Rozdział XIV

3.7K 326 325
                                    

Wczorajszy dzień spędziłam cały z Alyą. Uwierzcie mi że mało co a bym zeszła. Zakupy z nią to koszmar, w sumie ogólnie ona to jeden wielki koszmar, który wybucha co minutę.

Teraz była sobota rano i myślałam o tym co stanie się jutro... Czy wygram walkę z czarnym kotem? Pewne było że miraculum będzie w szkatułce. Z kąd to wiem..? Bo jeśli ten kto urzyje mocy apsolutnej spełni swoje życzenia, to później te dwa miracula wędrują do szkatułki. Więc nawet jeśli walka będzie przegrana, to i tak będzie wygrana. Może to proste, może skomplikowane, ale ja to rozumiem!

Czekałam teraz na mojego chłopaka, grzebiąc łyżką w płatkach z mlekiem. Postanowiłam spędzić z nim ten dzień, w sumie w ciągu tych trzech dni spędzę czas z najważniejszymi dla mnie osobami.

Podniosłam się z krzesła i włożyłam miskę do zmywarki. Poszłam umyć zęby. Znając moje szczęście, oczywiście... Musiałam ubrudzić sobie bluzkę. Od razu zdjęłam ją z siebie i wrzuciłam do prania. Opłukałam buzię i wyszłam z łazienki. Kierując się do pokoju, aby wziąć czystą koszulkę. Wyszłam w koronkowym staniku.

Szłam po korytarzu i moje oczy napotkały Adriena. Cała czerwona stałam jak wryta. On najpierw patrzył na moją twarz, a później skierował wzrok na piersi.

-Wiedziałem że bardzo ci zależy na tym spotkaniu, ale żeby aż tak! -krzyknął rozbawiony chłopak

-Spadaj zboku! -krzyknęłam. W planach miałam go wyminąć i trafić do pokoju, aby się ubrać, ale ten debil oczywiście miał swoje plany. -Puszczaj! -powiedziałam donośnym tonem kiedy złapał mnie za rękę.

-Dla mnie możesz się nie ubrać. -uśmiechnął się chłopak i pocałował mnie w czoło. Nagle z za pleców wyciągnął kwiatka.

-Ojeju!! A co to za okazja? -zapytałam, wyrywając z jego rąk tulipana

-A taka że moja dziewczyna w końcu pokazała mi się w bieliźnie. -uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie

-Ej!! Bo zgnieciesz kwiatka! -wkurzyłam się

-Luzuj księżniczko, w naszym życiu kupię ci jeszcze takich tulipanów milion! -powiedział i nagle przerzucił mnie przez ramię

-Ej no... A ty co! Daj mi się ubrać! -zaczełam walić pięściami w jego plecy

-Dzisiaj ja tu żądzę! -krzyknął

-Nie no jak ja ci zaraz..! -zaczęłam mu grozić

Chłopak posadził mnie na blacie w kuchni. I patrzył mi głęboko a oczy. Zatopiłam się w jego zielonych tęczówkach. Nagle jego wzrok padł trochę niżej. Popatrzyłam na co patrzy i strzeliłam mu pstryczka w nos. Zeszłam z blatu i chciałam go wyminąć ale złapał mnie za biodra.

-Mówiłem że ja dzisiaj żądzę kochana. -odwrócił mnie w swoją stronę

-A mówiłam ci że księżniczkami się nie kieruję! -powiedziałam, a on się zaśmiał -Co się śmiejesz?

-Oj słonko, jesteś taka słodka gdy się złościsz. -przybliżył nasze twarze do siebie, tak blisko że teraz stykaliśmy się nosami -Kocham cię Marinett. -uśmiechnął się szczerze

-A ja ciebie kotek. -złączyłam nasze usta w pocałunku. Trwaliśmy w nim tak długo aż zabrakło nam powietrza.

Popatrzyliśmy na siebie, a ja oplotłam ręce za jego karkiem. Patrzył się to na moje usta.

-Wiesz że masz ładne piersi? -uśmiechnął się chytro

-Tak wiem.

-A wiesz że są moje?

-A wiesz że są moje...? Ty akurat nie masz do nich praw! -krzyknęłam i odwróciłam się na pięcie

-Idź ubierz bluzkę i jedziemy! Zabieram cię na randkę! -krzyknął kiedy szukałam już bluzki

-Na randkę? -krzyknęłam kiedy chłopak usiadł na łóżku, przed szafą, przy której stałam.

-Na randkę..

-Do restauracji? -uśmiechnęłam się do niego

-Do restauracji! -powiedział piskliwym głosem

-Uuu!! To trzeba znaleźć sukienkę! -krzyknęłam i zaczęłam grzebać w szafie

Wyciągnęłam obcisłą czarną sukienkę, ubrałam ją, zdejmując przy tym spodnie.

-I co? -zapytałam prezentując się w kreacji

-Nie.. weź coś innego -skomentował

Zdjęłam sukienkę i znowu zaczęłam grzebać w szafie. Nagle poczułam szybki oddech na mojej szyi.

Jego ręka wylądowała na moim pośladku. Stałam nieruchomo. Chłopak złapał mnie za ramiona i odwrócił w swoją stronę. Patrzył na mnie z łobuziarskim uśmiechem. Pocałował mnie. Złapał rękami moje uda i podniósł. A ja oplotłam swoje nogi na około jego bioder. Chłopak podszedł ze mną do łóżka i rzucił mnie na nie.

Położył się na mnie i zaczął całować. Ciarki przechodziły mi po całym ciele. Jego jedna ręka leżała na moim pośladku a druga na piersi. Blądyn zaczął całować moją szyję, przy czym próbował odpiąć mój stanik.

-Ej stop! Mieliśmy iść na randkę! -krzyknęłam i wyskoczyłam z jego objęć

-Oj.. ty wszystko psujesz!! Było tak blisko! I przez ciebie... -nastała cisza
Nie odwracałam się do niego bo wygrzebywałam upragnioną sukienkę.

-Co przeze mnie?! -krzyknęłam oburzona

-No przecież ciebie.. -nastała chwila ciszy -No przez ciebie mi stoi! -w tym momencie odwróciłam się do blądyna. Wybuchłam histerycznym śmiechem. On w tym czasie poszedł do łazienki.

Leżałam na dywanie śmiejąc się z mojego chłopaka, ale w końcu mieliśmy iść na randkę!

Wstałam i wyciągnęłam bordową sukienkę z dekoltem. Ubrałam się i w tym momencie Adrien wyszedł z łazienki.

-W końcu gotowa? -zapytał całując mnie w czoło

-W końcu!

Pojechaliśmy do jednej z najlepszych restauracji w Paryżu. Spędziliśmy miło wieczór. Śmiejąc się tam jak wariaci. Ludzie na pewno dziwili się dlaczego tacy małolaci siedzą w takiej restauracji. Gdyby tylko widzieli że jestem projektantką mody Domu Gabriela, a Adrien to główny model, założę się że chcieli by jakieś autografy.

Po miło spędzonej kolacji poszliśmy jeszcze na spacer przy wieży Eiffla.
Szliśmy w przyjemnej ciszy trzymając się za ręce.

-Księżniczko, co myślisz na temat czarnego kota? -powiedział nieśmiało Adrien

-Myślę że to dobry człowiek i nie skrzywdził by nikogo, tylko po prostu się zagubił. -powiedziałam prosto z serca

Adrien się zatrzymał, a ja popatrzyłam się na niego. Miał łzy w oczach. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale go przytuliłam.

-Księżniczko, jesteś najlepszym co mogło by spaść mi z nieba. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i nikt ani nic tego nie zmieni. Nigdy nie dam cię skrzywdzić Marinett. Kocham cię moje słonko. -i pocałował mnie, a w moich oczach pojawiły się łzy

-Też jesteś dla mnie najważniejszy kotek. -szepnęłam mu do ucha, a on przytulił mnie tak mocno jakby chciał udusić.

Zaśmiałam się, Adrien złapał mnie ponownie za rękę i pociągnął w stronę domu.

-Chodź już późno, a jutro mam bardzo ważny dzień. Nawet nie wiesz jak ważny. -odezwał się blądyn

Oj... Chłopie dla mnie też ważny...

______________________________________

1023 słowa!!!

Zbliżamy się do końca!! I jeśli pod tym rozdziałem będzie 10 gwiazdek to jutro wstawiam wam całą resztę tej książki!

Kocham was lovkii!

Może jakieś pytania? Jakiś kom?

I proszę o gwiazdeczkę!

Przepraszam Księżniczko../MIRACULUM [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz