Prolog

155 12 8
                                    

      Przy ognisku siedziała grupka osób, rozmawiając i dzieląc się przeżyciami z ostatnich dni. Popijali te opowieści gorącą herbatą znalezioną w sklepie dwie ulice dalej. Ciepło ognia dawało im chwilę relaksu i odpoczynku w tych ciężkich chwilach.

-Wiecie co chłopacy?-zapytał Adam przechylając kubek z herbatą.

-No co?-odpowiedział jeden z towarzystwa.

-Przypomina mi się jak to było kiedyś , wiecie zanim ten cały syf się zaczął. Jak to było mieszkać normalnie a nie po opuszczonych i zapomnianych przez Boga miejscach , spać w łóżku a nie na paletach po kątach. Bo kto by się spodziewał , że to wszystko się tak potoczy.Wszyscy się śmiali z wojny , niezłe jaja co nie? No właśnie nie... Zanim się obejrzeliśmy nasz odwieczny przyjaciel Rosja zagarną w swoje granice Ukrainę a potem Białoruś i dopiero wtedy nasze elity polityczne zaczęły się tym interesować. Zanim się obejrzeliśmy poleciały głowice oraz wkroczyły wojska naszych ,,przyjaciół"-Adam wykonał gest palcami podkreślając te słowo.

-A jakże!-odezwał się z energią Piotrek.-Jak zwykle zostaliśmy sami sobie , NATO nawet nie sprawiało pozorów chęci pomocy. Teraz i tak się już uspokoiło , znaczy jest lepiej niż na początku. Pomijam to , że każdy dzień może być tym ostatnim i codziennie zaglądasz śmierci w oczy.-zakończył wywód łykiem gorącego napoju.

Głód , chłód , stwory po zbyt dużej porcji promieniowania i najgorsze , ludzie. To codzienność od 6 lat w powojennej Polsce. W oddali rozległ się straszny , ciągnący się ryk jakiegoś stwora.

-W morde! Zawijamy się do schronienia! Ruchy!-Rozkazał Adam , podnosząc swój ekwipunek z podłogi.

Podeszli do wyjścia na ulicę i wyjrzeli zza drzwi aby rozeznać się w sytuacji , panowała grobowa cisza a po potworach nie było już śladu.

-Ej , koledzy, tu tak śmierdziało jak tu wchodziliśmy?-zapytał się Wojtek , który zamykał kolumnę.

Nie zdążyli mu nawet odpowiedzieć bo został wciągnięty do bocznego pokoju przez wielką kościstą rękę.

-Wojtas!-Krzyknęli wszyscy , po czym wybiegli z klatki schodowej tak szybko jak nigdy wcześniej. Skierowali się w stronę swojego bloku , biegli koło dwudziestu minut pełnym spirntem. Czuli się tak jakby biegły już same ciała bo płuca zostały już dawno za nimi. W końcu dotarli do swojej klatki , zamknęli za sobą drzwi , zastawili je regałem i zeszli do piwnicy.

Przeżycie 2026Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz