Drzwi od domu otworzyły się i do środka pierwsi wpadli Sierra z Ashtonem, podtrzymując pijanego Luka, który ledwo trzymał się na nogach. Za nimi Crystal wraz z Calumem, ciągnęli już w lepszym stanie, Michaela. Lu cały czas śpiewał i bełkotał jednocześnie, na co lekko się zaśmiałam. Gdy próbowali wejść z nim na schody, Hemmo się potknął i dzięki Irwinowi nie wylądował na twardych kantach.
- Kurwa, Hemmings, współpracuj! - warknął piwnooki.
- Płópuję... - wybełkotał.
Calum uwalił Mikeya na fotel stojący przy drzwiach i westchnął, patrząc z politowaniem na blondyna bawiącego się palcami i gadającego do siebie. Crystal klapnęła obok swojego narzeczonego i oparła głowę o ścianę za sobą.
- Ja cię kiedyś zamorduję Michael... - pokręciła głową. - Nawet pójdę siedzieć z własnej woli za morderstwo... - powiedziała zrezygnowana.
- Matko jedyna, ile on waży... - odparła Sierra, schodząc z Ashem ze schodów.
Siedziałam na kanapie i przyglądałam się z zaciekawieniem całemu zajściu. Nie chciałam też im przeszkadzać z odprawieniem chłopaków do łóżek, bo zauważyłam, że nie jest zbyt łatwo.
- Dobra, Mike... Wstawaj. - Ashton złapał blondyna pod jedno ramię, a Hood pod drugie i zaczęli go powoli wciągać po schodach do sypialni.
Deaton przeszła do salonu, usiadła obok mnie i głęboko westchnęła. Wtuliłam się w nią, na co objęła mnie ciepło ramieniem. Uwielbiałam się przytulać, dlatego bardzo często, nawet bez przyczyny, podchodziłam i wtulałam się w kogoś jak taki mały niedźwiadek. Raczej im to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie. Zawsze przyciskali mnie do siebie jeszcze mocniej, jakby chcieli mi przekazać, że tu są i nigdzie się nie wybierają. W sierocińcu nigdy nie odczuwałam takiego wewnętrznego ciepła i miłości, której jako malutkie dziecko, cholernie mi brakowało.
- Nie powinnaś już spać, myszko? Już po dwunastej. Idź się połóż, jutro masz szkołę, a nie chcę, abyś była niewsypana i straciła taki cudowny dzień. - oparła swój policzek o czubek mojej głowy.
- Już idę... - odkleiłam się od brunetki i wstałam. - Dobranoc. - przetarłam oczy i poczłapałam na górę.
- Dobranoc, kochanie.
Wspięłam się ociężale po stopniach i weszłam do siebie. Podłączyłam przy okazji telefon do ładowarki i pokierowałam się do łazienki, aby się wykąpać i ogarnąć.
Rozebrałam się i weszłam do kabiny, czując jak oblewa mnie gorąca woda. Sięgnęłam po mój ulubiony kokosowy żel i wtarłam go w ciało. Umyłam włosy i trzęsąc się z zimna, wyszłam na rozłożony ręcznik. Wytarłam się i spojrzałam w lustro. Na swoje ciało. Na swoją twarz. Na siebie. Miałam odrobinkę zaniżoną samoocenę. Uważałam, że moja figura mogłaby być lepsza, szczuplejsza. Westchnęłam tylko i założyłam na siebie piżamę. Potuptałam do pokoju i położyłam się do łóżka, wcześniej gasząc światło. Zamknęłam oczy i odpłynęłam.
***
Weszłam nieśmiało do salonu i zauważyłam Ashtona siedzącego przed telewizorem. Klapnęłam obok niego i chciałam się do niego przytulić, lecz on jednak szybko mnie od siebie odciągnął, wręcz odrzucił. Zmarszczyłam brwi zdezorientowana.
- Co ty wyprawiasz niemoto?! - krzyknął oburzony.
- J-ja... - zmieszałam się i spuściłam wzrok na swoje palce.
- Nie dotykaj mnie, dobra? - warknął.
Do pomieszczenia weszła Crystal, która mnie chyba nie zauważyła. Przeszła do kuchni, zapewne szykując sobie coś do jedzenia.
- Ashton, kiedy odwieziesz tą sierotę?! Mam już jej dość, a miałeś zrobić to wczoraj! - krzyknęła z pomieszczenia obok.
- Dzisiaj się spakuje. - obrzucił mnie krzywym spojrzeniem. - Nikt cię tu już nie chce. Jesteś nam tu zbędna...
W moich oczach zebrały się gorzkie łzy. Wstałam i chciałam wbiec po schodach, ale ktoś złapał mnie mocno za łokieć na co syknęłam. Odwróciłam się i zobaczyłam Caluma z kpiącym uśmieszkiem.
- Dziecko się popłakało, bo usłyszało prawdę? - zaśmiał się głośno. - Żal mi cię... Tępa idiotka bez kogoś obok. Nawet własna rodzina cię zostawiła, bo nie umiała z tobą wytrzymać... - wysyczał mi prosto w twarz.
Z ust wyrwał mi się szloch na co zatkałam je dłonią. Nagle poczułam mocne uderzenie na policzku.
Zerwałam się i szybko usiadłam na łóżku, głęboko oddychając. Zatkałam dłońmi usta chcąc uciszyć wstrząśnięty mną głośny szloch. Zaczęła bujać się w przód i w tył, lecz to nie pomagało mi w uspokojeniu się. Nieoczekiwanie drzwi od pokoju otworzyły się, a w nich stanął zaspany i zaniepokojony Ashton. Szybko zamknął je i podszedł do mnie siadając obok mnie.
- Hej, skarbie, co się stało? - chciał mnie dotknąć, ale natychmiast się odsunęłam. Koszmar nadal siedział mi w głowie. - Amy, proszę, powiedz mi co się stało. - powiedział lekko zdenerwowany, ale i zmartwiony.
- J-ja przepraszam... - wyszlochałam cicho.
- Nie rozumiem, za co ty mnie przepraszasz, słonko? - zmarszczył brwi.
Wstrząsnął mną jeszcze większy płacz, na co piwnooki mocno mnie do siebie przyciągnął, nie zważając na to, że zaczęłam się wyrywać. Przytulił mnie najmocniej jak umiał.
- Ciii... Już wszystko dobrze. - głaskał mnie po włosach, uspakajając mnie. - Cichutko, kwiatuszku. - pocałował mnie lekko w czubek głowy. - Chodź, położymy się, tak? Będzie wygodniej. - pokiwałam twierdząco.
Irwin oparł się o poduszki i wtulił mnie w siebie, przykrywając kołdrą. Nie mam pojęcia ile czasu tak leżeliśmy, aż udało mi się powoli uspokoić.
- Powiesz mi co się stało, kochanie? - zapytał miękko czarnowłosy. - Powolutku, dobrze?
- Ja... Miałam koszmar... - Ashy bardziej opatulił mnie ramieniem. - Iii... Tam byliście wy. Chcieliście mnie oddać, bo byłam wam zbędna i... - znowu poczułam łzy w oczach.
- Ciii... Spokojnie. - pomiział mnie kciukiem po plecach. - Nigdy, przenigdy cię nie oddamy, kwiatuszku. Kochamy cię, a rodziny się nie oddaje... Pamiętaj, że to tylko głupi koszmar. On nie jest prawdziwy, to tylko wymysł naszego mózgu.
- Na pewno mnie nie oddacie? - zapytałam cichutko, patrząc mu w oczy.
- Na pewno. - uśmiechnął się lekko. - Będę tutaj, tak? Spróbuj zasnąć.
- Zaśpiewasz mi coś? - ledwo wymruczałam, powoli wpadając w objęcia Morfeusza ze zmęczenia.
- Oczywiście, słoneczko. - zaśmiał się cicho i zaczął nucić. - You've got a million reasons to hesitate
But darling the future is better than yesterday
I wasted so much time on people that reminded me of you
I gave you a million reasons to walk awayBut I'll build a house, out of the mess
And all of the broken pieces
I make up for all of your tearsI'll give you the best years
I'll give you the best years
My past love burned out like a cigarette
I promise darling you won't regret
The best yearsI wanna hold your hair when you drink too much
Carry you home when you cannot stand up
You did all these things for me
when I was half a man for you
I wanna hold your hand while we're growing upBut I'll build a house, out of the mess
And all of the broken pieces
I make up for all of your tearsI'll give you the best years
I'll give you the best years
My past love burned out like a cigarette
I promise darling you won't regret
The best years^^^
Dzieeń dobry! Tak oto wstawiam drugi.
Czytasz? Zostaw coś po sobie. Będzie mi baardzo miło! ♥
CZYTASZ
Adoptowana | 5sos
FanfictionAmy mieszka w sierocińcu od trzynastu lat. Przestała już wierzyć, że ktoś się nią zainteresuje. Nagle jednak dociera do niej wiadomość, która zmieni jej dotychczasowe życie.