16

1.9K 148 11
                                    

Obopólnie doszliśmy do wniosku, że jedyna rzecz, która mogłaby pomóc Lauren jest zeznanie Lucy. Richard pojechał załatwiać jej osobną cele i strażnika. Czekają ją same luksusy, osobna łazienka to rzecz, o której marzą dziewczyny przebywające w więzieniu. Dopóki prokuratura nie wyda zgody na spotkanie z Lucy, nie mam nic do stracenia.

Po południu przychodzi listonosz i podaję mi list. Mam nadzieję, że to jakieś anonimowe informacje, ale cieszę się jak głupia, kiedy okazuje się, że to list od Lauren. Mam zamiar go przeczytać go tym, jak Shawn wyjdzie z domu, dlatego w tym czasie robię sobie kawę i wrzucam pranie do pralki.

- Wychodzę kochanie. - mówi Shawn i podchodzi z zamiarem pocałowania mnie. W ostatnim momencie odwracam głowę i zaczynam kaszleć.

- Dobrze, dziś bez buziaka. Kupie Ci syrop, jak będę wracał. - mówi przejęty a ja kiwam głową i zamykam za nim drzwi.

Siadam uradowana i popijam moją kawę. Zaczynam czytać. Wiem, że nie mogła napisać nic w sprawie zbrodni, ponieważ każdy list jest dokładnie sprawdzany.

Hej Camz

Piszę, żeby przekazać Ci, że miewam się całkiem dobrze, jak na jedzenie codziennie paszy dla świń. Brakuje mi twojej kawy i ciebie. Piszę, bo chce ci powiedzieć, że nie będę mogła tego więcej zrobić. Myśl, że jesteś niedaleko ode mnie a ja nie mogę Cię zobaczyć jest dla mnie okropna i sprawia, że czuje się przez to bardzo źle. Chcę Ci podziękować za wszystko, co dla mnie zrobiłaś. Również za ostatnią noc spędzoną w Hawanie. Nie wiem, czy wiesz ale urodziłam się tam. Wspominam to miasto najlepiej, jak potrafię. A w naszą ostatnią noc śniło mi się, że jesteś tam ze mną. Wiem, że to niemożliwe, po prostu miewam czasem sny na jawie, w których jesteś ze mną. Pamiętam, jak powiedziałaś, że masz swoje życie. Przepraszam za zmienienie twojej życiowej rutyny. Mam nadzieję, że jesteś w dobrym stanie i że jesteś szczęśliwa u boku Shawna. Nie zgodzę się na widzenie z tobą więc nie waż się tego robić. Dziękuję za wszystko jeszcze raz.
Lauren.
Ps. Na śniadanie jadłam jogurt.

Uśmiecham się głupio do listu, który napisała. Pod koniec zaczynam się śmiać. Przypominam sobie, jak Lauren opowiadała mi co robiła w noc zabójstw. Opowiadała wszystko ze szczegółami, nawet to, co jadła na śniadanie. Dziwny ból spowodowany tym, że nie mogę jej odpisać męczy mnie. To będzie nieprofesjonalne. Walić to.

Witaj Lauren.

Właśnie dostałam twój list. Moja odpowiedź będzie szła do ciebie około tygodnia. Ja również za tobą tęsknię i tęsknie też za tym, że byłaś jedyną osobą, która przyrządzała mi tą kawę. Nawet nie wiem, skąd wiedziałaś, że uwielbiam z mlekiem, cukrem i posypaną cynamonem. Roześmiałam się na twój list. Czuję się trochę zmęczona, ale wszystko jest w porządku. Odpoczywam w domu, ponieważ dostałam urlop. Mam nadzieję, że myślisz o mnie tak często, jak ja o tobie.

Camila.

Ps. Nigdy mnie nie uciszysz. Mogę pisać tyle listów, ile mi się podoba.

Gdy nastaje noc opuszczam dom, wsiadam do auta i ruszam w okolicę, w której mieszka matka Lauren. W domu świeci się światło, co osłupia mnie na moment. Od chwili, w której Lauren przyznała się do winy nikt nie patroluje tej dzielnicy. Przyglądam się za daleka. Po kilku chwilach z domu wychodzą dwie postacie. Jest zbyt ciemno, żebym mogła je zobaczyć. Postanawiam odrobinę podjechać, ale gdy tylko mój silnik uruchamia się oni zaczynają biegnąc do auta. Ruszam za nimi w pościg. Dociskam gazu, gdy wyruszam za nimi na pustą ulicę. Pędzą, jak szaleni. To musi być bardzo ważne, skoro nie chcą być zauważeni. Omijam samochody, ale im udaje się przejechać przez skrzyżowanie, na którym za chwilę ruszają samochody z przeciwnych stron. Muszę się zatrzymać. Omijam kierunek i wracam do domu Jauregui. Muszę sprawdzić ten dom od a do z.

Porozrzucane ciuchy to pierwsze, co rzuca mi się w oczy. Ktoś musiał tu czegoś szukać i najwyraźniej to znalazł, skoro odjechał. Na ścianie rzuca mi się obraz ze smokiem, który Lauren ma wytatuowany. Nie sądziłam, że mogłoby to wisieć na ścianie. Otwieram po kolei szafki, w których nie znajduję nic, co mogłoby być podejrzane. Normalny dom, normalnych ludzi. W oddali słyszę kroki, dlatego postanawiam się schować do szafy. Moje serce bije szybciej niż potrafię opisać. Ktoś przekręca klucz w drzwiach.

- Byli tu. - mówi jakiś mężczyzna.

- Widzę. - mówi kobieta.

Zaraz.. to przecież matka Lauren. Wsłuchuję się w ich rozmowę.

- Mówiłaś, że na pewno nikt nie będzie robił problemów! A teraz ta gówniana detektyw jeździ i szuka bóg wie, czego! Do tego dochodzą wielcy przyjaciele. - słyszę plask.

Przez dziurę pomiędzy drzwiczkami widzę, jak kobieta upada na ziemię.

- Bierz swoje ciuchy i jedziemy. Ta szopka cały czas musi trwać. - mówi mężczyzna.

Po chwili widzę jego twarz. Jest to mężczyzna z blizną. Kiedy kobieta podnosi swoje rzeczy z podłogi on łazi po domu i uderza w różne przedmioty.

- Możesz zostawić te rzeczy? Nie są twoje. - odpyskowuje mu. - Jak Adrew się dowie to cię za jaja powiesi, obiecuję ci.

- Dawaj babo, śpieszy mi się. Nie gadaj tyle.

Wyciągam broń i wychodzę z szafy. Wymierzam nią w stronę mężczyzny.

- Ręce do góry! Clara na ziemię! - wydzieram się, oboje wykonują moje polecenia w zwolnionym tempie.

- Rzuć broń, dziewczyno. - mówi mi Jacob. Wygląda na opanowanego.

- Nie mam zamiaru. Stań pod ścianą i daj nam przejść inaczej będę zmuszona strzelić!

- Dobra, uspokuj się. - mówi mi z podniesionymi rękoma wycofując się.

W ostatniej chwili widzę, jak wymownie pokazuje do Clary aby coś zrobiła. Następnie jest tylko huk, ból i pieczenie w klatce piersiowej. Leżę na ziemi, słyszę trucht, mój jęk i pisk kół.
Leżę i myślę, co jest takiego w ludziach, że popełniają takie rzeczy. Ostatnimi siłami wysyłam swoją lokalizację Richardowi i przymykam oczy, bo ból jest nie do zniesienia.
**

- Na własną rękę?! Oszalałaś?! Tak nie można robić. Masz jakąś obsesję na jej punkcie?

- Może i mam. - krzyżuję ramiona.

- Dobrze, że miałaś pieprzona kamizelkę. Powinien zadzwonić do szefa! Możesz stracić pracę! - podnosi głos a ja przewracam oczami.

- Nic mi się nie stało! - odzywam się głośno.

- Teraz. Nie wiesz, co będzie jutro. Nie boisz się o Shawna? Wiesz w ogóle czy żyje? Wszystko przestało Cię obchodzić! - unosi palem w moją stronę i popija whiskey w jego biurze, w domu. Po strzale od Clary przyjechał po mnie i zabrał mnie do siebie, zamiast do szpitala. Wiedział, co robić.

- Zadzwonię do niego, że ma pojechać do matki na kilka dni. - mówię, ale wiem, że ma rację. Nie powinnam narażać go.

- Zrób to. Dziś jest pierwsza sprawa Lauren.

- Mogę tam być? - pytam.

- Musisz tam być, jesteś jednym ze świadków. - mówi mi a ja kiwam głową.

----

Wstawię dziś jeszcze dwa, ale AKTYWNOŚĆ POPROSZĘ
buziaki

Prison LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz