Pov Brianna
Kiedy zadzwonił dzwonek, złapałam wszystkie swoje rzeczy i zadzwoniłam do taty
- Hej kochanie, jestem już prawie w szkole. - powiedział mój tata.- Właściwie to zastanawiałam się, czy mogłabym pojechać do przyjaciela? - tata milczał, dopóki nie usłyszałam długiego westchnienia.
- Czy ten przyjaciel jest chłopcem czy dziewczyną?
- Ma na imię Allison i jest naprawdę miła. Przedstawiła mnie swojej przyjaciółce Lydii. Zaprosiły mnie do siebie do domu, żeby spotkać się. Prooooszę, czy mogę? - Błagałam.
- Chyba, ale napisz do mnie, kiedy dotrzesz do jej domu. - zaśmiałam się i kiwnęłam główą, gdzie on mnie nie widział.
- Okej, kochanie. Kocham cię, pa.
Spotkałam Alison na dworze, gdzie rozmawiła z Lydią.
- Hej, mój tata powiedział, że mogę przyjść. To jak? Spędzamy wieczór?- Tak! Jedziesz z nami? - zapytała Alison.
- A mogę? - skinęła głową i wyjeła klucze z torby. Alison usiadła na miejscu kierowcy, a Lydia z przodu obok niej, a ja z tyłu.
***
- A więc, Brianna, masz chłopaka? Wciąż mieszkałby w Południowej Karolinie? - zapytała Lydia.
W tej chwili siedzieliśmy w pokoju Lydi, słuchając muzyki i malując paznokcie. To dosłownie stereotypowe "zajęcia dziewczyny" jak w filmach. W domu nie miałam tylu bliskich przyjacioł, z którymi właściwie spędzałabym czas. Spędzanie czasu z Lydią i Alison przez ostatnie dwie godziny było naprawdę świętną zabawą.
Moje oczy rozszerzyły się na jej pytanie.
- Hm, nie. Tak naprawdę, nigdy nie miałam chłopaka. - powiedziałam niezręcznie.Allison i Lydia spojrzały na mnie zszokowane.
- Co? Dlaczego? Jesteś taka ładna. - Alison powiedziała. Zarumieniłam się i spojrzałam na swoje paznokcie.- Chłopaki chyba mnie nie lubią i jestem trochę nieśmiała w stosunku do chłopców. - odpowiedziałam.
- Wydawaje ci się. W towarzeście Scott'a i Stilse'a jest inaczej. - Alison powiedziała.
- Coż, postanowiłam zaryzykować i odeprzeć moją nieśmiałość. Nadal nad tym trochę pracuję.
- No coż, możemy ci pomóc. Każdy chłopak wydaje się słodki?
Wzruszyłam ramionami. - Jestem tu taj już dwa dni, daj mi trochę czasu, a dam ci znać. - powiedziałam i trochę się zaśmiałam.
- A co z wami? Jesteście w związkach?
- Już nie jestem. - Alison powiedziała ze smutkiem.
- Mmm... nowi w szkole, bliźniacy. Ethan i Aidan? Chcę jednego. - Lydia uśmiechnęła się złośliwie i zaczęła kręcić włosami.
Gdy kręciła włosy, zauważyłam coś na jej nadgarstku. - Lydia, co jest na twoim nadgarstku? - spojrzała na mnie zmieszana, a potem na nadgarstek.
- Oh, to sinak. Przyszła jakaś dziwna laska, złapała mój i Alison nadgarstek, a potem poszła. - Alison przyłożyła nadgarstek obok Lydi.
- Wygląda jak logo czy coś. Myślę, że po drodze jak jechałam widziałam coś podobnego, co wyglądało tak. Mam to przed oczami. - przygryzłam wargę. - Czy mogę na chwilę twojego laptopa Alison?
Skineła głową i wręczyła mi. W Beacon Hills wpisałam kilka znaków. Takich jak logo i symbole. Potem to zobaczyłam.
- Tam! Właśnie tutaj! Kliknełam na link, gdzie otworzyło stronę internetową.- Naradowy Bank Beacon Hills. Mówią, że był otwarty przez chwilę, dopoki nie został okradziony, a potem został zamkięnty. Teraz jest to po prostu opuszczony budynek w mieście.
Alison otworzyła szeroko oczy i złapała telefon. - Zadzwonię do Scott'a i powiem mu, co się dowiedziałam.
- Nie! Nie mów Scott'owi, pamietaj, co Derek powiedział, "to nic". Jesteśmy dla niego bezużyteczni. On myśli, że jego małe stado da sobie radę samo. - Lydia powiedziała i skrzyżowała ręce.
- Stado? O czym ty mowisz? I kim jest Derek? - spojrzały na mnie szeroko z otwartymi oczami.
- Oh... powiedziałam ekipa. Powiedziałam.... wiesz, to nie ma znaczenia. - powiedziała nerwowo Lydia.
- No cóż... ale kim jestem Derek?
- Powiedziałam, że to nie ma znaczenia.
Po prostu kiwnełam głową i siedziałam cicho, gdy ze sobą rozmawiali.
- Ohh.. zapomniałam, że muszę odrobić pracę domowę, wiec myślę, że mogę już wrócić do domu. - powiedziałam, próbując usprawiedliwić się z niezrecznej sytaucji, która właśnie się wydarzyła.- Dobra odwiozę cię do domu. Ja też muszę zrobić coś w domu. - zaoferowała Alison. - Przyjadę po ciebie rano Lydia, jak będziesz gotowa to pisz. - Alison wzieła swoje rzeczy i pożegnalismy się z Lydią, za nim wyszliśmy.
Powiedziałam jej, gdzie mieszkam, a ona podrzuciła mnie pod dom. Wyjełam klucze i otworzyłam drzwi.
- Tato jestem w domu! - zdjełam kurtkę i rzuciłam ją na kanapę.
- W kuchni jestem! - usłyszłam jak krzyknął.
Weszłam do kuchni i zobaczyłam tate. Podeszłam i przytuliłam go.
- Pachniesz szpitalem. - powiedziałam i zaśmiałam się. Mój ojciec jest lekarzem i dostał świetną ofertę tutaj w szpitalu Beacon Hills.- Coż, pracuje w szpitalu. - zaśmiał się i zaczął sprzątać.
- Więc, nie zjadłeś? - powiedziałam, wskazując na jedzenie, które leżało - Zostało jeszcze? - uśmiechnęłam się do niego bezczelnie. Muszę przyznać, że jestem naprawdę głodna.
- Tak, ale to jest na jutro mój lunch. - Uśmiechnął się do mnie, a potem pocałował mnie w policzek i poszedł na górę. Westchnełam i postanowiłam zrobić sobie płatki. Tak, to dobry obiad.
Skończyłam jeść i poszłam na górę do mojego pokoju, aby odrobić pracę domową. Kiedy to robiłam, zaczęłam się zastanawiać, co Lydia miała na myśli stado. Nie sądze, żeby miała na myśli to, co ja myślę. Ale potem powiedziała też o Derek'u.
Ale stado i Derek. To ma sens. Wstałam i zeszłam do piwnicy, gdzie były wszystkie badania mojej mamy. Moja mama była naukowcem, ale nie zwykłym naukowcem. Interysowała się nadprzyrodzonymi istotami. Tak, nadprzyrodzone, takie jak wilkołaki i tak dalej.
Kiedy ona... umarła. Zaczęłam przeglądać wszystkie jej badania i notatki. Nigdy nie byłam pewna, czy jej wierzę, czy nie.
Wyjełam pudełko z etykietą Hale i zaczęłam czytać. Potem natknęłam się na znane nazwisko, o którym dużo czytałam Derek Hale.
CZYTASZ
✔️New Girl PL // Stiles Stilinski [1]
FanfictionBrianna Hollis, nowa dziewczyna w Beacon Hills. Jestem dzieckiem samotnego rodzica. Jej matka zmarła około rok temu, a jej ojciec chciał zapomnieć o przeszłości i rozpocząć nowe życie. Pierwszego dnia szkoły poznaje grupę przyjaciół. Ta która zaczy...