Mężczyzna siedzi w samochodzie nie daleko i obserwuje jak cały budynek płonie. Jest dumny z tego jaka była nie dawno rzeźń w budynku, na który on właśnie patrzy. To tam zginęła kiedyś jego dziewczyna, a on się tylko mści. W tym świecie to nic dziwnego. Każdy się mści, a to jest na początku dziennym. Dwa miesiące temu mężczyzna przejął Mafię od ojca, i od razu zaczął planować zemstę, którą chciał wykonać sam. Nie dlatego, by nikt się nie zorientował, że to nie on. Może po części, ale za tym kryło się coś innego. W tamtym budynku, na który patrzy mężczyzna, była przetrzymywana, kiedyś miłość jego życia, była bita i gwałcona. Musiał się zemścić na człowieku, który to zrobił. Mając dostęp do większego rodzaju broni, mógł więcej. Mógł zniszczyć pierdolony świat po, którym stąpa, ale nie poto przejął Mafię. Nie poto by zniszczyć świat, ale poto by zająć ojca. Mężczyzna, który wciąż siedział w ukryciu i obserwował całe zdarzeniem nie wiedział tylko jednego, że sam jest obserwowany. Jest obserwowany, przez piękną i zgrabną brunetkę, która cieszy się, z obrotu spraw. W końcu nikt nie będzie jej szantażował i może się uwolnić z tego gówna. W końcu wszyscy zginęli, bo znajdowali się w środku. Kiedy wszystko doszczętnie wciąż płonęło mężczyzna postanawia wracać. Wzdycha. Po części czuje się dobrze ale facet w kapturze wie, że za szybko zginęli. Wiedział, że zasługują na szybką i bardzo bolesną śmierć, ale czy tak nie było? To nie był wybuch, ale podłożony ogień, a przecież ogień jest powolny i potrafi zapewnić wolna i bolesną śmierć. Jego tato mówi, że jeśli ktoś ruszy to co jego ma się rozprawić z nim sam na sam i zapewnić bolesną i bardzo mocna śmierć, ale mawiał też, że to co uważasz za twoje weź. Jakieś dwa miesiące temu widział pewną dziewczynę, którą zamierzał odnaleźć. Od tamtej pory śni mu się po nocach. Nikt o niej nie wiedział. Nawet nie było jej w żadnej bazie. To tak jakby nie istniała, a może ma powiązania i ktoś wymazał ją z internetu. Mężczyzna pokręcił głową. Ktoś, kto wygląda tak nie winne, nie może należeć do Mafii. Scott, bo tak miał na imię spieszył się na spotkanie. To było jego pierwsze spotkanie, przy którym będzie towarzyszył mu ojciec. Mają zamiar sprzedać nocne kluby, które po otwierał jego ojciec. Thomas czyli jego ojciec nie chciał by syn przejął kluby. Chciał je sprzedać a zawsze są to jakieś dodatkowe pieniądze. Mężczyzna odpala silnik i odjeżdża z piskiem opon słysząc dźwięk syreny straży pożarnej. Na pewno, ktoś już dał cynk, bo widział dym unoszący się nad miastem aniołów. On był raczej takim diabłem, który szuka anioła w postaci kobiety. Niestety każdy trop idzie na marne. Okazuje się fałszywą informacją. Zawsze uważał, że chce być taki jak ojciec, ale wraz z przejęciem całego interesu coś się w nim zmieniło. Stał się bardziej groźny. Chyba tak to można ująć. Czuł, że musi zniszczyć każdego, kto stanie mu na drodze, każdego kto będzie próbował nim dyrygować. Nie długo musiał wykonać swoją pierwszą inicjację przyjęcia nowych członków. Każdy Boss wybierał jaką chce urządzić inicjacje, którą prowadził już do końca swoich rządów. On wybrał najgorsza z możliwych. Inicjację, którą przechodzili jego przodkowie, nawet jego dziadek się na nią nie załapał. Nie stosował jej, dlatego, że nie był aż tak okrutny. To ból, ale żeby on sam się o tym przekonał, musi przejść to samo. Scott gasi silnik przy budynku, w którym ma mieć spotkanie i czeka na ojca, który zjawia się dziesięć minut później.
- Witaj Ojcze. - odzywa się Scott.
- Witaj synu. Gotowy?
- Jak nigdy. - mężczyzną odpowiada i wysiada ze swojego czarnego i kuloodpornego Mustanga, który wabi tylko kobiety. Idą do środka hotelu, w którym ma odbyt się spotkanie. Ojciec Scotta podchodzi do lobby i bierze pokój, w którym ma dojść do negocjacji. Nie mogą zrobić tego ze świadkami do okoła. Po odebraniu klucza idą do pokoju z danym numerem. Przemierzają korytarze, a dźwięk ich butów roznosi dźwięk po pustych korytarzach. Wchodzą do pokoju a na blat odkładają bronie.
- Chcesz Whisky? - pyta się ojciec chłopaka.
- Możesz mi nalać. - odpowiada i siada wyciągając cygaro z kieszeni marynarki. Odpala i zaczyna go pali popijając brązowy napój. Pukanie rozniosło się po pomieszczeniu. Wszystko ty było w ciemnych kolorach, akurat pod atmosferę jaka tam panowała. Do środka weszło dwóch mężczyzn w Garniturach. Dla obserwatorów wyglądali jak zwykli milionerzy z firmą, ale oni wiedzieli jacy są na prawdę i musieli się pilnować i mieć przy sobie broń.
- Niech panowie usiądą i przejdziemy do konkretów. - Głos zawiera Scott. Ojciec popatrzył na chłopaka z podziwem i dumą. Udało mu się wychować, i wiedział, że każdy poszedł w swoje geny. Jest dumny nawet ze swojego syna, który jest przeciwko ich organizacji, ale rozumie go i wspierać będzie.
- W takim razie. Za te pięć klubie możemy zaproponować dziesięć milionów. - mówi pierwszy i łysy, postawny facet.
- Pięćdziesiąt. - uprzedza ojca Scott.
- Ale to za dużo. Może jakaś mniejsza kwota? - głos zawiera niższy, ale grubszy szatyn.
- Dziesięć będzie za mało. Albo tyle ile mówi mój syn, albo w cale. Jest dużo chętnych, którzy dadzą większą kwotę. - Ojciec broni syna. W końcu taka była prawda. Przecież było dużo chętnych na wszystkie kluby, którzy zapłacili by nawet więcej niż Pięćdziesiąt milionów.
- To jak? - ostatecznie pyta Scott.
- Zgoda. Pięćdziesiąt milionów i ani więcej. - warczy łysy facet. Zadowoleni z siebie Scott i Thomas wiedzieli już, że są na wygranej pozycji. Po wymianie, kiedy mężczyźni dostali klucze wyszli, ale wcześniej płacąc sprzedającym. Po sprawdzeniu walizki z pieniędzmi czy wszystko się zgadza pozwolili im odejść.
- No brawo synu. Ograliśmy aż czterdzieści więcej, niż proponowali. - chwali syna.
- Muszę się starać przecież nikt tego za mnie nie zrobi. - odzywa się.
- Masz rację. - po oddaniu kluczy na recepcji i oddaniu pokoju ojciec Scotta wrócił do domu, a on sam miał jeszcze sporo rzeczy na mieście. Ochrona, którą wezwał przyjechała w mgnieniu oka. Wsiadł do samochodu i odjechał z obstawą po bokach i z tyłu.
CZYTASZ
Mafia Boss Tom lV •ZAKOŃCZONE•
RomanceTom IV Paradise Mafia Scott dopiero, co przejął Mafię po ojcu, co było dosyć łatwe, a już jest okrutny. To on poszedł w ślady ojca, całkiem inaczej niż bracia i siostra. Celeste miała trudne życie. Ojciec i matka alkoholicy, brat prawą ręką mafii...