11.

3.5K 111 16
                                    

Drzwi od domu otworzyły się i do środka pierwsi wpadli Sierra z Ashtonem, podtrzymując pijanego Luka, który ledwo trzymał się na nogach. Za nimi Crystal wraz z Calumem, ciągnęli już w lepszym stanie, Michaela. Lu cały czas śpiewał i bełkotał jednocześnie, na co lekko się zaśmiałam. Gdy próbowali wejść z nim na schody, Hemmo się potknął i dzięki Irwinowi nie wylądował na twardych kantach.

- Kurwa, Hemmings, współpracuj! - warknął piwnooki.

- Płópuję... - wybełkotał.

Calum uwalił Mikeya na fotel stojący przy drzwiach i westchnął, patrząc z politowaniem na blondyna bawiącego się palcami i gadającego do siebie. Crystal klapnęła obok swojego narzeczonego i oparła głowę o ścianę za sobą.

- Ja cię kiedyś zamorduję Michael... - pokręciła głową. - Nawet pójdę siedzieć z własnej woli za morderstwo... - powiedziała zrezygnowana.

- Matko jedyna, ile on waży... - odparła Sierra, schodząc z Ashem ze schodów.

Siedziałam na kanapie i przyglądałam się z zaciekawieniem całemu zajściu. Nie chciałam też im przeszkadzać z odprawieniem chłopaków do łóżek, bo zauważyłam, że nie jest zbyt łatwo.

- Dobra, Mike... Wstawaj. - Ashton złapał blondyna pod jedno ramię, a Hood pod drugie i zaczęli go powoli wciągać po schodach do sypialni.

Deaton przeszła do salonu, usiadła obok mnie i głęboko westchnęła. Wtuliłam się w nią, na co objęła mnie ciepło ramieniem. Uwielbiałam się przytulać, dlatego bardzo często, nawet bez przyczyny, podchodziłam i wtulałam się w kogoś jak taki mały niedźwiadek. Raczej im to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie. Zawsze przyciskali mnie do siebie jeszcze mocniej, jakby chcieli mi przekazać, że tu są i nigdzie się nie wybierają. W sierocińcu nigdy nie odczuwałam takiego wewnętrznego ciepła i miłości, której jako malutkie dziecko, cholernie mi brakowało.

- Nie powinnaś już spać, myszko? Już po dwunastej. Idź się połóż, jutro masz szkołę, a nie chcę, abyś była niewsypana i straciła taki cudowny dzień. - oparła swój policzek o czubek mojej głowy.

- Już idę... - odkleiłam się od brunetki i wstałam. - Dobranoc. - przetarłam oczy i poczłapałam na górę.

- Dobranoc, kochanie.

Wspięłam się ociężale po stopniach i weszłam do siebie. Podłączyłam przy okazji telefon do ładowarki i pokierowałam się do łazienki, aby się wykąpać i ogarnąć.

Rozebrałam się i weszłam do kabiny, czując jak oblewa mnie gorąca woda. Sięgnęłam po mój ulubiony kokosowy żel i wtarłam go w ciało. Umyłam włosy i trzęsąc się z zimna, wyszłam na rozłożony ręcznik. Wytarłam się i spojrzałam w lustro. Na swoje ciało. Na swoją twarz. Na siebie. Miałam odrobinkę zaniżoną samoocenę. Uważałam, że moja figura mogłaby być lepsza, szczuplejsza. Westchnęłam tylko i założyłam na siebie piżamę. Potuptałam do pokoju i położyłam się do łóżka, wcześniej gasząc światło. Zamknęłam oczy i odpłynęłam.

***

Weszłam nieśmiało do salonu i zauważyłam Ashtona siedzącego przed telewizorem. Klapnęłam obok niego i chciałam się do niego przytulić, lecz on jednak szybko mnie od siebie odciągnął, wręcz odrzucił. Zmarszczyłam brwi zdezorientowana.

- Co ty wyprawiasz niemoto?! - krzyknął oburzony.

- J-ja... - zmieszałam się i spuściłam wzrok na swoje palce.

- Nie dotykaj mnie, dobra? - warknął.

Do pomieszczenia weszła Crystal, która mnie chyba nie zauważyła. Przeszła do kuchni, zapewne szykując sobie coś do jedzenia.

- Ashton, kiedy odwieziesz tą sierotę?! Mam już jej dość, a miałeś zrobić to wczoraj! - krzyknęła z pomieszczenia obok.

- Dzisiaj się spakuje. - obrzucił mnie krzywym spojrzeniem. - Nikt cię tu już nie chce. Jesteś nam tu zbędna...

W moich oczach zebrały się gorzkie łzy. Wstałam i chciałam wbiec po schodach, ale ktoś złapał mnie mocno za łokieć na co syknęłam. Odwróciłam się i zobaczyłam Caluma z kpiącym uśmieszkiem.

- Dziecko się popłakało, bo usłyszało prawdę? - zaśmiał się głośno. - Żal mi cię... Tępa idiotka bez kogoś obok. Nawet własna rodzina cię zostawiła, bo nie umiała z tobą wytrzymać... - wysyczał mi prosto w twarz.

Z ust wyrwał mi się szloch na co zatkałam je dłonią. Nagle poczułam mocne uderzenie na policzku.

Zerwałam się i szybko usiadłam na łóżku, głęboko oddychając. Zatkałam dłońmi usta chcąc uciszyć wstrząśnięty mną głośny szloch. Zaczęła bujać się w przód i w tył, lecz to nie pomagało mi w uspokojeniu się. Nieoczekiwanie drzwi od pokoju otworzyły się, a w nich stanął zaspany i zaniepokojony Ashton. Szybko zamknął je i podszedł do mnie siadając obok mnie.

- Hej, skarbie, co się stało? - chciał mnie dotknąć, ale natychmiast się odsunęłam. Koszmar nadal siedział mi w głowie. - Amy, proszę, powiedz mi co się stało. - powiedział lekko zdenerwowany, ale i zmartwiony.

- J-ja przepraszam... - wyszlochałam cicho.

- Nie rozumiem, za co ty mnie przepraszasz, słonko? - zmarszczył brwi.

Wstrząsnął mną jeszcze większy płacz, na co piwnooki mocno mnie do siebie przyciągnął, nie zważając na to, że zaczęłam się wyrywać. Przytulił mnie najmocniej jak umiał.

- Ciii... Już wszystko dobrze. - głaskał mnie po włosach, uspakajając mnie. - Cichutko, kwiatuszku. - pocałował mnie lekko w czubek głowy. - Chodź, położymy się, tak? Będzie wygodniej. - pokiwałam twierdząco.

Irwin oparł się o poduszki i wtulił mnie w siebie, przykrywając kołdrą. Nie mam pojęcia ile czasu tak leżeliśmy, aż udało mi się powoli uspokoić.

- Powiesz mi co się stało, kochanie? - zapytał miękko czarnowłosy. - Powolutku, dobrze?

- Ja... Miałam koszmar... - Ashy bardziej opatulił mnie ramieniem. - Iii... Tam byliście wy. Chcieliście mnie oddać, bo byłam wam zbędna i... - znowu poczułam łzy w oczach.

- Ciii... Spokojnie. - pomiział mnie kciukiem po plecach. - Nigdy, przenigdy cię nie oddamy, kwiatuszku. Kochamy cię, a rodziny się nie oddaje... Pamiętaj, że to tylko głupi koszmar. On nie jest prawdziwy, to tylko wymysł naszego mózgu.

- Na pewno mnie nie oddacie? - zapytałam cichutko, patrząc mu w oczy.

- Na pewno. - uśmiechnął się lekko. - Będę tutaj, tak? Spróbuj zasnąć.

- Zaśpiewasz mi coś? - ledwo wymruczałam, powoli wpadając w objęcia Morfeusza ze zmęczenia.

- Oczywiście, słoneczko. - zaśmiał się cicho i zaczął nucić. - You've got a million reasons to hesitate
But darling the future is better than yesterday
I wasted so much time on people that reminded me of you
I gave you a million reasons to walk away

But I'll build a house, out of the mess
And all of the broken pieces
I make up for all of your tears

I'll give you the best years
I'll give you the best years
My past love burned out like a cigarette
I promise darling you won't regret
The best years

I wanna hold your hair when you drink too much
Carry you home when you cannot stand up
You did all these things for me
when I was half a man for you
I wanna hold your hand while we're growing up

But I'll build a house, out of the mess
And all of the broken pieces
I make up for all of your tears

I'll give you the best years
I'll give you the best years
My past love burned out like a cigarette
I promise darling you won't regret
The best years

^^^

Dzieeń dobry! Tak oto wstawiam drugi.

Czytasz? Zostaw coś po sobie. Będzie mi baardzo miło! ♥

Adoptowana | 5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz