25

2.1K 163 51
                                    

Białe lampy sprawiają, że po raz trzeci próbuje otworzyć oczy, ale nie mogę. Boli mnie brzuch oraz głowa, czuję jak pulsuje na każdy mój mały ruch.

- Zgasić światło? - pyta Lauren.

Oddycham szybciej niż potrafię. Chcę powiedzieć jej, żeby stąd wyszła, ale nie potrafię się odezwać. Mam zaschnięte gardło, które szczypie, gdy chce wziąć oddech.

- Wo-wody. - udaje mi się powiedzieć.

Słyszę, jak Lauren nalewa ciecz do szklanki. Wolałabym upewnić się, że nie podaje mi trucizny, ale czuję się jakbym była tydzień na pustyni bez grama nawodnienia.

Jej dłoń ląduje pod moją głowę i unosi ją przykładając mi szklankę do ust. Łykam na oślep, czuję jak woda spływa mi po brodzie.

- Już? - pyta.

- Tak. - otwieram oczy. Mrużę je, bo kontury jej sylwetki rozmazują mi się.

- Chcesz czegoś jeszcze? - pyta mnie.

- Nie, tylko tego żebyś stąd wyszła. - odpowiadam.

- Najpierw posłuchasz, co mam ci do powiedzenia a później stąd wyjdę. - mówi do mnie a ja wzdycham. Zamykam oczy. Dopiero, co się obudziłam a ona już mnie drażni.

- Co tam się stało? - pytam przerywając jej. Nie chcę słuchać tego, co ma do powiedzenia. Mogę przeczytać w aktach jej zeznania. Jeżeli wciąż tutaj siedzi i jest wolna musiała nieźle w nich nakręcić.

- Co? Nie pamiętasz? - pyta zaskoczona.

- Nie, do momentu, w którym cię zobaczyłam.

- Wpadłaś, groziłaś wszystkim bronią, postrzeliłaś jednego mężczyznę w nogę. Chciałaś mnie zabić, ale Clara skinęła do Matta a Tyron strzelił w ciebie. - opowiada.

- Tyron żył? Kłamała? - pytam aby upewnić się, że mówimy o tym samym człowieku. Ona skina a ja wzdycham.

Po tym, jak Lauren mówi mi, że od dwóch miesięcy jestem w szpitalu mam od razu ochotę wstać. Wydaje mi się, że to prosta czynność, ale jestem bardzo słaba. Opadam z powrotem na łóżko.

- Tak się cieszę, że żyjesz. - mówi Lauren ze łzami w oczach. - Odpoczywaj. Richard dał mi do zrozumienia, że nie żyjesz aby ukarać mnie.. myślałam, że zwariuję. - mówi na jednym wdechu. Jej dłoń opłata moją po czym przykłada ją do swojego czoła.

- Lauren. - protestuję.

- Proszę cię, tak się o Ciebie martwiłam. Dobrze, jeżeli chcesz ja po prostu zniknę, ale przyznaj, że tego nie czujesz. - mówi mi spoglądając w moje oczy.

Czy ona jest szalona? Właśnie obudziłam się po dwóch miesiącach a ona stawia mi ultimatum w ten sam dzień. Nie wiem, czemu ale po prostu uśmiecham się do niej. Wygląda na zdezorientowaną.

- Czy ty na prawdę pytasz się mnie o to teraz? Po tym, jak motałaś w sprawie śledztwa i spiskowałaś ze swoją matką? - pytam.

- Dobrze! Jesteś taka uparta. Przeczytasz to wszystkie linijki, w których mnie przepytywali. To było dziewięć godzin, Camila! Dziewięć pieprzonych godzin i w kółko te same pytania. Na prawdę będziesz to czytać? Moje słowa nie są wystarczające? - pyta.

Dosłownie wybucham śmiechem. Ból brzucha jest znośny, ale nadal boli gdy salę wypełnia mój chichot.

- Jesteś pijana? - pytam i kręcę głową.

- Zadzwoń do Richarda. - dodaję i chwytam bandaż aby zobaczyć swoją ranę.

- Już jedzie.

Prison LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz