Rozdział 22

1K 63 16
                                    

Czkawka wstał sporo po wschodzie słońca, gdyż razem ze Szczerbatkiem późno wrócili. Zjedli śniadanie, które składało się głównie z ryby.- Nie wiem, jak możesz ciągle jeść to samo - powiedział do swego smoczego przyjaciela, który popatrzył na niego spode łba - Ja już powoli mam dość samej ryby - dodał, po czym wstał od ogniska, ruszając na poranny bieg. Musiał on zacząć dbać o kondycję, skoro chciał walczyć. Podobnie jak zdobyć broń, gdyż jedną, jaką miał, zostawił dla Tamary. Dlatego postanowił wyruszyć na wyprawę, aby znaleźć przyjazne plemię i tam uzyskać pomoc i informacje. Wsiadł na Szczerbatka i razem wystartowali, kierując się dalej na południe, gdzie, jak miał nadzieję, uda się mu zyskać pomoc. Lot minął im spokojnie i nie spotkali żadnych statków, czy też smoków. Pierwsza wyspa, która pojawiła się przed nimi, dobrze rokowała, gdyż dostrzegli unoszący się dym, sugerujący domostwa. Wylądowali jednak w lesie, nie znając nastawienia tubylców do smoków.- Trzymaj się nieco za mną i mnie osłaniaj, dobra? - rzekł do swego przyjaciela Czkawka, po czym skierował się ku wiosce. Szedł powoli, rozglądając się i podziwiając las. Wtem poczuł ukłucie i po chwili opadł na ziemię, słysząc ryk Szczerbatka, a potem była tylko ciemność.Gdy się ocknął, poczuł, że ma skrępowane ręce za plecami. Ponadto dostrzegł, że znajduje się w środku osady, gdyż znajdował się na wyłożonym kamieniami placu. Jednak nigdzie nie mógł dostrzec swego przyjaciela.- Szczerbatek? - zawołał cicho, jednak suchość gardła zdusiła jego głos.- Ocknął się, ma pani - powiedział głos. Szatyn podniósł wyżej głowę, dzięki czemu dostrzegł nieco dalej kilka postaci, gdzie niemal wszystkie nosiły czarne stroje. Chłopak, przypomniawszy sobie, że przybył na zamieszkałą wyspę, uznał, że został pojmany.- A więc kim jesteś i co robisz na tej wyspie? - zapytał kobiecy głos, który wyrwał Czkawkę z zamyślenia.

- To całkiem ciekawa historia - odpowiedział, czując, że kobieta mu nie uwierzy. Jednak czy miał inne wyjście?

Tamara opowiedziała dla Pyskacza o wydarzeniach z nocy oraz usterce w projekcie.

- Czyli zbiornik przecieka? - upewnił się blondyn, a dziewczyna potwierdziła.
- Wiesz, w którym miejscu? -zapytał, jednak tutaj odpowiedź była przecząca.
- Było ciemno i musiałam szybko przynieść więcej wody, by schłodzić cały układ, a potem był atak Nocnej Furii - odrzekła ciemnowłosa, przypominając sobie wydarzenia z nocy - Właśnie, co wódz na to? - zapytała kowala, który jako członek Rady był na niej, a ona zaś zaspała. Samo zebranie odbyło się strasznie wcześnie, co zaskoczyło wszystkich.
- Mamy szybciej wytworzyć więcej wyrzutni i wymyślić jak oświetlić port oraz statki, światłem, które nie będzie łatwo zgasić - odpowiedział kowal, krzywiąc się - Z wyrzutniami sobie poradzimy, bo mamy schemat, ale to oświetlenie? Nie mam pojęcia - dodał, pocierając brodę dłonią - Czkawka pewnie by coś wymyślił - powiedział bardziej do siebie, aniżeli do ciemnowłosej, która drgnęła, słysząc imię szatyna.
- A może już wymyślił - szepnęła do siebie Tamara, po czym wybiegła z kuźni, zostawiając zamyślonego blondyna. Kierowała się do domu wodza, a konkretniej do biblioteki Czkawki. Bo może szatyn przewidział taką potrzebę i coś wymyślił?

- I oczekujesz, że uwierzę ci? - zapytała nie dowierzając Czkawce - Bardziej absurdalnej historii w życiu nie słyszałam - dodała kobieta, która okazała się przywódczynią plemienia.
- Absurdalna czy nie, wciąż jest prawdziwa - odpowiedział szatyn, szukając Szczerbatka spojrzeniem - Mogę udowodnić - dodał, na co blondwłosa kobieta, uniosła brew - Smoka może dosiąść tylko ktoś, komu ów smok ufa - rzekł, a liderka musiała przyznać mu rację - Tak też, jeśli dosiądę Szczerbatka - widząc zmieszanie na twarzy kobiety, dopowiedział - Nocnej Furii, to oznacza, że to, co mówię to prawda - Mala, gdyż tak się nazywała ów kobieta, pokiwała głową na zgodę - Więc mogę to zrobić, tu i teraz - słysząc pewność w głosie chłopca, blondwłosa jedynie się zaśmiała.
- Tu i teraz to chyba zginiesz, ale niech będzie - dodała, uśmiechając się, pewna swej racji - Wypuście smoka - rzekła do swego podwładnego, który miał na imię Throk. Po chwili Nocna Furia, biegła między ludźmi, popychając ich, pędząc do swego przyjaciela.
- Też się cieszę, że cię widzę Szczerbatku - powiedział, do swego przyjaciela, który polizał go po policzku. Chłopak, czując to, zaśmiał się i podsunął krępującego go liny do morki smoka, który sprawnie przegryzł liny. Szatyn wskoczył na grzbiet Szczerbatka, który jedynie zawarczał nieprzyjaźnie, na stojących najbliżej tubylców - Spokojnie Mordko, oni tylko chcieli cię chronić. A mnie zabić - jednak drugie zdanie mruknął na tyle cicho, by Nocna Furia go nie usłyszała - Więc widzisz Malo - skierował swe słowa do dorosłej kobiety, która spoglądała na to z niedowierzaniem - Mówię prawdę. Przybyłem jedynie prosić o pomoc przy budowie domu oraz o zapasy. W zamian, możemy - tutaj urwał, nie wiedząc, co może zaoferować w zamian. Wtem jego wzrok padł na grupę młodzieży, która była mniej więcej w jego wieku - Wytrenować ci kilku smoczych jeźdźców, którzy będą mogli bronić was, przed Łowcami Smoków - dopowiedział, patrząc na kobietę, która zdawała się kalkulować całość w głowie.
- Będą latali na własnych smokach i będą stacjonować tutaj? - zapytała szatyna, który czuł, że jego misterny plan, może spalić na panewce.
- Oczywiście - odpowiedział, nie chcąc stracić możliwości otrzymania wsparcia - Oswoję kilka smoków i wrócę do was z nimi, chyba że na tej wyspie jakieś mieszkają - dodał, spoglądając na Malę.
- Jest tutaj kilka smoków, owszem, jednak nie wiem, czy zdołasz je wytrenować - odpowiedziała kobieta, a widząc uniesioną brew chłopaka, dopowiedziała - Te smoki, zostały skrzywdzone przez Łowców.
- Nie doceniasz tego, jak wspaniałymi stworzeniami są smoki - odpowiedział, po czym wszyscy zebrani skierowali się ku miejscu, które zamieszkiwał owe smoki.

Życie CzkawkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz