Rozdział 23

1K 65 12
                                    

Gdy Czkawka otworzył oczy, nie wiedział do końca, gdzie się znajduje. Jednak po chwili przypomniał sobie, że jest na wyspie Obrońców Skrzydła i oto nadszedł pierwszy dzień treningu nowych jeźdźców. Gdy wstał z łóżka i wszedł do kuchni, znalazł przygotowane kanapki oraz czekającą Aldis.
- A co ty, tutaj robisz? - zapytał szatyn, siedzącą do niego tyłem dziewczynę, która drgnęła zaskoczona.
- Mala kazała przynieść ci śniadanie - odpowiedziała, nie patrząc na chłopaka.
- Zaczekać też ci kazała? - uśmiechając się, dalej patrzył na plecy blondynki, która odruchowo odpowiedziała.
- Tak - zrozumiała swą gafę, jednak nim mogła coś dodać, Czkawka usiadł naprzeciw niej, dostrzegając jej rumieńce.
- Więc? - zapytał Aldis, która podniosła na niego wzrok - Jaka jest prawda? - nie złościł się, jak dziewczyna się spodziewała. Jedynie uśmiechał się delikatnie, próbując zachęcić ją do odpowiedzi. Jednak ta nie odpowiadała - Sądziłaś, że dzięki temu, nie będę dla ciebie ostry w czasie treningu - wypowiedział swoje najlepsze przypuszczenie, a gdy blondynka nie zaprzeczyła, poczuł samozadowolenie - Ciekawy pomysł, nie powiem - dziewczyna poczuła się zaskoczona, że szatyn jej nie krytykował jej, tylko chwalił - Jednak, na przyszłość, musisz być bardziej przebiegła - dodał i wstał od stołu - Trening czas zacząć! - zawołał, uśmiechając się, nieco sadystycznie, gdyż zapowiadała się świetna zabawa.

Tamara, razem z Pyskaczem, zakończyła pracę nad poprawioną wersją zbiornika. Pomimo nacisków Viggo i Stoika, aby zajęli się oświetleniem portu, postanowili pracować nad ogrzewaniem, a wytłumaczyli się potrzebą stworzenia całego projektu, jako że Rada, ani liderzy nie wiedzieli, że ci już go mieli. Ciemnowłosa w czasie krótkiej przerwy, usiadła podobnie jak kowal.
- Wiesz, że Czkawka był inny, zanim przybyłaś? - powiedział Pyskacz, przerywając ciszę.
- Inny, to znaczy jaki? - zapytała, jednak nie skupiła się całkowicie na rozmowie, gdyż jej umysł wypełniły wspomnienia o szatynie. Blondyn jednak nie zauważył jej roztargnienia.
- Na pewno tak często się nie uśmiechał - odrzekł - I nie był taki energiczny. Rozmawiał z tobą, znacznie więcej, niż z resztą wioski, przez ostatnich kilka lat - dodał, śmiejąc się pod nosem.
- Nie miał łatwo, czyż nie? - stwierdziła bardziej, aniżeli zapytała cicho dziewczyna, słysząc dowód, jak bardzo ważna stała się dla szatyna.
- Spore niedopowiedzenie - odrzekł kowal - Przez ostatnie lata był samotny, bo żaden z rówieśników nie uważał go za wikinga. A reszta wioski ignorowała go, chyba że coś wynalazł, albo zniszczył - Pyskacz posmutniał, mówiąc to, gdyż przez osądzanie przez pozory, mieszkańcy wyspy nie dostrzegli, jak wyjątkową osobą był młody Haddock - Były pewne wyjątki, ale z każdym dniem Czkawka marniał i cierpiał przez samotność - przerwał, jednak ciemnowłosa domyśliła się reszty.

- Jako że macie smoki, to zaczniemy od nauki latania - rzekł, do swych uczniów, za którymi stały ich smoki - Podczas lotu, musicie się rozumieć bez słów, żebyście wiedzieli, co smok zrobi za chwilę i on wiedział, co wy chcecie zrobić - mówił, krocząc powoli naprzeciw nich - A tego nauczycie się, poprzez wspólne loty - dodał, po czym Szczerbatek podbiegł do niego - Więc wsiadajcie na smoki i lecimy na pierwszy, spokojny lot - wsiadł na grzbiet Nocnej Furii, jednak jego uczniowie, mieli wątpliwości, przez które nie wsiedli na swe smoki - Więc, jaki macie problem? - zapytał, starając się być spokojnym. Młodzież jednak nic nie odpowiadała - Odynie daj mi siłę - szepnął, po czym, spojrzał ponownie na przyszłych jeźdźców. - Ile razy muszę, wam mówić, że nie musicie się kryć z pytaniami? Jakby nie patrzeć dwójka z was jest ode mnie starsza - ostatnie zdanie dodał nieco złośliwie, ale miał dość.
- Nie to, że nie ufam panu, ale - zaczęła Kadlin, jednak szatyn jej przerwał.
- Proszę, nie mów do mnie, jakbym był od ciebie starszy o kilkanaście lat, bo jestem młodszy, więc rozmawiajmy na ty - mówił spokojnie, spoglądając na dziewczynę, choć kierował słowa do wszystkich. Ewidentnie kasztanowłosa była najśmielsza, gdyż to ona zawsze zaczynała rozmowę z nim.
- Chodzi o to, że boję się, że spadnę - odpowiedziała szybko, spodziewając się nagany, choć jak się zastanowiła, to dostrzegła, że Czkawka nie planował na nich krzyczeć.
- Właśnie na tym polega owa lekcja - odrzekł rzeczowo - Jest to jeden z pierwszych stopni, że to tak ujmę, jeśli idzie o zaufanie. Musicie dać kredyt zaufania dla waszych nowych przyjaciół, że was nie zrzucą, a one poczuwszy to, będą wam ufać, że nie narazicie ich, jak i was, niepotrzebnie. Będę was asekurować, razem ze Szczerbatkiem i złapiemy was, jak będzie trzeba, ale lepiej byłoby, jakbyście nie spadali - rzekłszy to, razem z Nocną Furią wystartowali. Dziewczyny spojrzały na siebie i dosiadłszy swych smoków, również wystartowały, choć nie tak dostojnie i pewnie jak Czkawka, ale kurczowo trzymając się swych smoków. Ulfr widząc to, potrząsnął głową i również wystartował, widząc, że nie czeka go pewny koniec.

Życie CzkawkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz