Kolejny dzień życie młodego Haddocka zaczął się rutynowo. Szybka pobudka o świcie, zejście na dół, gotowanie wody. Wtedy to jak zwykle pobiegł po chleb do pani Hofferson. Okno już było otwarte, więc nie było potrzeby pukać.
- Dzień dobry, pani Hofferson - Czkawka powitał kobietę. Ta odwróciła się do niego i uśmiechnęła się serdecznie.
- Witaj Czkawka - ją również, szatyn mógł zaliczyć do znajomych, gdyż zawsze z rana z nim rozmawiała. Czkawka bardzo te momenty lubił, chyba przede wszystkim ze względu, że wychowywał się bez matki. Ta kobieta, kiedy był mały, dość często opiekowała się nim, mimo faktu, że miała córkę w identycznym wieku. Helga, gdyż tak miała na imię, kochała Haddocka, niczym syna, którego niedane było jej mieć. Astrid, często zazdrościła uwagi, jaką przeznaczała dla szatyna.
- To, co zawsze? - na to pytanie chłopak potaknął.
- Co u pani słychać? - zapytał grzecznie, gdy kobieta podała bochenek. Chciał podtrzymać rozmowę, gdyż rozmawiał tylko z Pyskaczem, więc atencja kogoś innego, była dla niego czymś wyjątkowym.
- Ach, ostatnio coś dzieje się z piecem, gdyż strasznie dużo dymu jest w domu, gdy coś piekę. Jeśli będziesz miał czas z Pyskaczem, to może wpadniecie i zobaczycie, co się dzieje?
- Nie ma problemu, pani Hofferson - wtedy dostrzegł Astrid, która spoglądała na niego zza pleców kobiety. Z jej oczu biła chęć mordu, której powód, był dla chłopaka nieznany. Jednak wściekłość dziewczyny, wywołała swego rodzaju strach, więc zbył piekarkę, faktem, że zostawił gotującą się wodę i pobiegł do domu.Helga obróciła się i zobaczyła córkę, która spoglądała na nią ze źle ukrytą złością. Kobieta domyślała się, dlaczego Astrid tak nie lubi syna Stoika, ale nigdy nie wiedziała jak poruszyć ów temat.
- Co słychać u ciebie, Astrid? - zapytała córkę, która zignorowała pytanie matki i wyszła z domu, trzaskając drzwiami. To, jak i wiele innych cech nabyła od ojca, który wychowywał ją, jakby była chłopakiem. Na początku nie miała nic przeciwko, gdyż każdy wiking musi umieć walczyć. Jednak, kiedy zaczęła zachowywać się dosłownie niczym chłopak, Helga stwierdziła, że tego dość. Poważnie porozmawiała z mężem, lub raczej postawiła ultimatum: albo przestanie wychowywać córkę jak chłopaka, albo ona się wyprowadza. Jednak była sprytna, więc mieszkanie sobie załatwiła krótką rozmową ze Stoikiem, który miał u niej długi w przysługach. Gdy załatwiła sobie, ewentualne miejsce zamieszkania, postawiła się mężowi, który był całkowicie uzależniony od żony. Tak też przystał na wszystkie jej warunki. Ich małżeństwo było zaaranżowane, tak jak to miało się odbyć z Astrid. Kobieta jednak wiedziała, że córka nigdy by im tego nie wybaczyła, gdyż kandydatem był Sączysmark.Astrid była wściekła. Nie dość, że z samego rana Czkawka rozmawiał z jej matką, to wyszczerbiła ostrze topora, tym samym skazując siebie na konieczność rozmowy z szatynem. Nie mogła udać się do Pyskacza, bo ten zaostrzyłby jej broń dopiero za kilka dni, natomiast chłopak był skłonny poddać się argumentacji blondynki. Tak też idąc i klnąc pod nosem, nawet nie zorientowała się, że doszła do kuźni.
- Jest tu kto? - na to pytanie nie usłyszała odpowiedzi, co nie zatrzymało jej. Gdy weszła do środka, ujrzała młodego kowala, który wykańczał ostrze jakiegoś topora. Jednak ten obuch był niezwykle zdobiony, co zaskoczyło ją najpierw, ale wtedy przypomniała sobie, że zbliża się dzień zakochanych.
- Czkawka, nie słyszysz, kiedy się do ciebie mówi? - zapytała ostrzejszym głosem, ale chłopak dalej ją ignorował. Dopiero gdy użyła siły i zrzuciła chłopaka z krzesła, ten zareagował, wydając nieartykułowany dźwięk. Spojrzał ze złością na dziewczynę, która tylko uśmiechała się drwiąco.
- Czego chcesz, Astrid? - jej imię wymówił ze złością - Nie mogłaś mnie po prostu szturchnąć? - zadał retoryczne pytanie i spojrzał na nią wyczekująco.
- Mógłbyś zaostrzyć mi topór? - zapytała miłym głosem, co u niej znaczyło tyle, że był pozbawiony niemej obietnicy śmierci, jeśli by się odmówiło. Pod tym względem dziewczyna różniła się od rówieśniczek, które, mimo iż były niemalże równie twarde, zdecydowanie były bardziej „dziewczyńskie". - Połóż na stole. Zajmę się nim niezadługo - wskazał głową wspomniany mebel, postawił z powrotem krzesło i usiadł dalej pracować nad ostrzem bitewnej siekiery, kompletnie ignorując blondynkę.
- Masz go naostrzyć teraz! - jej krzyk z pewnością był słyszalny poza budynkiem, ale chłopak się tym nie przyjął.
- Możesz sobie sama naostrzyć - mruknął, poprawiając rzeźbienia na ostrzu - Każdy porządny wiking powinien to potrafić.
CZYTASZ
Życie Czkawki
FanfictionCzkawka Straszliwy Haddock III nie ma łatwego życia. Jest samotnym chłopcem, pomimo otaczających go dorosłych, czy rówieśników. Dlatego, za każdym razem, gdy ma szansę, by przerwać swą samotność, jest gotów zrobić wiele. Jednak, czy dla każdej osob...