Rozdział 2

56 7 3
                                    

                                             Koszmar
        Tym czasem Piotrek skończył swoją wartę i zszedł do piwnicy aby rozmówić się z Adamem o tym co się działo na rozmowie ze starym. Po chwili w progu pojawił się również Mickiewicz z opróżnioną do połowy flaszką wódki.
         Adam zaczął mówić przyjaciołom o rozmowie z Henrykiem i o tym jak zostali mianowani na batalion karny.

-Kto z was pochwalił się staremu o tym co się stało?-Zapytał się zaciekawiony Adam.

-A ja się po... pochwaliłem.-Odezwał się podpity Mickiewicz.-Musiałem mu powiedzieć , prędzej czy później by się ogarną , że kogoś brakuje - kontynuował.

-W sumie racja, jak by nikt nic nie powiedział to było by jeszcze gorzej - potwierdził słowa Mickiewicza Piotrek.

Po tym rozległo się pukanie do drzwi i po chwili do pokoju wkroczył Henryk.

-O, jesteście w komplecie, wspaniale. Mam nadzieje , że Adam was już wprowadził w wasz nowy przydział obowiązków. Waszym pierwszym zadaniem jest sprowadzenie tu ciała Wojtka. Nie wiem jak to zrobicie i mnie to nie obchodzi. Powodzenia!-Odrzekł po czym wyszedł z pokoju, śmiejąc się pod nosem mając świadomość gdzie chłopcy mają się wybrać.

-No to pięknie.-Burknął Piotrek.

-Jaki plan? Jakieś pomysły ekipa?-Zapytał Mickiewicz chwiejąc się na nogach.

-Pójdziemy tam nocą , jak poprzednio, weźmiemy automaty ze zbrojowni i lekki pancerz na wszelki wielki.-Odpowiedział ostatni z grupy.

Adam jako najstarszy z nich, poczuwał się na kogoś w kształcie lidera.

-Piotrek , daj mapę na stolik , zaplanujemy trasy.-Wydał polecenie Adam.

Piotrek przekazał mu mapę miasta a Adam rozłożył ją na małym stoliku. Wziął ołówek i zaczął zaznaczać najlepsze trasy.

-Pójdziemy najkrótszą możliwą drogą , mamy do przejścia na oko tak z jeden może półtora kilometra. Wyjdziemy z bloku i skręcimy na lewo , pójdziemy wzdłuż Pogodnej , Zachodniej , Żeromskiego i dojdziemy na Kruczą , tu gdzieś będzie nasz cel. Rozejrzymy się i znajdziemy właściwy budynek. Jakieś pytania?

Nikt się nie odezwał.

-Milczenie uznaję za zgodę. Mamy czas wolny do koło dwudziestej pierwszej. Zbierzemy sprzęt i wychodzimy.

Chłopcy się rozeszli po bloku aby spożytkować czas na odpoczynek oraz zabawę. Jedynie Adam został w pokoju i myślał nad wyprawą. Nawet nie wiedział kiedy zasnął. Obudził się on po pewnym czasie , było już ciemno. Adam wstał , zapalił świeczkę i wyszedł na korytarz. W okolicy nie było żywego ducha a cały kompleks spowijała nieprzenikniona ciemność. Chłopak udał się na wartownię ale tam również nikogo nie było.

-Dziwne , ktoś poszedł w nasze ślady i opuścił wartę?

Stanął on na przeciw drzwi wejściowych do budynku i wyjrzał zza nich na dwór. Jego uszu dobiegło ledwo wyczuwalne ochrypłe wołanie. Ktoś wolał go po imieniu z góry klatki schodowej. Adam jak za sznurkiem udał się aż na ostatnie piętro pięcio-poziomowego budynku. Po drodze parę razy się prawie wywrócił gdyż światło dawała mu tylko mała świeczka trzymana w rękach.

-Adam... Adam... Choć tuu... Czekam na Ciebie...

Adam zaczął odczuwać przenikający go do szpiku kości chłód. Gdy dotarł on na ostatnie piętro , spostrzegł on że wygląda ono jak korytarz z poprzedniej nocy.

-Co jest? Jak ja tu...-Adam przerwał gdy zobaczył tą samą rękę, która wciągnęła Wojtka do bocznego pokoju.

Wyłaniała się ona z ciemnego pokoju dwa metry od niego. Adam zaczął się cofać a wtedy się o coś potkną i zleciał po schodach na pół piętro. 

             W tym momencie sen się urwał a Adam podniósł się z krzykiem, cały zalany potem.

Przeżycie 2026Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz