Rozdział 30

1K 49 9
                                    

Z samego rana wstałam, aby zrobić śniadanie. Nam zrobiłam tosty, a dla drużyny zrobiłam onigiri. W końcu muszą coś zjeść w czasie przerwy.

Kiedy Tetsurou wstał, wszystko było już gotowe. Nakryłam do stołu, spakowałem nas, przygotowałam ciuchy i kładłam jedzenie na stół.

-Dzień dobryyy..- Trochę zdziwiony przedłużył drugie słowo. -Jak wcześnie wstałaś?- Spytała, a ja szybko sprawdziłam jaka godzinna.

-Jakieś trzy godzinki wcześniej. A teraz siadaj i jedź. Nie mamy całego dnia. -

Jak zawsze przy wspólnym śniadaniu omawialiśmy taktyki i co będziemy robić na następnym nocowaniu.

Nasz wspólny czas mijał wyjątkowo szybko, ledwo usiedliśmy do stołu, a już jak głupki pędzimy na zbiórkę. Na miejscu byliśmy tylko my, Yaku i Kenma. Byłam mocno zdziwiona z obecności tego drugiego, a co się okazało, że chce spotkać Shoyo, więc przyszedł.

Całą drogę wszyscy się wygłupiali. No może nie wszyscy. Trójka naszych pierwszaków milczał większość czasu. To ich pierwszy ważniejszy mecz, więc wcale się nie dziwie.

Dzień naprawdę minął szybko. Chłopcy wygrali wszystkie sety, choć niekiedy bywało gorzej, a czasami nawet śmiesznie. Ja sama spotkałam się dzisiaj ze starymi dziewczynami z drużyny. Niektóre z nich przywróciły mi swoim widokiem cudowne wspomnienia, zaś niektóre zignorowały mnie. Te drugie zdarzały się naprawdę rzadko, ale jednak to bolało.

Całe trzy dni przebiegły bardzo szybko. Ledwo się zaczęło, a już był koniec. Aż nastąpił ten moment. Mecz z drużyną Karasuno, który zmienił wszystko. (Dop.aut. Nie doszłam do tego momętu, ponieważ oglądałam tylko anime i dopiero czytam).

Całość była niesamowicie stresująca i nieoczekiwana. W pewnym momencie nawet Kenma się wczuł owiele bardziej niż zwykle. Jeden set nawet wygraliśmy, ale nieudało się. Przegraliśmy.
Chyba nigdy w życiu nie czułam tak dużego smutku. Kiedy zobaczyłam jak piłka upadła na ziemię, popłakałam się. Autentycznie się rozryczałam jak dziecko.
Choć był to koniec, to nikt nie załamał się tak bardzo. To, że przegraliśmy nie oznaczało końca, oznaczało to, że nie byliśmy wystarczająco silni.

Nie byłam pewna kiedy zleciał mi cały rok szkolny. Spędziłam z nimi tylko rok, a już traktowałam ich jak rodzinne. Yaku stał się moją drugą mamą, której mogę powiedzieć więcej niż prawdziwej, a szczególnie na temat mojego chłopaka. Kai jest naprawdę dobrym słuchaczem, zawsze z nim rozmawiałam kiedy reszta miała dosyć moich miesiaczkowych dni. Zaś Kuroo bardzo, ale to bardzo często dokarmiał mnie słodyczami, kiedy miałam okres. Dodatkowo mogłam nocować u prawie każdego zawodnika kiedy pokłuciłam się z Tetsurou lub z Kenmą. Najlepiej było u Leva, Morisuke i Yamamoto.

Ten pierwszy ma cudowną siostrę, która zawsze mnie pocieszała, a Haiba zawsze mnie rozbawiał i nawet specjalnie wywalał się.
Nasz libero załatwiał mi fachową pomoc i właczał tryb mamy. Dawał najlepsze jedzonko i ciasto z borówkami. Potem słuchał, ofiarował pakiet rad i tulił. Czasami nawet całą noc nie spaliśmy.
Pan z irokezem może nie był najlepszym pocieszaczem, ale jego siostra to już co innego. Ona pomagała mi w czasie kłótni z bratem. Grała w gry, objadała się że mną popcornem i uwielbiała rozmawiać na temat mojej gry.

Jedyna rzecz jakiej żałuję to fakt, że trójka moich senpai nie uczestniczyła z nami w pełni, w finale narodowych w czasie mojego pobytu w trzeciej klasie. Przegraliśmy, lecz zajęliśmy chociaż drugie miejsce.
Niezagłepiałam się w następne lata drużyny Nekomy, ale słyszałam, że dalej zajmowali wysokie miejsca. Upewniłam się tylko, że koty już zawsze będą mieć menadzerkę. Przekazałam mojej następczyni notes z zapisami. Powiedziałam jej jeszcze, aby zawsze się upewniała, iż będą mieć kogoś takiego jak my.

Neko no neko |Haikyuu|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz