęły swoje standardowe miejsca i zaczęły swój posiłek.
- Miona - Ginny wbiła lekko łokieć w biodro Hermiony - Snape na ciebie patrzy
- Co?
- Zerknij sama. Tylko dyskretnie
Hermiona zrobiła to co zaproponowała młodsza dziewczyna. Już po chwili jej policzki pokryły się lekką purpurą. Czemu on na mnie tak patrzy?!
- Może te kwiaty są od niego? - rudowłosa powiedziała to praktycznie krzycząc. Wszystkie głowy uczniów odwróciły się automatycznie w ich stronę. Starsza dziewczyna spłonęła rumieńcem. Ginny nic sobie z tego nie robiąc mówiła dalej. Na szczęście już ciszej - ej Miona a może ty mu się spodobałaś? Bleh Snape to okropny nietoperz lepiej to wypluć! - zaśmiały się obie
- To pewnie przez mój ostatni wybuch. No wiesz w Norze
- No nie wiem. Nie wyglądał tak jakby był na ciebie zły. Tylko no wiesz. Jakby był rozmarzony
- Przestań Ginny. Musiało ci się przewidzieć
Po skończonym śniadaniu musiały się rozstać. Harry złapał Hermionę przy wyjściu z Wielkiej Sali.
- Hej Miona! Co to było?
- Co?
- O jakie kwiaty chodziło Ginny?
- A o to ci chodzi. Nie wiem wczoraj jak wracałam do swoich kwater przed drzwiami stał wielki kosz z kwiatami. Dziś rano Ginny przyszła mnie obudzić i zauważyła je. Nie wiem od kogo są ale to miłe - skończyła swój wywód i spojrzała na Harry'ego
- O kim mówiła Ginny?
Hermiona miała już odpowiadać jednak ktoś szarpnął ją za ramię tak że prawie straciła równowagę.
- Granger, Potter! Za minutę zaczynamy eliksiry. Radzę się pospieszyć - syknął Snape i już go nie było
Dwójka przyjaciół pobiegła w stronę lochów. Jednak i tak do sali weszli po czasie.
- 5 punktów od Gryffindoru od każdego z was za spóźnienie. Siadać! - huknął zdenerwowany profesor a oni posłusznie udali się na swoje miejsca nawet nie przepraszając
- Skoro mamy już komplet rozdzielę was parami. Dziś będziecie przygotowywać amortencję - popatrzył na nich po czym rozdzielił ich parami
- Cześć Granger - o Merlinie dlaczego akurat na nią musiał trafić Malfoy
- Panie Malfoy to nie czas na pogaduszki - z nikąd pojawił się przed nimi Snape - ruchy ruchy na randki przyjdzie czas później - zadowolony z siebie odszedł do swojego biurka
Dziewczyna pracowała ze swoim partnerem w ciszy. Całe szczęście obyło się bez zaczepek ze strony Malfoya. Skończyli jako pierwsi. Dziewczyna nachyliła się nad kociołkiem a rumieńce pokryły jej policzki.
- Co tam poczułaś Granger - zaśmiał się Draco - jesteś cała czerwona
- Nieważne. Twoja kolej - chłopak nachylił się nad kociołkiem a po chwili uniósł głowę rozpromieniony - Ginny?
- Ginny - odpowiedział na jej pytanie - Panie profesorze! Skończyliśmy. Działa jak powinno - powiedział zerkając na swoją partnerkę
Snape podszedł do ich kociołka i nachylił się nad nim. O Merlinie chyba czuję zapach Granger. Snape ogarnij się! To głupia gryfonka!
- Przelejcie do fiolki i opiszcie - pospiesznie odszedł do swojego biurka
Partnerzy w pracy postawili fiolki przed profesorem i czekali aż odhaczy ich na liście. Po chwili opuścili salę eliksirów.
- No Granger powiedz co poczułaś - młody Malfoy nie dawał za wygraną - przecież nikomu nie powiem. Przysięgam na swoją miłość do Ginny!
- Hermiona
- Co?
- Hermiona. Tak mam na imię
- Dobrze HERMIONO. Więc co poczułaś?
- Snape'a - powiedziała i pośpiesznie udała się do swoich komnat

CZYTASZ
BLACK ROBE [SSxHG]
Fanfiction- A co gdyby wszystko potoczyło się inaczej Harry? Może zdołalibyśmy ocalić profesora Snape'a? - Nawet nie próbuj Hermiono. To się nie uda - Zobaczymy I już ich nie było.