VII.

825 45 19
                                    

Narrator:

Adrien był załamany wczorajszym wieczorem, z drugiej strony nie chciał by Alya dowiedziała się o nim i Marinette. Lubiał mukatkę ale czasem przesadzała. Obudził się o godzinie 7.30 lecz wciąż leżał w łóżku nie chcąc wstawać. Była niedziela więc nawet nie musiał.

Wziął do ręki telefon, odblokował, wszedł na galerię. Zobaczył pełno zdjęć Biedronki. Kilka było z Marinette. Zmienił tapetę na kolarz z granatowowłosą i jej alter-ego.
Uśmiechnął się i wstał. Rozciągnął się i podszedł w kierunku łazienki nawet nie zauważywszy zdziwionego Plagga.

Kwami zbytnio nie wiedziało co się przedwczoraj zdarzyło. Lecz nie wolało się odzywać w tej sprawie. "Jego miłość, jego sprawa".

Po chwili wyszedł z łazienki w nowej białej koszulce i jeansach. Na ramieniu miał biały, mokry ręcznik, który nie współgrał z jego outfitem. Położył go na krześle i w końcu wyglądał nieziemsko. Włosy miał idealnie jak zwykle ułożone. Jego oczy błyszczały radością, której nie miał na codzień.

Nie mógł wytrzymać bez jej głosu! Musiał go usłyszeć!
Chwycił telefon i od razu wybrał numer "Biedronsia". Po kilku sygnałach usłyszał głos ukochanej.

Adrien?

Nie mogłem wytrzymać. Bez twojego głosu, bez ciebie. Tęsknię, Kropeczko.

Ja też...

— To co dzisiaj w La court'es? Co ty na to, Biedronsiu? Mają tam świetne ciasta i lody.

A twój ojciec? Jak on się dowie to nie będzie zbyt fajnie...

Nie przejmuj się nim. Musimy przecież od czegoś zacząć. Tylko muszę się jakoś zakamuflować, Kropeczko.

Chłopak nie miał pojęcia co miał na myśli. Znaczy się myślał że się przebierze jakoś inaczej niż normalnie lecz to nie to samo. To nie jak normalna randka, ale co miał zrobić? Przecież on... Jedna z najpopularniejszych osób w Paryżu nie może się tak pałętać po mieście.

— To co? Może o 12?

Okey. Ale ty tym razem przyjdź, kotku.

Dla ciebie zawsze, moja pani.

Połączenie zakończono.

Marinette

Byłam na siebie wściekła jak mogłam to zrobić Adrienowi. Tak się wykosztował. Obudziłam się o 7.30 ale nie chciało mi się wstawać. Myślałam nad ubiorem na dzisiejszy dzień. Wczoraj specjalnie się odstroiłam ale wyszło jak wyszło. Wstałam o 8.07. Skierowałam się do łazienki wcześniej witając się z Tikki. Spojrzałam w lustro. Oczy miałam opuchnięte od spania. Włosy zmierzwione.

Chwyciłam szczotkę do włosów i zaczęłam je czesać. Skręciłam lokówką i zepnęłam na boku.
Wzięłam do ręki kosmetyczkę i zrobiłam sobie lekki makijaż. Podeszłam do szafy i sięgnęłam po białą sukienkę z jednym odkrytym ramionem i haftkiem kwiatów a dokładniej stokrotek. Talia była związana białą wstążką, co uwydatniało moją figurę. Aż zdziwiłam się że mam takie rzeczy w szafie.

Spojrzałam na torby z wczoraj nawet ich nie rozpakowałam. Chwyciłam je i usiadłam na łóżku. Powoli wyciągałam z nich ubrania. W jednej z nich była beżowa koszulka w prążki oraz zginiłozielone jeansy. W innej było lekkie futerko i czarna koronkowa sukienka. W trzeciej torbie natomiast były jasno jeansowe spodenki, fiołkowa bluzka z odkrytymi ramionami i niebieskie skarpety. Jak trzeba zmienić garderobę, to trzeba.

Spojrzałam na zegarek - 9.09. Długo chyba z wszystkim zeszło. Po chwili usłyszałam dzwonek. Na ekranie ujawnił się nikt inny jak Adrien. Szybko odebrałam i się odezwałam.

Love me? | Miraculous🐞🐱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz