rozdział 8

2.6K 140 16
                                    

-Jeśli ze mną wygrasz to zagramy jeszcze raz. -Moja drużyna właśnie w tej chwili spojrzała na mnie morderczo. Przeciwnicy też nie byli zadowoleni tym pomysłem. No oprócz jednego. Podeszłam do niego. -Jeśli zaatakujesz na mnie i ja odbiorę za pierwszym razem ,do strefy 0 gdzie będzie stał Kenma to niezagramy. Jak mi sie nie uda to gramy. Zgoda?- spytałm podając mu dłoń. Ten spojrzał zdziwiony moją postawą. Ciewawe czy pojdzie na ten układ?

-Zgoda! - krzyknął wesoło. Każde z nas ruszyło w swoją stronę. On stanął przed linią ataku ,a ja w szóstej strefie. Lekko ugiełam kolana i lekko ruszałam się ,by w każdej chwili pobiec tam gdzie poleci piłka. Obserwowałam rudowłosego i rozgrywającego. Kenma czekał ze zmęczeniem na piłkę ode mnie. W końcu piłka poleciała do góry. Niebieskooki chłopak (Kageyama) skoczył ,wystawił szybką do Hinaty. Widziałam wszystko w zwolnionym tępie ale moje ciało poruszało się normalnie. Piła leciała prosto do czwartej strefy. Szybko tam podbiegłam, ugiełam kolana i gdy miałam piłkę już na rękach wykierowałam ją w stronę brata. Pamiętając przy tym ,iż trzeba użyć całego ciała. Idealnie trafiłam w blondyna ,a on złapał piłkę. Cała drużyna ,moją jak i przeciwników ,odetchneła z ulgą. Uśmiechnęłam się do moich kolegów. Kuroo był już przy mnie, tuląc mnie. Ja niestety odpychałam go ,gdyż był cały spocony. Spojrzałam w stronę załamanej krewetki. Szkoda mi się to zrobiło ,więc po prostu podeszłam do niego.

-Hinata ,co nie? - spytałam będą już blisko. Na moją wypowiedź tylko szepnął cichę "tak". - Nie załamuj się. Przyjęłam to tylko dlatego ,że moja przyjaciółka Keiko umie atakować tak samo. Jako była libero i rozgrywająca umiem przyjmować i kierować piłkę tam gdzie chce. Ale muszę Ci przyznać, iż jeszcze trochę potrenujesz ,a inni zawodnicy nie będą mogli tego przyjąć. -Na moje słowa rudy od razu się rozchmurzył. Odwróciłam się w stronę jego drużyny. I zobaczyłam ich. Gdy mnie poznali od razu zauważyłam u nich szok ,a potem lekki strach. W sumie Azumane trzęsł się że strachu. Najstarsi w drużynie. Sugawara ,Azumane i Daichi. Grałam przeciwko nim w drugiej klasie gimnazjum. Był sparing między ich liceum ,a moim gimnazjum. Mieliśmy zdobyć doświadczenie od starszaków lecz ich roznieśliśmy.

-Chłopaki! Kopę lat... Jak tam dalej przegrywanie z gimnazjalistkami? -zasmiałam się podchodząc.

-Jak zwykle uszczypliwa....-mruknął Daichi

-A Ty dalej jak nie chcesz grać to udajesz bóle kolana? -tego nie spodziewałam się.

-Mamo Suga-san nie spodziewałam się ,iż jesteś taki niemiły. -dokuczaliśmy sobie tak jeszcze parę dobrych minut. Aż w końcu wbił trener i zaczął nas rozdzielać. To było cudne. Niestety nie udawało mu się nas uspokoić. Dlatego wkroczył Tetsurou. Wbiegł w nas ,złapał mnie za nogi ,posadził sobie na ramiona i poleciał w tylko jemu znane miejsce. -Kuroo-san stój. Ja chce jeszcze pożyć ,a nie zejść na zawał. -krzyknęłam gdy lecieliśmy po trawie. Nagle on się zatrzymał i mnie postawił.-Kuro -san?-

-Koharou-chan dlaczego nie powiedziałaś mi? -

-O czym?-

-Wiesz o czym.-

- Nie nie wiem. Możesz jaśniej.-

- Dlaczego nie mówiłaś ,że jesteś tak dobra z siatkówki. Wiedziałem ,że masz sporą wiedzę na ten temat ale ,iż umiesz ją wykorzystać w praktyce to już nie.! Czy ty mnie nie lubisz ?- kurwa tylko nie to. Był załamany.

-Kuroo lubię cię na mój własny sposób. Ale jeśli czujesz ,że to za mało to mogę zrobić coś dla Ciebie. Nie może to być pocałunek ,ani nic podobnego. Jak się namyślisz to daj mi znać jutro na treningu. -powiedziałam i poszłam na salę. Po chwili usłyszałam radosny głos Kuroo. Wszyscy sprzątaliśmy salę i rozmawaialiśmy. Suga i Yaku rozmawiali o libero drużyny Karasuno. Ponieważ ten podszedł do Morisuke ,powiedział ,iż super gra i pobiegł w drugą stronę. Hinata i Inouoka skakali i komentowali mecz w dość dziwny sposób. Tobio napastiwał mojego brata ,a on zwiewał. Tanaka i Yamamoto mówią o mnie i Kiyoko. Aż boję się myślęć o czym rozmawiają. Podeszłam do Tetsurou pomagać mu zabrać słupki.

-Czy to niebo się roztąpiło ,czy widzę anioła ?- powiedział gdy byłam już wystarczająco blisko ,by to usłyszeć. Spojrzałam na niego niedowieżając ,westchnełam ,podniosłam słupek i ruszyłam w stronę schowka. Tam dwójka atakujących naskończyła na mnie dlaczego nosze tak ciężką rzecz. To był naprawdę wesoły dzień. Pożegnaliśmy się, a krewetka obiecał mi ,że się poprawi i będzie się starał być lepszy. Po wszystkim każde z nas ruszyło w swoją stronę. Ja ,Kenma i Tetsurou jechaliśmy metrem. Nagle zadzwonił mi telefon jak na nieszcęści wyrwał mi to czarnowłosy i zaczął rozmowę z moim rozmówcą. Gdy skończył rozłączył się i oddał mi przedmiot. -Koharou-chan nie wspominałaś ,iż twoim przyjacielem jest Oikawa. Czyżbym ci nie wystarczał ? -

Przez całą drogę robił mi takie wyrzuty sumienia. Gdy nareszcie wróciłam padłam zmęczona na łóżko. Od razu zasnęłam.

●●●
Z samego rana ja i blondyn ruszyliśmy na trening. Tam przywitała nas drużyna. Lev jak zwykle się spóźnił ,a ja potem z nim ćwiczyłam. W końcu zrozumiał jak odbierać piłkę. Nosz cud. Trening leciał jak zwykle. Ucze Haibe ,potem Yaku go bije ,gdyż młodszy wyzywa go od liliputów ,Yamamoto biega radosny i podpisuje się przede mną ,a Kuroo mnie podrywa.

-Koharou pamiętasz co mi wczoraj obiecałaś? -

-Tak ,a co..??-

-Już wiem co chce. Ubierz to!- krzyknął i pokazał mi stój cherliderki. Przecież to więcej odsłania niż zasłania. Spojrzałam na niego. Był poważny i to mnie przeraziło.

Co ja mam teraz zrobić?

Co ja mam teraz zrobić?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Neko no neko |Haikyuu|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz