Minęło kilka dni od mojego powrotu ze szpitala. Praktycznie każdą chwilę spędzałam albo z Alyą albo z Adrienem. Czarny kot nie robił żadnych akcji. Nie widziałam go już ani jako Biedronka ani Marinette. Zranił mnie, fizycznie i psychicznie.
Teraz wracałam od lekarza razem z Alyą. Sprawdzał moją ranę, która była już prawie niewidoczna. Było pewne że zostanie tam blizna.
-Trixx! -zawołała Alya która prowadziła samochód -Podasz butelkę z wodą. Leży na tylnym siedzeniu.
Kwami od razu przerwało rozmowę z Tikki i podało mulatce wodę. Później od razu wróciło do rozmowy.
-Nie myślisz że powinnaś coś zrobić z tym czarnym kotem? -zapytała Alya biorąc kolejny łyk wody
-Nie wiem, nie wiem... Nie rozumiem tego wszystkiego. Przecież... -zaczełam się zamartwiać
-Dobra, weź już przestań się powtarzać! Nie masz nic przeciwko jak na chwilę zajadę do apteki. Potrzebuje czegoś.
-Możesz się zatrzymać. -powiedziałam a mulatka zjechała na krawężnik
-Poczekaj tu 10 minut! Zaraz będę. -Trixx i Alya wyszły z samochodu, a ja i Tikki zaczęłyśmy rozmawiać co zrobić z czarnym kotem.
Zobaczyłam jak mulatka wychodzi z apteki. Była cała zapłakana. Wsiadała do samochodu.
Byłam przerażona, nie wiedziałam co się z nią dzieje. Czy ją coś boli..? Albo coś?
-Co z nią? -zapytałam Trixx
Wtedy kwami lisa wleciało do torby jej właścicielki i po chwili wyleciało z jakimś przedmiotem.
Trixx podała mi to co trzymała i nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
-Test ciążowy... I to pozytywny!!! -krzyknęłam i przytuliłam przyjaciółkę
Również się rozpłakałam. Przytulałyśmy się jeszcze chwilę aż w końcu Tikki i Trixx nas od siebie odciągnęły.
-Rozumiesz.. będę matką!!! -pisnęła Alya
-Pomogę ci we wszystkim!! Ale najpierw powiedz mi jak chcesz to powiedzieć Nino? Od razu... Prosto z mostu czy lepiej na jakiejś kolacji? -zapytałam i rozmarzyłam się
-Zobaczymy. Na razie mu nic nie mów! -rozkazała mulatka
-Słowo honoru! -powiedziałam a przyjaciółka odpaliła samochód
Udałyśmy się do mojego mieszkania.
Po dotarciu rozmawiałyśmy jeszcze trochę o ciąży ale w końcu temat zbiegł na rozmowę o czarnym kocie.
-Wiesz że musisz zabrać mu miraculum. -powiedziała Alya podpierając się łokciami o stół
-Nie chce z nim walczyć... Ale najwidoczniej muszę. Zranił mnie! Nie taki powinien być przyjaciel! -krzyknęłam rozzłoszczona
-Ja ci pomogę z nim walczyć!
-Zwariowałaś? Jesteś w ciąży!
-Oj przesadzasz! -odparła mulatka
-Mari masz SMSa na koncie biedronki. -nagle z nikąd pojawiła się Tikki
Przemieniłam się w Biedronkę i zobaczyłam na wiadomości.
-Co jest? -zapytała Alya, kiedy stałam w bezruchu
-Muszę się zaraz spotkać z czarnym kotem. Zostaniesz tutaj. Obiecuję ci że nic mi się nie stanie. -odparłam, a przyjaciółka spojrzała na mnie troskliwym wzrokiem
-Dobra, ale jeśli za godzinę nie wrócisz wkraczam do akcji! -przytuliła mnie
-Dobra. -wyskoczyłam przez okno
Zaczęłam skakać po dachach żeby dotrzeć na umówione miejsce.
Na miejscu spotkania siedział już na skraju dachu czarny kot.Podeszłam do niego. A on rzucił się na mnie jak dziki zwierz.
Leżał na mnie. Kopnęłam go prosto w klatkę piersiową, przez co wylądował na ścianie.-Dlaczego to robisz?! Kocie..? -zaczełam zbliżać się do mojego byłego partnera
-Ty nigdy nie zrozumiesz! Nikt nie zrozumie! -krzyknął upadając na kolana
Jego słone łzy płynęły po policzkach..
-Obiecuje że się postaram, tylko powiedz.. -powiedziałam i uklenknełam przed nim
-Biedronko.. -podniósł głowę i teraz mogliśmy spojrzeć sobie prosto w oczy
-Tak, kocie..? -Moja ręka wylądowała na jego policzku, wycierając przy tym jego łzy.
-Przepraszam! -krzyknął i upuścił głowę
-Za co? -zapytałam z troską
-Za to... Kotaklizm! -w moich oczach pojawiły się łzy
Byłam przygotowana na śmierć. Jednak poczułam mocne odepchnięcie. Wylądowałam na pobliskim dachu. Teraz mogłam zobaczyć co się stało.
Alya... Znaczy Ruda Kitka w ostatniej chwili odepchnęła mnie. Sekundę później a została bym potraktowana kotaklizmem.
Czarny kot na prawdę chciał mnie zabić. Dla-dlaczego?...!
Wstałam pewnym siebie krokiem. I popatrzyłam na byłego partnera. Jego kotaklizm został użyty na jakiejś przypadkowej rzeczy.
Trwała walka...
Mulatka zaczęła przegrywać bitwę. Wskoczyłam na dach na którym rozgrywała się walka.
Użyłam swojego yoyo i wywróciłam kota. Nie miałam ochoty na niego patrzeć. Złapałam Rudą kitkę za rękę i pociągnęłam w stronę innych dachów.
Biegłyśmy tak, aż do mojego domu.Weszłam powolnym krokiem do pokoju. Przemieniłam się w Marinett, a Alya w Rudą Kitkę. Stałyśmy wprost przed sobą z łzami w oczach. Stałyśmy w bezruchu. Obie dopiero teraz zaczęłyśmy ogarniać że Czarny kot chciał mnie zabić.
-Dziękuję! -krzyknęłam i przytuliłam przyjaciółkę
-Ten debil! On..! -mulatka zrobiła wkurzoną minę
-Spokojnie Alya. Teraz nie dam mu tak szybko wygrać...
______________________________________
718 słów!!
Dobra wiem że krótki, ale jest epicki! W sensie mi się bardzo podoba!
Lov, lov ,lov!!!
Może gwiazdeczka..?
Jakiś kom..?
CZYTASZ
Przepraszam Księżniczko../MIRACULUM [ZAKOŃCZONE]
Adventure-Biedronko.. -podniósł głowę i teraz mogliśmy spojrzeć sobie prosto w oczy, przełknełam silne, czułam jakby gula stanęła mi w gardle. -Tak, kocie..? -Moja ręka wylądowała na jego policzku, wycierając przy tym jego słone łzy. -Przepraszam! -krzyknął...