Rozdział 10

21 2 2
                                    

                                                              Ola

           W czasie gdy część grupy wychodziła z podziemnego archiwum, Piotrek i Mickiewicz nieśli nieprzytomną Olę z powrotem do bazy aby ją ratować. Jej dalsze życie wisiało na cienkim włosku i zależało od tego, jak szybko chłopcy doniosą ją pod opiekę Agaty.

            —Sądzisz, że przeżyje to?—zapytał Mickiewicz.

            —Wypluj te słowa, rozumiesz? Ona musi żyć! Nie ma innej opcji, ja takiej nie widzę...

          Piotrek skutecznie zgasił tym kolegę, a ten już więcej się nie odzywał, bojąc się do czego może się posunąć kolega w smutku, lub nawet gniewie.

          Po dłuższej chwili byli na tyle blisko schronienia aby je ujrzeć, ale nie spodziewali się tego co zastali. W kilku oknach na ostatnim piętrze widać było ogień. A z kolei przed klatką strażnicy prowadzili zażartą wymianę ognia z napastnikami. Gdy byli już na tyle blisko aby móc dojrzeć coś więcej, Piotrek wyciągnął z kabury pistolet i zaczął strzelać do napastników. Mickiewicz poszedł jego śladem i puścił w ich stronę kilka serii z automatu. Ich dwóch narobiło hałasu za dziesięć osób. Zapewne dlatego napastnicy zaczęli się wycofywać, ponosząc kolejne straty.

          Gdy tylko sytuacja się uspokoiła Piotrek z Mickiewiczem podeszli do wejścia. Wymijając zbierających się po bitwie wartowników, pognali prosto do lecznicy. Przekroczyli próg szybkim krokiem, Piotrek położył Olę na tym samym stole na którym kilka tygodni temu kładli Wojtka. W tym samym czasie Mickiewicz pobiegł zawołać Agatę, aby ta ratowała nieprzytomną dziewczynę.

          —Skarbie! Błagam, nie opuszczaj mnie teraz! Nie mogę Cię ponownie stracić...—wykrzykiwał zapłakany chłopak.

          W tym momencie do pokoju wbiegła Agata.

          —Dajcie miejsce!—powiedziała kobieta zakładając do końca swój kitel oraz wyjmując stetoskop.

         Piotrek nie odchodził od Oli na krok gdy Agata ją badała. Mierzyła jej puls, tętno, temperaturę. Robiła wszystko co mogło pomóc w ocenie jej stanu zdrowia.

          —Będzie żyć,ale jest bardzo wycieńczona i wyziębiona. Dobrze, że ją sprowadziliście, jeszcze parę godzin i nadawała by się tylko do trumny. Kto to w ogóle jest?

         —Ola, moja dziewczyna...—wyszeptał Piotrek ściskając jej dłoń oraz zalewając się łzami—Ratuj ją, proszę...

         W tym czasie do pokoju wszedł Henryk z Mickiewiczem. A z krótkofalówki starego wydobył się głos Antona.

          —Do wszystkich. Mamy dokumenty. Wracamy do bazy, jak mnie słychać?

         —Głośno i wyraźnie, wracamy—z urządzenia doszedł również głos Marka.

         —Przyjąłem, czekamy na was—przemówił Henryk przykładając krótkofalówkę do ust.

         —Idźcie już, ona potrzebuje odpoczynku. A ty Piotrek masz w tamtym pokoju łóżko polowe, idź się też połóż—Agata wydała rozkaz po czym wszyscy się rozeszli a ona sama została przy dziewczynie.

         Na korytarzu Mickiewicz zagadał do Henryka w sprawie tego co zastali gdy tu wrócili. Dowiedział się że to był atak bandytów, którzy próbowali ich ograbić. Tak samo pożar był ich sprawką.

          Po rozmowie chłopak wrócił do swojej komórki piwnicznej. Nie było go tam zaledwie kilka godzin, a gdy położył się na łóżku poczuł taką ulgę, był lekko przybity tym co się stało. Miał wielką nadzieje, że Ola wyjdzie z tego bez szwanku. Po dłuższej chwili leżenia zasnął kamiennym snem.

          Grupy poszukiwawcze wróciły koło godziny trzeciej w nocy. Anton z Markiem poszli do pokoju Henryka na obrady w sprawie ewakuacji do schronu. Adam z Tatianą poszli od razu spać. A chłopcy z drugiej grupy udali się na posiłek.

          Od powrotu z wyprawy minęły już dwa dni, każdy odczuwał pewien stres związany z tym co ma nadejść. Piotrek cały ten czas spędził przy Oli, trzymając ją za rękę. Nigdzie nie wychodził, a nawet przestał jeść.

         W pewnej chwili poczuł lekki uścisk na swojej dłoni. Podskoczył wtedy jak porażony prądem. Zobaczył wtedy jak oczy jego wybranki powoli się otwierają. Chłopak zalewał się łzami ze szczęścia jakie go spotkało.

        —Ola, Ola, jesteś ze mną?—zapytał.

        —Piotrek? Gdzie my jesteśmy?—zapytała dziewczyna ledwo słyszalnym głosem.

        —W bezpiecznym miejscu, nie martw się o nic kochanie—odpowiedział chłopak przysuwając się bliżej łóżka, na którym leżała Ola.

        —Jak ja tu...? Ty mnie...?

        —Tak, sprowadziłem Cię tu z twojego mieszkania.

        —Dziękuję... Byłam tam, sama... Bałam się bardzo... Zimno... Coś skrobało w moje drzwi...—dziewczyna schowała twarz w dłoniach, po czym zaczęła cicho szlochać.

        —Już spokojnie, cichutko.

        Do pokoju weszła Agata z ciepłymi posiłkami, ustawiła je na stoliku obok łóżka i dosiadła się do pary. Wszyscy razem zjedli, a po posiłku Piotrek zapytał się Oli jak trafiła do swojego mieszkania.

        —Byłaś przecież na wiosce ze swoimi rodzicami, gdzie oni są?

        —Byliśmy tam to prawda, ale tydzień temu przyszli bandyci. Zabili mamę, a tacie udało się ich poranić wystarczająco aby zrezygnowali z dalszej walki, ale postrzelili go—dziewczynie zaczęły napływać łzy do oczu—Uratował mnie...

       —To straszne do czego potrafi posunąć się człowiek przez zwykłą chciwość...—powiedziała Agata zbierając puste talerze, po czym opuściła pokój.

       —Pochowałam ich i ruszyłam do miasta, odszukać Cię, tylko ty mi zostałeś na tym świecie kochany... Szłam dniem i nocą, przez las. Bałam się każdego szmeru...

       —Rozumiem skarbie, tutaj nic już Ci nie grozi—Piotrek przytulił Olę chowając jej głowę w ramionach.

Dziewczyna kontynuowała swoją historię.

       —Zdecydowałam, że na początek wrócę do mieszkania i tam wymyślę co robić dalej, ale nie mogłam się pozbierać po rodzicach, zasnęłam...

       —Kochanie, nie bój się już o nic, zaopiekuję się tobą tak jak trzeba i nie pozwolę aby coś Ci się stało. Już niedługo będziemy mieć nowy dom.

Przeżycie 2026Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz