Otwieram powoli powieki, które jak na złość są bardzo ciężkie.
Słyszę głos kilku osób, ale za cholerę nie mogę ich zrozumieć, co bardzo mnie irytuje. Mrugam lekko powiekami i rozglądam się po pomieszczeniu, którym okazuje się salon.
Prostuje się szybko i uderzam w coś twartego. Słyszę jęk bólu, przez co odwracam się w tamtą stronę. Widzę moją mamę, która trzyma się za nos.
Wstaje szybko z kanapy, przez co kręci mi się w głowie i od razu opadam na nią.
Czuję ramiona oplatające moją talię, ale nie zwracam uwagi na iskierki, które przechodzą w tamtym miejscu.-Mamo nic ci nie jest?! - krzyczę i próbuje znowu wstać, ale ramiona mi to uniemożliwiają. Odwracam się w tamtym kierunku i wytrzeszczam oczy na widok Alfy, który aktualnie przyciąga mnie bardziej do siebie i warczy pod nosem.
Próbuję się wyrwać, ale mi to nie wychodzi, przez co irytacja i lekki strach rozchodzi się dreszczem, po moim kręgosłupie.-A-alfo, przepraszam, ale czy mógłbyś mnie puścić? - pytam się i klne pod nosem za moje zająknięcie się. Kaszle szybko, aby je zamaskować i schylam głowę w dół, aby pokazać uległość i szacunek dla niego.
Mężczyzna delikatnie podnosi moją twarz do góry, przez co spoglądam teraz w jego piękne brązowe oczy, w których błyszczą złote iskierki. Czuję ciepły prąd przechodzący, przez moje ciało i mam wrażenie, jakby i przez moje oczy przeszły takie same iskierki.O mój Boże, czy to możliwe? Czy taki odmieniec jak ja może mieć swojego mate? Nie, to na pewno nie to. Idiotko, co ty sobie w ogóle wyobrażasz, przecież to alfa. Gdyby się dowiedział, że tak myślisz od razu straciłabyś głowę.
-Nigdy nie spuszczaj wzroku - jego mocny i jakże męski głos rozchodzi ci po pomieszczeniu, a mnie po raz setny dzisiejszego dnia przechodzą dreszcze.
-Alfo, ale to nie wypada - odpowiadam od razu, na co ten warczy. Spuszczam wzrok wystraszona. Po co ja się podkładam. Podnoszę go z powrotem, gdy znowu unosi mi brodę do góry.
-Mówiłem nie spuszczaj wzroku. Jako przyszła Luna, nigdy więcej nie będziesz tego robiła. To wszyscy inni będą się tobie kłaniać.
Krztuszę się śliną na jego słowa. Jak to Luna?!
-To nie możliwe - kręcę szybko głową na boki - Nie! Krzyczę i odsuwam się gwałtownie od niego. Zaskoczony poluzował uścisk, dzięki czemu wstałam- ja nie mogę mieć mate.
-Córeczko-zaczyna mama, a ja na nią patrzę.
-To nie możliwe mamo, przecież ja jestem inna, jestem odmieńcem- zaczynam biec w stronę wyjścia z domu, ale drogę zastępuje mi jeden z osiłków Alfy. Cholera.
-Czemu tak mówisz? - wstaje i podchodzi do mnie zdenerwowany - Nigdy więcej nie mów tak o sobie zrozumiano?! Jesteś moją przeznaczoną!
-Ty nic nie rozumiesz - odpowiadam - ja nie mogę się przemienić w wilka - patrzę na niego ze łzami w oczach.
Zaskoczony podnosi brwi do góry.
Zginę, ja zginę. Wdech i wydech.-To, że nie możesz się przemienić, nie oznacza, że nie masz swojego przeznaczonego Brendo-odpowiada mój ojciec i podchodzi powoli do mnie.
-Przecież twój zapach się zgadza - zaczyna alfa.
-Ma tyle samo siły co każdy wilkołak, nawet jest silniejsza, ale nigdy nie przeszła przemiany - zaczyna Steven. Patrzymy na niego wszyscy, a on stoi dumny na środku salonu, nie spuszczając wzroku. Czuję ramiona wokół siebie i ciepło bijące z klatki blondyna. Wdycham jego zapach, który uspokaja mnie automatycznie. Słyszę ciche mruczenie, które strasznie mi się podoba. Wtulam się bardziej do umięśnionego ciała i po prostu czuję, że mogłabym zostać w tym uścisku do końca życia.
Zaczynam rozglądać się po pomieszczeniu i widzę, że zostaliśmy sami. Unoszę wzrok na mężczyznę, a ten uśmiecha się do mnie czule i całuję w czoło. Podchodzi do kanapy i sadza mnie sobie na kolanach, przyciągając do siebie.
CZYTASZ
Smak przeznaczenia
Hombres LoboCzuć wiatr we włosach i dotyk deszczu na skórze. Delikatne promienie słońca ogrzewające twarz. I uczucie. Odczuwalny strach, który przychodzi z każdym krokiem. Strach przed przeznaczniem. Bo choć uciekasz przed wilkiem, to czuć przyciąganie do niego...