Pierwszy Pocałunek - Alan Walker

431 19 4
                                    

Nadeszła piękna wiosna. Dzień był bardzo słoneczny, a drzewa wręcz uginały się pod ciężarem pąków na nich. Siedzieliście w mieszkaniu, kiedy zapytałaś:
- Jest prześlicznie na dworze...
- To może jakiś spacerek? - dokończył i też zarazem wyręczył cię w zadaniu pytania.
- Skąd ty to wiesz?
- Główka myśli, moja droga. Łączymy fakty - brunet słodko się zaśmiał.
- No dobra. To jak? Idziemy?
- Jasne. Zapraszam na wiosenną małą randkę ze mną - uśmiechnął się łobuzersko.
- Dobrze. Przyjmuję zaproszenie - zachichotałaś pod nosem, po czym ubraliście migiem buty i zarzuciliście cienkie kurtki i trzymając się za ręce wyszliście na dwór.
Spacerowaliście różnymi drogami. Najpierw były to niestety ulice miasta, ale potem lekko "zboczyliście z drogi" i poszliście trochę bardziej w mały lasek.
- Alan? Gdzie my idziemy?
- Zaraz zobaczysz... - jeszcze mocniej zacisnął swoją dłoń na twojej, przez co dał ci do zrozumienie, że na tym mu bardzo zależy.
Kiedy wyszliście z lasku, ujrzałaś piękny sad z kwitnącymi owocowymi drzewami. To były piękne i niekończące się alejki tych roślin. Na ich widok głośno westchnęłaś, a na twojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
- I jak? Podoba się?
- Jest prześlicznie... - rzekłaś i popędziłaś wzdłuż alejki drzew.
Oczywiście Alan nie został tam. Biegł ile tylko dał radę by cię dogonić aż w końcu mu się udało. Kiedy stanęłaś przy jednej z kilkunastu dzikich jabłonek (która dla ciebie chyba była najpiękniejsza z tych wszystkich drzew), on też zatrzymał się. Spojrzał na ciebie, a ty na niego.
- Nie wiedziałem, że tak szybko biegasz... - ledwo wyszeptał.
- E tam...
- Serio mówię.
- No dobrze - podszedł do ciebie i mocno cię przytulił.
- Dziękuję, że jesteś - nagle usłyszałaś przy swoim uchu.
- Ja też Ci dziękuję. Nie wiem, jak by wyglądało moje życie, gdyby nie ty, Alan... - lekko odsunęłaś się od niego i podnioslaś wzrok na niego i jego piękne tęczówki.
Mężczyzna zarumienił się przesłodko, po czym powiedział:
- U mnie jest tak samo. Gdybym ciebie nie poznał, to na pewno tak by to nie wyglądało...
Nadal stałaś w miejscu i uważnie się w niego wpatrywałaś. Lecz teraz zmieniłaś położenie i uparłaś się o tą dość dużą kwitnącą dziką jabłonkę. Alan oczywiście uczynił to samo, tyle że stał dosłownie kilkanaście centymetrów naprzeciw ciebie. Tobie momentalnie przyspieszył oddech i przeszła ogromna fala gorąca. Brunet spojrzał ci prosto w oczy i rzekł:
- Nie myślałem, że zasłużę kiedyś na tak cudowną dziewczynę. Tak cudowną jak ty, [T. I.]... - delikatnie przygryzłaś wargę pod wpływem napięcia - Kocham cię - wyszeptał ci w usta, które po chwili zaczął muskać swoimi coraz to bardziej ochoczo i zachłannie.

𝐅𝐈𝐑𝐒𝐓 𝐓𝐈𝐌𝐄𝐒; preferencje ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz