Rozdział 7

27 6 8
                                    

                                                            Komunikat

               Adam po raz kolejny obudził się na tym samym korytarzu co poprzednimi razy. Tylko tym razem nie panowała już tam nieprzenikniona ciemność. Światło dawała jasna poświata wokół Tatiany, która siedziała na przeciw niego na krześle. Miała ona poważną minę ale z jej oczu biło to samo ciepło co zawsze.

               -Obudziłeś się w końcu, czekałam na Ciebie.

         Adam wstał z podłogi i spojrzał na dziewczynę ze zdziwieniem.

             -Nie, ja dalej śpię, wiem o tym.-Odpowiedział jej pewnie Adam.

            -Ciało śpi ale umysł jest jak najbardziej trzeźwy.-Powiedziała spokojnym głosem dziewczyna.-Oboje jesteśmy tu z jakiegoś powodu. Nie zastanawiałeś się dlaczego co nocy tu wracasz? Coś Cię trzyma tutaj. Jakaś sprawa lub poczucie winy.

            Tatiana wstała i powolnym krokiem ruszyła w głąb korytarza. Adam chciał zaprotestować ale mimowolnie wstał i poszedł w krok za dziewczyną. Idąc tak, słyszał w głowie setki głosów... głosów umarłych. W pewnym momencie korytarz zamienił się w cmentarne krypty, które ciągnęły się w nieskończoność.

              -Czujesz ich, prawda? Ty potrafisz ich czuć a oni czują Ciebie Adamie.-Stwierdziła pewnie Tatiana.-Są tu ich setki a nawet tysiące o ile nie więcej. Czują się samotni i chcą by ktoś tu z nimi został.

              W tym samym momencie z podłogi i ścian wyłoniły się czarne ludzkie ręce, które łapały Adama za nogi. Próbował się im wyrywać ale były one za silne i w końcu powaliły go na podłogę. Wtedy podeszła Tatiana i wyciągnęła chłopaka z czarnych objęć i powiedziała.

            -Masz misje i musisz ją wykonać.

            Dziewczyna zaczęła odchodzić i znikać w ciemności. Adam próbował za nią iść, ale była dla niego za szybka. Po chwili Adam wrócił na jawę i zobaczył przy swoim łóżku Mickiewicza, który przewracał kartki w swoim zeszycie.

            -Wstałeś w końcu.-Powiedział szczęśliwy chłopak.-Już powoli zaczynaliśmy się bać, że się nie obudzisz.

             -To ile ja spałem?-Zapytał zaspanym głosem Adam.

             -Tak z trzy dni by wyszło.

            -No nieźle. Co się działo przez ten czas?

            -W sumie to nic ciekawego.-Odrzekł Mickiewicz.-Na zmiany z Piotrkiem i twoją dziewczyną czatowaliśmy przy łóżku. I Anton coś wspominał o jakimś radiu czy coś.

            -A gdzie Tatiana?-Zapytał Adam.

            -A ja wiem? Nie jestem jej niańką. Idź lepiej do Antona i się dopytaj o co chodzi.

Chłopak podniósł się z łóżka, ubrał się w wyjściowe ciuchy i ruszył w stronę stanowiska staruszka.

            -Adam, jesteś w końcu. Dawaj szybko do mnie do pokoju.-Powiedział szeptem gospodarz.

           Zaprowadził chłopaka do pomieszczenia i zamknął za sobą drzwi. Całość przypominała sekret, który nie może ujrzeć światła dziennego. Adam usiadł w starym fotelu a staruszek na przeciwko niego na łóżku.

         -Pamiętasz jak jakiś czas temu mówiłem Ci o tych wojskowych komunikatach?

         -Pamiętam.

Przeżycie 2026Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz