X.

658 33 41
                                    

Nadszedł poniedziałek. Marinette o dziwo wstała wcześniej niż normalnie, czyli o 6.50. Ubrała się w czerwoną sukienkę z okrytymi ramionami. Upięła włosy w kłosa tak że jeden kosmyk umknął i uleciał na oczy. Usta podkreśliła ledwo widocznym błyszczykiem a oczy pocieniowała delikatnym beżem, rzęsy pokryła tuszem i była już gotowa do wyjścia.

Był to jej pierwszy dzień w szkole, w którym wreszcie oboje z Adrienem byli razem także warto było się wystroić. Pomimo że nikt o tym nie wiedział i nie mógł się dowiedzieć.
Nie obchodziło jej to co sobie ktoś pomyśli obchodził ją tylko on. Nagle w jej głowie powstawały wątpliwości i panikujące myśli.

— Tikki, a co jeśli ktoś się zorientuje? Wtedy będą problemy! Dziennikarze nie dadzą żyć Adrienowi i w sumie też mi. Ojciec go zamknie w tym okropnym domu co ciężko nazwać domem i już go nigdy nie zobaczę!

— Nie panikuj! Może nikt się nie dowie i będziecie to mieć w sekrecie. Tylko uważaj by was nikt nie nakrył. Bądź rozsądna, Marinette.

Kiwnęła głową. Chwyciła plecak i torebkę z kwami w środku, a następnie udajała się po schodkach na dół do kuchni. Pani Cheng widząc wystrojoną córkę uśmiechnęła się delikatnie a w jej oczach ukazały się iskierki, prawdopodobnie radości. Granatowowłosa otworzyła drzwi
lodówki wyciągając z nich mleko. Chwyciła miseczkę, łyżeczkę oraz płatki z szafki sypiąc i jadając od razu.

— Cześć, kochanie. Nie zauważyłaś mnie?

— Oooo... Hej, mamo.

Spojrzała na nią jeszcze raz i upewniła się czy to jest to o czym myśli.

— Wiesz też się tak zachowywałam kiedy się zakochałam...

— Tak? Ale mnie się to nie tyczy — uśmiechała się jak głupi do sera i machała ręką.

Kobieta zdziwiona reakcją córki skupiła się na robieniu makaroników.
Po pięciu minutach fiołkowooka skończyła jeść i udawała się do wyjścia gdy nagle jej mama dodała:

— Jak wrócisz czekają na ciebie makaroniki! I nie martw się nikomu nie powiem.

Marinette na początku nie zrozumiała o co jej chodziło, lecz po chwili się zorientowała. Uśmiechnęła się głupiutko i zakryła usta ręką w geście zdziwienia. "Czy jestem aż taka przewidywalna? Nawet nie potrafię dotrzymać jednej, jedynej tajemnicy".

W ciągu jednego dnia już jedna osoba dowiedziała się bez słów choć nie wiedziała na ile się dowiedziała.
"I jak mam to powiedzieć Adrienowi. Zresztą jak my mamy to ukryć jak nawet nie potrafię kłamać!"

— Tikki, widzisz miałam rację! Nie potrafię kłamać a co dopiero utrzymać coś w tajemnicy! Zwłaszcza coś takiego — rzekła wychodząc z domu.

— Nie spodziewałam się tego po twojej mamie. Choć uważam, że ona myśli o tym że się zakochałaś i tyle. A czy to nie prawda? Kochasz się już w Adrienie... Sama nie wiem. Ty też pewnie już nie liczysz.

Granatowowłosa podrapała się po głowie i zaczęła się śmiać. Na szczęście nikt nie zwrócił uwagi na gadającą Marinette z "torebką". W sumie w Paryżu jest to normalne. Ludzie gadają sami do siebie w przypadku władcy ciem lub gadają do koszów na śmieci oraz zabawek to czemu ona nie może do torebki?!

Po kilku minutach była już w szkole. Denerwowała się nie tylko Adrienem a zwłaszcza Alyą! "A właśnie. Gdzie ona jest? Zaatakuje nagle jak paparazzi!" - pomyślała. Zdziwiła się gdy zamiast przyjaciółki obok niej pojawił się nikt inny jak przystojny blondyn.

Zauważywszy chłopaka nie mogła się powstrzymać od pocałowania jego przecudownych ust. On patrzył na nią, ona patrzyła na niego. Po chwili nie mogąc się oderwać znaleźli się w szatni dziewcząt, która była opuszczoną od kilku lat, aż do teraz.

— Cudownie dzisiaj wyglądasz. To dla mnie? — wydukał między pocałunkami.

— A bo dla kogo innego — odpowiedziała.

Zadzwonił dzwonek. Teraz powinna być matematyka. "A co jeśli pójdą oboje razem? Odkryją wszystko! " Marinette oderwała się prędko od chłopaka.

— Musimy iść — powiedziała.

— Wiem ale nie mogę. Nie mogę bez ciebie wytrzymać.

— Nie, nie, nie. Musisz iść pierwszy. Ze mną jest nie problem bo ja się prawie zawsze spóźniam. To, to będzie normalne ale co do ciebie to nie.

Adrien podrapał się po karku. Uważał, że miała rację, lecz gdyby poszli mogą się dowiedzieć a wtedy byli by narażeni nie tylko na jego ojca a także na dziennikarzy. Kiwnął głową i złożył na jej ustach szybki a zarazem delikatny pocałunek.

Zdążył jeszcze spojrzeć na nią i zniknął za drzwiami, a fiołkowooka pozostała sama z Tikki. Denerwowała się czy cała klasa się zorientuje. Co chwilę spoglądała na zegarek. Po pięciu minutach wyszła i udała się do sali matematycznej. Od razu usiadła obok Alyi próbując zignorować jej ciągłe pytania i "newsy" o Adrienie.

— Wiesz o tym że Adrien się spóźnił na lekcje? To dziwne... On nigdy się nie spóźnia — kontynuowała mulatka.

— Tak? — próbowała grać na zwłokę Marinette, choć jej to nie wychodziło — Niemożliwe przecież on się nigdy nie spóźnia.

— Przecież to powiedziałam. Co z tobą Marinette?

Dziewczyna zawstydziła się i zaczęła interesować się lekcją. Temat był już zmazany więc odpisała go od przyjaciółki. "Już drugie zadanie?! Co tak szybko" - pomyślała nie nadążając za przepisywaniem. Spojrzała na zegarek na ścianie. Była już 8.31. Ta lekcja minęła niezwykle szybko. Zanim się obejrzała zadzwonił dzwonek a po nim rozpoczęła się historia.

Granatowowłosa siedziała za Adrienem więc mogła patrzeć się na niego czego on nie mógł zrobić w jej przypadku. Podpierała się na ręce nie skupiając wogule wzroku na tablicy i tłumaczącej nauczycielce. Ciągle myślała o nim! Nie mogła przestać! Miała tylko nadzieję że jej a zarazem jego oceny nie pójdą w dół przez te wydarzenia.

Minęły kolejne dwie lekcje. Wreszcie nadeszła długa przerwa trwająca aż 15 min. Fiołkowooka usiadła obok Alyi. Wyciągła z plecaka kanapkę i zaczęła ją jeść. Przez przypadek (co nie było przypadkiem haha ~autorka)
na jej sukienkę zleciał maleńki kawałeczek sałaty. Gdy zauważyła go odłożyła papierek od zjedzonej już kanapki i udała się do łazienki dziewcząt. Przemyła szybko plamę. "I nie ma ani śladu" - pomyślała.

Wychodząc obok drzwi stał nikt inny jak blondyn. Bez zastanowienia wpił się w jej usta. Całował z wielką tęsknotą. Nie myśleli o tym czy ktoś ich obserwuje. Jedyne co ich interesowało to tylko ta chwila, która powinna trwać wieczność. Po chwili Marinette oderwała się od pocałunku.

— Sprawdzałeś czy jest pusto? — pytała.

— Tak, nie martw się — rzekł kładąc delikatnie palec na jej nos — zrobiłaś to specjalnie? — zrobiła zdziwioną minę — ubrudziłaś się.

— Nie, to przez przypadek. Nie chciałam żeby została plama.

Chłopak kiwnął głową tak, że można było przypuszczać że chce się droczyć lub pośmiać.

— Tęskniłem. Nie mogłem wytrzymać na lekcjach bez ciebie. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Byłbym nikim.

— Nie mów tak!

Przytrzymała jego ręcę swoimi. Potem pochylili swoje głowy ku sobie i znów coś im przeszkodziło. Oczywiście dzwonek!

***

Jak myślicie uda im się dotrzymać tajemnicy? Dawajcie znać w komentarzu💬. Dużo więcej dowiecie się w następnych rozdziałach więc zapraszam. Polecajcie znajomym.
Zapraszam na inne książki 📚. Jeśli się podobało dajcie gwiazdke ✨.

Wasza Bezia 🍊
🧀

Love me? | Miraculous🐞🐱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz