Rozdział 5

32 6 4
                                    

                                                    Sataniści         

         Impreza dobiegała już końca. Ludzie zaczęli rozchodzić się do swoich mieszkań aby odpocząć po tym wszystkim. Pierwszy zniknął Piotrek, poszedł on do swojego pokoju aby przemyśleć wszystko. Spokoju nie dawała mu myśl o jego ukochanej Oli. Nie wiedział on jak ma postąpić, czy zostać tu i czekać na rozwój wydarzeń, czy zaś ruszyć na poszukiwania ale gdzie miał by zacząć szukać? Mickiewicz długo jeszcze rozmawiał z Henrykiem i Antonem o wszystkim a za razem o niczym. Żalił mi się, że z każdym kolejnym dniem jest mu coraz ciężej wstawać rano i walczyć z tym wszystkim. Zaś Adam pożegnał się ze swoją nową koleżanką i próbował zejść do swojego pokoju ale przez wypity alkohol trafił do pokoju Mickiewicza. Położył się na łóżku i po chwili zasnął kamiennym snem.

         Adam obudził się na tym samym pół piętrze, na którym skończył się jego ostatni koszmar. Wszystko dookoła spowijała ciemność. Próbował on znaleźć świeczkę z którą tam wchodził ale nie mógł jej wymacać nigdzie obok. Jak by zapomniał o tym dlaczego spadł, wspiął się z powrotem na ostatnie piętro. Wygrzebał z kieszeni spodni paczkę zapałek, które zaczął odpalać aby oświetlić sobie drogę. Potarł pierwszą zapałkę, maleńki płomyk zaczął skakać na patyczku dając światełko nadziei w mroku. Po chwili zapałka zgasła.

          Adam kroczył do przodu metr za metrem, wzdłuż korytarza gdzie ostatnio zobaczył rękę potwora. W końcu gdy odpalił kolejną zapałkę, zobaczył w oddali czarną postać. Zapalił kolejną zapałkę, wtedy dostrzegł, że ta postać obróciła  się do niego przodem. Była ona strasznie wychudzona i stała na chwiejących się nogach. Wtedy zapałka zgasła a gdy zapalił kolejną ta postać była tuż przed nim spoglądając na niego swoimi wielkimi, białymi oczami bez źrenic. Tak jak by chciała zajrzeć w głąb jego duszy. Wtedy Adam dostrzegł w tej postaci zmarłego Wojtka.      

       -Wojtek? Ale, ty nie żyjesz przecież!-Wyszeptał Adam.

        Wtedy stwór rzucił się na Adama i wgryzł się w jego przed ramię. W tym momencie Adam się przebudził już w swoim łóżku. Był on ponownie zalany potem. A na ręku miał ślady po ugryzieniu.

         -Adam, wszystko z tobą dobrze?-Zapytał się z troską w głosie Piotrek.

         -Tak, to był tylko koszmar, spokojnie.-Odpowiedział próbując schować ślady pod kołdrą.

         -Mi to tam na zwykły koszmar nie wyglądało, nieźle krzyczałeś przez sen.-Kontynuował. W tej chwili do pokoju wkroczył pewnym krokiem Mickiewicz.

          -Ekipa, mamy nowe zadanie.-Stwierdził dumnym głosem.

          -Co tym razem wymyślił stary?-Zapytał Adam.

           -Mamy zbadać sprawę tamtych dziwaków, których spotkaliśmy ostatnio w nocy.

            -A powiesz mi jak on się o tym dowiedział?-Zapytał go Piotrek.

            -Wybaczcie, po pijaku lubię chlapnąć jęzorem.-Odpowiedział z żalem Mickiewicz po czym spuścił głowę w dół.

               -Dobra, olać to, zbieramy się.-Odrzekł po chwili Adam.

                Grupa przygotowała się do wyjścia. Założyli ciężkie wojskowe buty, które były standardem w tych czasach. Wciągnęli na kolana ochraniacze a do pasów przypięli swoje noże. W następnej kolejności udali się do Antona po resztę ekwipunku.          

-Czołem młodzieży!-Zawołał z uśmiechem staruszek.

         Anton był zawsze pogodnym człowiekiem, nikt nigdy nie widział go zasmuconego. Zawsze podnosił wszystkich na duchu i służył radą.         

Przeżycie 2026Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz