IX.

718 38 23
                                    

— Miałem na myśli to że od wieków Biedronka i Czarny Kot są sobie przeznaczeni. Ich miłość jest wieczna, lecz niebezpieczna. Nie zawsze było tak jak w waszym przypadku że Biedronka zakochała się w prawdziwej tożsamości Czarnego Kota a Czarny Kot w Biedronce. Było nawet na odwrót.

— O co chodzi z tym że jest niebezpieczna? — zapytał Adrien.

— Może doprowadzić do odkrycia tożsamości a nawet do śmierci jednego z kochanków — staruszek widząc ich miny próbował ich uspokoić — Nie jest zakazana!

Biedronka zakryła usta. Blondyn przytulił ją do siebie. Po policzkach dziewczyny zaczęły spływać łzy. Próbowała zetrzeć je, lecz ponownie pojawiały się na mokrej od łez twarzy.

— Co myśmy zrobili?!

— To nie wasza wina — upewniał ich mistrz — Nie można decydować o miłości. Nie można zmienić przeznaczenia. Jesteście dla siebie...

Staruszek nie dokończył zdania. Sam się o nich bał. Wiedział co może się stać. Świat może zginąć, rozpaść się.
Ich miłość jest zdolna to końca świata.
Biedronka – tworzy, Czarny Kot – niszczy. "Może powinienem stworzyć jakiegoś strażnika, który będzie strzec przyszłości."

Z zamyślenia wyrwali go Marinette i Adrien. Teraz była w cywilnej postaci.
Łzy na policzkach zniknęły a zamiast nich na ustach pojawił się uśmiech.
Pożegnali się i wyszli z mieszkania.

— Co z złoczyńcami?

— Nie martw się. Teraz to ty jesteś najważniejszy.

Pieszczotliwie ułożyła palec na jego nos. Wzięła go za rękę i podążyła przed siebie. Nie wiedziała gdzie pójdą i gdzie go prowadzi ale nie przejmowała się tym. Szła tam gdzie ich los zaprowadzi. Po kilku minutach przypomniała sobie że jego ojciec jest okropnym tyranem i będzie miał problemy, że nie wrócił do domu.

— Gdzie mnie prowadzisz? — zapytał z zaciekawieniem Adrien robiąc przenikliwą, a zarazem szarmancką minę.

— Chciałam iść z tobą do jakiejś restauracji ale nie mam pieniędzy. A po drugie twój ojciec będzie okropnie zły z powodu że nie wróciłeś do domu.

Chłopak zrobił smutną minę. Wolał nawet iść do domu Marinette, gdziekolwiek, lecz ojciec zrobiłby mu piekło. Dziewczyna odprowadziła go pod dom. Po chwili z otworu wyszło "oko-maszyna". Gdy zauważyła twarz blondyna od razu otworzyła bramę nawet nie pytając się o nic.

Granatowowłosa rozdzieliła ich splecione ze sobą ręce. Jej mina zesmutniała i machnęła ręka do Adriena. On odpowiedział jej tym samym. Nie mogli ukazywać się publicznie.

Szła smutna do domu. Jeden ze złoczyńców był na wolności. Ukrywał się gdzieś knując plan a ona nie mogła nic na to poradzić. Nie mogła nic okazywać do blondyna. Musiała ukrywać. A co jeśli byłaby na patrolu?
Nie. Musi iść do domu i wytłumaczyć się rodzicom. Tylko co ona im ma powiedzieć?

Weszła do piekarni. Przy ladzie stała jej matka. Ztęskniona pobiegła w ramiona córki. Przytuliła ją z całych sił. "Teskniłam" – wybąkała. "Ja też" – odpowiedziała po cichu dziewczyna.

— Gdzie byłaś? — spytał zmartwiony ojciec, który dopiero co zszedł z góry.

— Byłam u Alyi. Na noc.

Mężczyzna zrobił zdziwioną minę. Nie mógł uwierzyć córce. Nie umiała kłamać. Mimo to nie drążył tematu. Byłoby nie miło. Popsuła by się atmosfera. Zamknęli piekarnie i poszli na górę.

∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞

Następnego dnia złoczyńca ukazał swoje oblicze ponownie. Marinette w tym czasie była w szkole więc musiała wybiec z lekcji i skierować się do łazienki. Po chwili opuściła kabinę głośno trzaskając drzwiczkami. Ze szkoły udała się na pobliski dach używając przy tym yoyo.

Skakała po dachach budynków i nagle przypomniała sobie o tym że miracula zostały nie odebrane. "Ooooch. Jaka ja jestem głupia! Nawet tego nie potrafię zapamiętać!" Miała nadzieję, że Czarny Kot da sobie bez niej na razie radę ale pomyślała czy warto było zabierać te miracula skoro zaatakowano. Przyda się kilka więcej pomocników.

Chwyciła yoyo i zadzwoniła do reszty. Pierwszy był oczywiście Czarny Kot.
Na ekranie pojawiła się jego rozradowna mina a raczej jej zdjęcie.
"Przy Luvrze za pięć minut." Rozłączył się nawet nie komentując zdania. Wiadomość miała oczywiście dotrzeć do wszystkich.

Po czterech minutach jak się umawiała była na miejscu a razem z nią Czarny Kot, Chloe i Ruda Kitka. Blondyn uśmiechnął się szarmancko. Biedronka poczuła jak nogi uginają się pod nią. Działał na nią tak rozpraszająco a zarazem cudownie.

— Jakie plany? — zapytała mulatka wyrywając dziewczynę z zamyślenia.

— Podobny jak z Elektrykiem — spojrzała na chłopaka — no Czarny Kot nie zna planu... Eee... No to Ruda Kitka użyje mirażu i zaskoczy Wichurę, ty Chloe użądlisz ją w tym czasie z zaskoczenia swoim żądłem. A ty Czarny Kocie wiesz co robić — dziewczyna uśmiechnęła się arogancko, prawdopodobnie podłapując to od chłopaka.

Wszystko poszło według planu. Nadszedł czas na szczęśliwy traf. W rękach Biedronki znalazł się klucz. Nie wiedziała do czego go użyć. Mimo to kontynuowała swój plan. Czarny Kot zniszczył pudełeczko z akumą a właściwie zegarek. Po chwili wyleciał z niej ciemny motyl.

"Pora wypędzić złe moce. Pa pa miły motylku." W rękach dalej trzymała klucz. Do czego mógł służyć? Oglądnęła się jeszcze raz wokół siebie. Nic nie znalazła. Inni widząc jej zdziwioną minę podeszli do niej.

— Co się stało? Szczęśliwy traf... Się zepsuł? — zapytał blondyn.

— Ja nie wiem. Nie wiem dlaczego ale nie mam do czego go użyć. Akuma złapana. I tak miałam plan... Coś jest nie tak.

Kilka minut później poprosiła ich o oddanie miraculi. Zostało jeszcze miraculum węża i żółwia. Zostawiła na chwilę Czarnego Kota i podążyła do "chwilowych właścicieli". Po kilkunastu minutach usiadła obok chłopaka na jakimś dachu.

Oparła się o jego bark i przytuliła się do jego ciepłego ciała. Spojrzała w oczy i uśmiechnęła się. Nie musiała martwić się o pikanie kolczyków, a on o pikanie pierścienia. Mogli cieszyć się sobą w tej chwili.

— Wiesz, myślałem nad szczęśliwym trafem... Może już dorastamy nie będziemy musieli już tak tworzyć lub niszczyć jak kiedyś. Wiesz wszystko będzie się zmieniać. Nie będziemy mieć przemian zwrotnych. Nie będzie uciążliwe pikanie — zaśmiał się — zmieniamy się ale mimo to kocham cię i zawsze będę cię kochał.

— Ja ciebie też. Ale co z nami? Dalej będziemy się ukrywać? Nie uda nam się być razem... Słyszałeś Mistrza Fu.

— Nie przejmuj się wszystkim. Dla mnie liczysz się tylko TY.

Palca pieszczotliwie skierował na nos dziewczyny. Po chwili tkwili już w wytęsknionym pocałunku. Nagle zniknęły ich kostiumy i byli już zwykłymi nastolatkami.

***

Będę teraz częściej dodawać gdyż, iż, ponieważ są koronaferie! Też macie tak dużo zadania? Czy tym nauczycielom odbiło na mózgi!? Napiszcie w komentarzu😉.
Zostawcie po sobie coś jeśli się podobało... Gwiazdka🌟? Komentarz💬? Zapraszam na inne moje "dzieła" xd. Trochę krótki ale fajne zakończenie heh😅.

Bye, wasza 🍊Bezia🍊

Love me? | Miraculous🐞🐱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz