Obudził mnie hałas dochodzący z korytarza. Wtuliłam twarz mocniej w poduszkę i omackiem sięgnęłam po telefon. Spojrzałam zaspana na ekran, sprawdzając godzinę. Zostało mi jeszcze dziesięć minut do budzika, ale postanowiłam wstać teraz.
Usiadłam na łóżku i przetarłam twarz dłońmi. Poprawiłam włosy i po chwili skierowałam się w stronę szafy. Myśląc w co się dzisiaj ubrać, wybrałam komplet.
Z jednej strony okropnie się stresowałam dzisiejszym dniem. Bałam się, że coś nie wyjdzie, że okaże się, że to tylko pomyłka i jednak zostanę w sierocińcu. Z drugiej strony strasznie się cieszyłam i chciałam poznać już moich nowych opiekunów. Miałam wreszcie szansę na normalne i szczęśliwe życie.
Po porannej toalecie, wróciłam do mojego pokoju. Na szczęście z nikim go nie dzieliłam i udało mi się mieszkać samej. Inne dzieciaki spały we dwie, lub trzy osoby. Pojedynczych pokoi było tylko cztery. Z pomocą Jasmine załapałam się na jeden z nich.
Spakowałam gitarę do pokrowca i usiadłam z powrotem na łózko. Kręciłam się i co chwila sprawdzałam godzinę. Byłam cholernie zdenerwowana i zestresowana. Zaraz im tu padnę na jakiś zawał.
Równo o jedenastej do pomieszczenia weszła Jasmine wraz z czwórką mężczyzn. Wstałam i spuściłam wzrok na swoje buty. W tej chwili były bardzo ciekawe. Mówiłam, że jestem również okropnie nieśmiała?
- Hej Amy. - blondynka przywitała się i objęła mnie delikatnie ramieniem. - Jesteśmy już.
Spojrzałam po kolei na każdego z nich. Pierwszy był bardzo wysoki. Miał trochę przydługie, blond loczki, jasne niebieskie oczy i delikatny zarost. Drugi posiadał dłuższą, jasną grzywkę i zielone tęczówki. Był ubrany cały na czarno. Podobał mi się jego styl. Mężczyzna obok niego miał krótkie, niebieskie włosy ścięte na jeżyka i troszeczkę ciemniejszą karnację. Jego ciemnobrązowe oczy badały cały pokój. Ostatni z nich wyglądał na najstarszego. Posiadał czarne włosy, które idealnie pasowały do piwnych tęczówek.
Uśmiechnęłam się w ich stronę, co od razu odwzajemnili. Wydawali się być bardzo mili.
- Okej... Ja was chyba zostawiam. - chciała odejść ale złapałam ją lekko za rękę. Odwróciła się w moją stronę z wielkim uśmiechem na twarzy. - Wiedziałam, że to zrobisz skarbie. - przytuliła mnie mocno.
- Dziękuję za wszystko Jas... - wyszeptałam, nadal się od niej nie odrywając. - Będę za tobą tęsknić.
- Ja za tobą też, słoneczko. - pocałowała mnie w czoło i utkwiła we mnie wzrok. - Powodzenia... Pamiętaj, że jesteś cudowna. Bądź sobą... - otarła spływający makijaż i ostatni raz mnie przytuliła. - Pa pa... - uśmiechnęła się przez łzy i pomachała mi, odchodząc i zamykając drzwi.
Naciągnęłam rękawy bluzy na dłonie i przygryzłam wargę. Zawsze to robiłam w stresujących sytuacjach. Taki mały nawyk.
- Okej, więc ja jestem Ashton. - nagle odezwał się czarnowłosy mężczyzna. - Ten obok mnie to Calum.
Wspomniany chłopak pomachał mi z uroczym uśmiechem.
- Ten w czarnym to Michael, a dalej mamy Luke'a. - przedstawił ich.
Przeniosłam wzrok na tamtą dwójkę i zaśmiałam się cicho. Michael wyciągał Luke'owi jakiegoś śmietka z włosów, przy czym blondyn musiał się bardzo schylić. Śmiesznie to wyglądało.
- Emm... Ja jestem Amy. - wydusiłam cicho.
Calum'a chyba zainteresowały moje rysunki wiszące na ścianie. Brązowooki wpatrywał się w nie z zaciekawieniem.
- Gdzie masz torbę? Chyba będziemy się zbierać, co? - zapytał Ashton z uśmiechem.
- Obok szafy. - wskazałam dłonią.
- Ładnie rysujesz... - po chwili odezwał się cicho Calum. - Twoje rysunki są naprawdę świetne! - podniósł brwi przekonująco.
- Emm... Dziękuję. - zarumieniłam się.
Wyszliśmy w piątkę z budynku i pokierowaliśmy się w stronę samochodu. Michael, który niósł moją torbę, włożył ją do bagażnika, tak samo jak i gitarę. Usiadłam z tyłu między Michael'em a Calum'em. Ashton kierował, a loczek siadł na miejscu pasażera. W radiu leciały stare rockowe hity. Widziałam kątem oka jak chłopcy przyśpiewują sobie pod nosem piosenkę Highway To Hell.
Mało się odzywałam. Przyznam, że strasznie się wstydziłam. Cały czas przygryzałam wargę, mało sobie jej nie zdzierając.
Nagle niebieskowłosy zaczął wydzierać się na cały samochód, krzycząc tekst refrenu. Po chwili reszta również do niego dołączyła. Zakryłam usta dłońmi, śmiejąc się. Siedzący obok mnie Michael nagle zaczął tańczyć, siedząc na miejscu. Luke podgłośnił radio bardzo, ale to bardzo głośno. Kilka chwil później, sama zaczęłam cicho śpiewać. Ich humor był zaraźliwy.
W taki sposób, śpiewając całą drogę stare kawałki, dotarliśmy do mojego nowego domu.
CZYTASZ
Adoptowana | 5sos
FanfictionAmy mieszka w sierocińcu od trzynastu lat. Przestała już wierzyć, że ktoś się nią zainteresuje. Nagle jednak dociera do niej wiadomość, która zmieni jej dotychczasowe życie.